Rozdział XIX

88 4 0
                                    

Joker pov

Impreza skończyła się około drugiej w nocy. O tej też godzinie przywiozłem zwłoki do siebie. Owymi zwłokami była moja szanowna Lucy, która tak polubiła tych imbecyli, że nie odpuszczała żadnej kolejki.

-Już jesteśmy?- wybełkotała, a ja uśmiechnąłem się pod nosem.

-Tak, jesteśmy.- chciałem już wysiąść z samochodu, gdy nagle poczułem jej dłoń na moim kroczu. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.

Patrzyła na mnie swoimi pijanymi, kocimi oczami.

-Wiesz, że alkohol działa jak afrodyzjak?- zapytała, a ja poczułem, że robi mi się gorąco. Musiałem jednak się powstrzymać. Nie chciałem jej skrzywdzić.

-A ty wiesz, że ledwo mówisz?- ściągnąłem jej dłoń z mojego przyrodzenia, obszedłem samochód dookoła i wyciągnąłem blondynkę z drugiej strony. Wziąłem moje zwłoki na ręce i zaniosłem do domu.

Położyłem ją na kanapie i usiadłem obok. Aniołek przyjął pozycję embrionalną i chyba starał się nie porzygać. Z kieszeni spodni wypadł jej telefon. Kątem oka zobaczyłem, że ma dwa nieodebrane połączenia od mamy, a że nie chciałem jej tym teraz stresować - napisałem w jej imieniu esemesa, że zostaje u tej swojej Abby (czy jak jej tam) na noc.

Wziąłem Lucy na ręce i zaniosłem do swojej sypialni. Gdy położyłem ją na łóżku i chciałem się podnieść, by iść do łazienki - zatrzymały mnie jej splątane wokół mojej szyi ręce. Opadłem na nią całym ciałem.

-Lucy, co ty robisz?- zaśmiałem się.

-Zatrzymuję cię.

-To widzę, ale po co? Zaraz przyjdę przecież.

-Nie... Nigdzie nie idziesz...- mruknęła i popatrzyła mi głęboko w oczy. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, gdy wypchnęła swoje biodra w górę tym samym ocierając swoją kobiecością o moje krocze.

-Niegrzeczna dziewczynka...- wyszeptałem jej w szyję i pogłaskałem delikatnie po policzku. Widziałem, jak bardzo tego chce, jednak ja nie mogłem jej tego zrobić. Nie dlatego, że nie chciałem, bo chciałem jak pojebany, lecz dlatego, że była zupełnie pijana.

-Jack proszę, zróbmy to...- usłyszałem, przez co moje wybrzuszenie w spodniach stało się jeszcze większe.

Cholera, dlaczego bycie mężczyzną jest tak okrutnie ciężkie?

Zacząłem ściągać z niej ubrania przeklinając siebie w duchu, że nie umiem się opanować. Złotowłosa zrobiła dokładnie to samo z moją garderobą. Najpierw w odstawkę poszła koszula, później spodnie, bokserki i gdy już byliśmy przed sobą zupełnie nadzy i bez żadnych tajemnic, ona zrobiła najniebezpieczniejszą rzecz, jaką mogła wtedy zrobić...

Rozchyliła nogi.

-Jack, proszę...- jęknęła, i gdy już miałem zapomnieć o wszystkim, o czym jeszcze kilka chwil temu pamiętałem - coś mnie tknęło. Wstałem i ubrałem bokserki.

-Nie, Lucy. Jesteś kompletnie pijana, nie mogę Ci tego zrobić, nie teraz.- stwierdziłem stanowczo i przytuliłem ją czule.

-Nie podobam ci się?- zapytała smutna.

No chyba kurwa żartuje.

-Podobasz mi się jak diabli, jesteś niesamowita, Aniołku. Po prostu dzisiaj to nie jest dobry pomysł. Obiecuję, że ci to wynagrodzę.

W odpowiedzi skinęła głową i wtuliła się we mnie całym swoim ciepłym ciałem, a ja dziękowałem sobie w duchu, że nie popełniłem tego błędu.

---------

Lucy pov

Myślałam, że odpadnie mi głowa. Musiałam wczoraj naprawdę dużo wypić, bo gdy tylko otworzyłam oczy i zobaczyłam to okrutnie intensywne światło wpadające przez okno do pokoju stwierdziłam, że wolałabym się nigdy nie obudzić.

Co w zasadzie się wczoraj działo? I jak ja się znalazłam u Jacka? Dlaczego nie jestem w domu?

-Dzień dobry, Aniołku.- usłyszałam. Obróciłam swoją głowę w stronę Jokera i spojrzałam na niego pytająco, nie mając nawet siły skleić zdania.

Cholerna whisky...

-Odpowiadając na twoje nieme pytanie: strasznie się wczoraj upiłaś i postanowiłem, że wrócisz na noc do mnie. Napisałem od ciebie esemea do twojej mamy, że nocujesz u tej swojej Abby. Nie dziękuj.

Matko, jak dobrze, że go mam. Znając moje szczęście gdyby nie on i jego pomocna dłoń albo już bym nie żyła, albo nie miałabym nerki, albo dwóch.

-Dziękuję ci bardzo, mój drogi... Mam nadzieję, że wczoraj nic głupiego nie robiłam? Nie pamiętam zbyt dobrze końcówki imprezy, o powrocie nie wspominając.- stwierdziłam zgodnie z prawdą. Miałam co prawda jakieś przebłyski wczorajszych wydarzeń, ale to i tak za mało, by ułożyć je w jedną, sensowną całość.

Na twarzy Jacka dostrzegłam łobuzerski uśmiech.

-Nie, wszystko było w porządku. Nawet bardzo, honey.- powiedział i puścił mi oczko.

Ta informacja z ust Jacka troszkę mnie uspokoiła. Trochę było mi wstyd. Dopiero co zaczęliśmy odmawiać naszą znajomość, a ja już napruta w opór. Tak być nie może, Lucy! Musisz się wziąć w garść. Idź pobiegać, czy coś...

-Boże, Jokie, jak mnie boli głowa...

-Ma prawo. Obok ciebie w szawce są jakieś leki przeciwbólowe, więc je sobie weź.- polecił mi, po czym pogłaskał mnie po głowie i wstał. Już miałam wkładać je do buzi, gdy nagle zobaczyłam przed sobą jego całkowicie nagie ciało. Momentalnie się wzdrygnęłam i wypuściłam tabletki.

-Jak to?! Co to?!- żadne mądrzejsze pytania nie przychodziły mi do głowy.
Jack, widząc moje zdziwienie, oburzenie i skrępowanie, wybuchł śmiechem.

-Hahaha, to ja. Mało tego, to ja stojący nago przed tobą.

-Dlaczego jesteś nagi?

-Z tego samego powodu, co ty, Aniołku.- po tych jego słowach na chwilę zastygłam z otwartą buzią, poo czym powoli opuściłam wzrok na moje piersi. Kurwa.

-Jack, czy my...

-Nie. Nie zrobiliśmy tego wczoraj, chociaż bardzo nalegałaś.- powiedział z uśmiechem na twarzy, a ja poczułam ogarniającą mnie falę wstydu i żenady... Zielonowlosy, widząc to, zachichotał.

-Oj przestań już, nie musisz się przy mnie niczego wstydzić, Aniołku. Nic takiego się nie wydarzyło, a było przynajmniej zabawnie.- podszedł do mnie i pocałował mocno w usta.-Ale nie myśl, że następnym razem ci odpuszczę.-dodał szeptem w moje wargi, a ja myślałam, że moje podbrzusze zwariuje.

Odetchnęłam i uśmiechnęłam się do niego. Nie dotknął mnie, chociaż miał ku temu bardzo dobrą okazję. Jednak tego nie zrobił...
Swoim zachowaniem, tym, jak mnie traktował, jak dbał o mnie sprawiał, że zaczynałam mu coraz bardziej ufać.

Posłałam mu ciepłe spojrzenie.

Poczułam, że te dwanaście lat rozłąki tak naprawdę nigdy nie osłabiło uczucia, jakim go darzyłam.

Niepokoił mnie tylko fakt, że zaczynało nabierać innego, bardziej namiętnego wydźwięku...

The new purple.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz