Epilog

7.8K 351 267
                                    

Pov. Takashi
Ocknąłem się w szpitalu. Przy mnie czuwała Kyoko. Próbowałem się zerwać,ale mnie powstrzymała.
-Nie ruszaj się. Masz złamaną rękę,ale również jesteś mocno poturbowany.
-CO Z SATORU?
-On....On... -po jej policzkach zaczęły spływać łzy. -On nie żyje. Nie udało się go uratować... Z-Zmarł... Po dwóch godzinach od postrzału.... -rozpłakała się,a ja patrzyłem na nią jak wryty. Mój ukochany...nie żyje? Ale to nie może być prawda !!! -Kyoko !! Przestań żartować ! On żyje prawda?
-NIE TAKASHI ! Nie żartuję !! Zabili go!!!
Miałem ochotę popełnić samobójstwo albo zapaść na wieczność w sen. Znów się popłakałem jak małe dziecko,a ona razem ze mną. Wtuliliśmy się w siebie krzycząc,że świat jest niesprawiedliwy.

***
Szedłem w stronę kostnicy,aby po raz ostatni zobaczyć twarz mojego skarba. Gdy go ujrzałem zamarłem. Miał taką spokojną twarz... Malował się na nim spokój,ale nawet lekko się uśmiechał. Ująłem jego dłonie zaczynając całować jego całe ciało. Dlaczego on? Dlaczego akurat to musiał być on? Czemu ten świat mi go zabrał?! Czemu nie ja !! Ta kula miała być dla mnie ! Satoru...kochanie...błagam...wybacz mi...  Znów towarzyszyły mi łzy. Nie chciałem się z nim żegnać. Spędziłem cały dzień i noc wspominając z nim najlepsze chwile. Niestety wiedziałem,że w końcu będę musiał się z nim rozstać.

****
Stałem nad grobem mojego Satoru. Padał deszcz. Obok mnie stała dziewczyna nie odzywając się. Czułem się całkowicie rozbity. Jakbym stracił część siebie. Nie wiem ile stałem,ale nie potrafiłem odejść.

***
Minął rok. Popadłem w depresję. Zacząłem pić,ale palić nie mogłem,bo miałem wrażenie,że patrzy na mnie z góry. Wszystko upadało przez moje załamanie,a ja się odciąłem od ludzi. Nic nie dawało ukojenia...

***
Po raz kolejny zasnąłem po zatruciu alkoholowym oraz mieszance nartkotyków. Wokół mnie panowała ciemność... Jednak po chwili spostrzegłem moje mieszkanie,a na fotelu siedział Satoru.  Rzuciłem się na niego,a on momentalnie odwzajemnił uścisk.
-Brakowało mi Ciebie,wiesz? -ucałował mnie. -ale mam dla ciebie dobre wieści.
-...nie ma dobrych. Moje życie straciło sens,gdy cie nie ma.
-Moje bez ciebie również nie ma sensu...
-...wiem...oddam wszystko,a sam popełnię samobójstwo.
-Nie bądź kretynem kochanie. Musisz żyć.
-Nie mam po co... -wtuliłem się w jego klatkę piersiową.
-Eh...skarbie...wracając. Chciałem ci powiedzieć,że od teraz będę codziennie ci śnił. Będziesz odczuwał wszystko jak w rzeczywistości.
-Kochanie...ja..ja..j.. -znów się rozkleiłem oplatając go całego.

Time skip
Faktycznie. Codziennie,gdy trafiałem do krainy snów Satoru czekał na mnie,ale z czasem przestało mi to wystarczać,bo budziłem się znów sam. To sprawiało,że chciałem,żeby trwało to jak najdłużej. Po dwóch latach oddałem całą władzę w ręce dziewczyny,zakończyłem wszystkie sprawy a następnie zażyłem całe opakowanie środków usypiających. W końcu poczułem ciepło....

Ocknąłem się w swoim mieszkaniu,ale tym razem siedział obok mój mąż. Rozejrzałem się,wszystko wyglądało jak przedtem.
-Umarłem...?
Milczał.
-DO CHOLERY. POWIEDZ MI !! JA ŚNIĘ CZY NIE?!
Uśmiechnął się wybuchając śmiechem. -Ale z ciebie debil hahaa. Nie sądziłem,że posuniesz się do takiego czynu. Na prawdę jesteś dziecinny i egoistyczny.
-Satoru....
W tym momencie spoważniał. -Takashi. Ty nie żyjesz. Nie zdołali cię odratować,a wszyscy wokół rozpaczają za tobą. Porzuciłeś Kyoko,która jest teraz na pschychotropach.
-...ile mnie ominęło...?
-Minęło sporo czasu. Nie zliczę,ale w końcu możemy być razem aż po wieczność. A z upływem lat dołączą do nas nawet ona wciąż młoda jak ją zapamiętałeś.
-Co tu się dzieje...?
-Nie mam pojęcia jak określić miejsce,w którym się znajdujemy,ale to azyl,a teraz proszę przestań zadawać pytanie i mnie przytul.
Bez słowa rzuciłem się na niego mocno oplatając oraz zachłannie całując. Chłopak zaczął oddawać namiętnie pocałunki.
-Będziemy już na zawsze razem. Kocham Cię. 💞

Zostań ze mną [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz