Rozdział VI

12.5K 550 275
                                    

Pov. Takashi
W końcu zająłem się pracą. Jestem ciekaw jaka by była reakcja Satoru,gdyby się dowiedział,że jego wybawiciel jest szefem mafii. Na razie żyje w nieświadomości,więc lepiej dla niego skoro jeszcze się rozchorował. On jest cholernie uroczy.  Ponad to zaczął mi ufać,nie sądziłem,że tak szybko to pójdzie. No i jadł z własnej woli-jak ja się cieszę!! CHOLERA! Zachowuje się jak baba podczas okresu. Co ten maluszek ze mną zrobił... Skup się na pracy!! I tak się za długo ociągałeś!
Co jakiś czas-jak obiecałem zaglądałem do chłopaka. Nie myślałem,że zobacze go gadającego do telewizora. Albo ta gorączka mu się podniosła albo ma się o wiele lepiej. 
-Um...panie...mam pytania...-zaczął bardzo cicho
-O co chodzi maluszku?
-Kiedy umarło morze Martwe ? Dlaczego jeż tupta nocą,a nie w dzień? Dlaczego ocean Spokojny jest nazywany spokojnym skoro jest wkurwiony,bo na jego położeniu jest mnóstwo wulkanów? Dlaczego bzykaczka bzyka a nie bzyczy?
- ° ° ° CO? N-nie wiem...widocznie tak musi być. E-eee..wiesz ja już muszę wracać do pracy....tsa...
Szybko wyszedłem,skąd mu się wziął pomysł na zadawanie takich pytań?! Jestem taki skołowany...

Przez resztę czasu przesiedziałem w biurze załatwiając wszystkie sprawy. Znikam na jakiś czas,a tu tyle pierdół się dzieje!  Mam dość. Idę się umyć i coś zjeść. Poszedłem do pokoju,ale Satoruś już spał przytulając się do misia. Oby już nie filozofował...
Zgasiłem gadające pudełko gasząc światło oraz wtulając się w chłopaka. Jest taki drobny i kruchy....nie przetrwałby w brutalnym świecie mafii. Odwrócił się wtulając się we mnie,czyżby znowu uważał mnie za grzejnik? Przecież sam jest rozpalony... Niedługo będę musiał wyjechać,więc wypadałoby mu kogoś sprowadzić.  Oplotłem go rękami opierając głowę na jego ramieniu. Czuję się jakbym wygrał życie...

Pov. Satoru
Obserwowałem śpiącego mężczyznę. Nie pamiętam kiedy tutaj przyszedł,więc musiało byś na prawdę późno. Muszę się wykąpać,bo on strasznie grzeje...no i zrobię mu śniadanie!! Leżałem tak jeszcze kilka minut,a następnie wysunąłem się po cichu. Dorwałem się do czekoladowego płynu oraz kaczuszek. Zanurzyłem się prawie cały odprężając. Co by mu tu zrobić? Jajecznicę? Sałatkę,płatki,kanapki? Niee...to zbyt oklepane. Może tosty? Nie!....już wiem!! Zrobię mu kaszkę mannę z owocami i z dżemem. Tego na pewno nie jadł! A do tego herbatka albo kakałko!
Jednak zeszło bardzo długo zanim  wyszedłem do kuchni. Po cichu buszowałem po szafkach znajdując ppo kolei potrzebne rzeczy.
Mój książe zszedł do mnie,gdy była 15.  Widać,że ciężko pracował..ciekawe w czym się specjalizuje... Jednak jego mina była bezcenna,gdy zobaczył co przygotowałem. Patrzył się na to nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Po dłużących się minutach stwierdził,że to jest jadalne. Zrobiło mi się cieplej na serduszku.

Po posiłku zabrałem talerze do zmycia. Obserwował mnie z ciekawością. Jeju ! No wiem,że to niecodzienny widok,ale co ja poradzę?!
Ale stało się coś dziwnego... Obrócił mnie do siebie by po chwili pocałować długo i namiętnie. Zrobiłem się cały czerwony. Zaśmiał się biorąc na swoje ręce. -Jesteś na prawdę uroczy Satoru. Powinieneś częściej się rumienić.-po tych słowach ucałował mnie delikatnie w czoło. Ja go kiedyś zamorduję....

Zostań ze mną [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz