11. Dwie omegi

3.3K 277 159
                                    

A co ja będę się produkować, było głosowanie. Oto nowy rozdział perypetii Lou i Harry'ego. 

Dużo się w nim dzieje, a ja miałam niezwykły ubaw pisząc go. Mam nadzieję, że będziecie mieli podobne odczucia. 

Buziaki :)

P.S. Mam nadzieję, że jeszcze żyjecie. Jak sobie radzicie? :)

_______________________________________________

Minęły dwa miesiące od połączenia Harry'ego i Louisa. Bywały lepsze i gorsze dni, kiedy szatyn pokazywał swoją najgorszą stronę, ale jego alfa nie poddawała się i najczęściej Harry zupełnie ignorował wybuchy omegi. Na początku było to trudne, bo wilcza natura Harry'ego chciała pokazać swoją wyższość i zignorowanie chęci użycia głosu alfy wymagało bardzo dużo silnej woli.

Z drugiej strony Louis w końcu zauważył, że musi zacząć pracować nad swoim temperamentem. Czas spędzony z Harrym i jego reakcje na jego wybuchy dały mu wiele do myślenia. Musiał w końcu poskromić demony, które w nim siedziały i popracować nad innym sposobem ich uzewnętrzniania. Czuł dziwną potrzebę zadowolenia swojej alfy, bo nie mógł dłużej oszukiwać siebie i innych – Harry znalazł jakąś pokrętną drogę do jego serca i Louis zaczął darzyć go zdecydowanie cieplejszymi uczuciami niż na początku ich znajomości. Nie było jeszcze mowy o miłości – omega na początku nie wierzył, że kiedykolwiek mógłby pokochać kogokolwiek spoza swojej rodziny. Ale z każdym kolejnym dniem który spędzali za sobą, coraz częściej łapał się na tym, że nieco przychylniej patrzył na zielonookiego alfę.

Harry był alfą doskonałą, do rany przyłóż. Codziennie rano rozmawiali ze sobą co najmniej pół godziny, choć na początku Louisowi było dziwnie, gdy rozmawiał z alfą przez telefon w trakcie porannej toalety i ten mógł usłyszeć wszystko – nawet spłukiwanie wody w toalecie. Obiady z Liamem coraz częściej zamieniały się w obiady z Harrym, a kiedy przyjeżdżał po niego, witali się buziakiem w policzek i cały świat przestawał dla nich istnieć. Drugiej alfie na początku bardzo się to nie podobało, czuł się tak jakby tracił przyjaciela, ale nie mógł nic na to poradzić.

Można było powiedzieć, że ich wymuszony związek powoli przeradzał się w coś poważnego i prawdziwego, ale żaden nie umiał poruszyć tego tematu w obecności drugiego. Z boku musiało to wyglądać dość zabawnie, ponieważ zachowywali się jak dzieciaki w podstawówce bawiące się w podchody. Często przyłapywali siebie na przeciągłych spojrzeniach, muśnięcia ich dłoni sprawiały, że w ich klatkach piersiowych coś niebezpiecznie trzepotało, a wymienione buziaki paliły lekkim żarem ich policzki. Harry próbował zabierać Louisa na randki, ale po pierwszym niewypale omega nieustannie odmawiała wychodzenia gdziekolwiek. Więc alfa nie miała wyboru – przywoził jedzenie do mieszkania Louisa lub od razu przyjeżdżał do niego i zabierał omegę do siebie.

Louis polubił dom Harry'ego. Jego omega niemal natychmiast po pierwszym przekroczeniu progu domu mruczała ukontentowana, gdy poczuła, że nawet ściany przesiąknięte były zapachem alfy. Mimo wszystko wydawało mu się, że to miejsce zbyt puste i nie miało w sobie nic z domu. Na ścianach zamiast zdjęć wisiały okropne martwe natury, a porcelana ustawiona w przezroczystych gablotach, choć piękna - z pewnością nie nadawała się do domu, w którym w przyszłości pojawią się dzieci.

- Ładna porcelana. - przyznał z podziwem szatyn, oglądając przez szybkę drogocenne wazy i figurki.

- To moja mała obsesja. - uśmiechnął się alfa. - I to dość dziwna. - zastanowił się przez chwilę. Nikt oprócz Nialla nie brał jego pasji na poważnie. Nawet Doug od czasu do czasu podśmiewał się z niego, mówiąc, że bardziej podniecają go skorupy niż on. Uśmiech na twarzy Stylesa nieco zmalał na wspomnienie byłego partnera, a Louis poczuł dziwny ból w klatce piersiowej – jakby cień melancholii zmieszanej z tęsknotą. Jego połączenie z Harrym z dnia na dzień stawało się silniejsze i coraz częściej dzielili takie chwile jak te.

FullMoon Inc. [LARRY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz