Ciche skrzypnięcie drzwi rozeszło się po mieszkaniu, a zaraz za nim nadeszły dźwięki uderzających o posadzkę butów. Eriko weszła do mieszkania, a jej nogi mimowolnie podrygiwały w rytm ostatnio słuchanej piosenki. Zarzuciła na wieszak ściągniętą już na schodach kurtkę, a buty po chwili wylądowały pod ścianą, uderzając w nią przy tej okazji.
Była zadowolona ze swojego planu i tylko czekała aż jej malutka intryga przyniesie oczekiwane skutki. Wiedziała, że Caroline będzie na nią wściekła. Ale jakoś przeżyje jej złość, zawsze w końcu wyczekiwała te kilka godzin, czemu tym razem miałoby być inaczej? Zakręciła się na palcach, rzucają zaraz po tym na kanapę. Telefon w kieszeni spodni zaczął wibrować jak na zawołanie, przez co mimowolnie przeklęła. Wyciągnęła go niespiesznie, a gdy na wyświetlaczu pojawiło się dobrze jej znane zdjęcie oraz numer, westchnęła cierpiętniczo, żałując, że nie ma przygotowanej wymówki.
Pan Sprawiedliwość.
Nacisnęła zieloną słuchawkę, przykładając telefon do ucha. Czekała na najgorszą rozmowę roku, a mogłaby założyć się o własne nerki, że taka będzie miała zaraz miejsce.
- Cześć brat. - Powiedziała krótko, skupiając wzrok na dziurze w ścianie. Musiała być po gwoździu, ale czy sama ją spowodowała?
- Witaj Eri. - Zimny, męski głos przywitał ją, a raczej spróbował skupić na sobie rozbiegane myśli nastolatki. Wiedziała, że wszedł już we wkurwiający tryb, który świadczył jedynie o tym, że Hiro od lat miał kij w dupie i doświadczenie w prowadzeniu nudnych wykładów. - Jak się domyślam, wiesz, czemu dzwonię, prawda?
Zaśmiała się ironicznie i ponownie zaczęła się zastanawiać nad tym, czy wyrzuciła z mieszkania obraz, albo nawet go nie powiesiła, decydując, że dziury w ścianach są większą sztuką. Była zmęczona i miała dość, a to nie mówiło nic dobrego o jej samopoczuciu i cierpliwości do starszego Fuu. Dawała mu kilka sekund do wybuchu.
- Niech zgadnę? Kochana dyrekcja szkoły już raczyła powiadomić cię o tym, jak to spuściłam łomot jakże biednej arystokratce z klanu od siedmiu boleści. - Zacmokała, zaraz po tym śmiejąc się złośliwie. Albo ona wykończy go, albo on ją. Proste.
- Eriko, lepiej zamilcz. - Powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu, co jedynie rozbawiło Eriko. Tak dawno nie rozmawiali, że jej kochany braciszek musiał zapomnieć, iż takie chwyty na nią nie działają. - Jak mogłaś zrobić coś takiego? Myślałem, że po ostatnim incydencie coś do ciebie dotarło, a ty dalej sprawiasz tylko problemy! Wiesz, jak ja się czuję, dostając takie telefony? Z takim postępowaniem zaprzepaścisz swoją przyszłość...
- No oczywiście, bo w tej chwili psuję, na jakże twoją nieskazitelną, opinię. Co to będzie jeżeli pan przyszła władza, będzie mieć w rodzinie chuligana. Straszne. Poza tym, wiesz, jak ja się czuję, gdy dzwonisz tylko po to, aby truć mi dupę?
- Eriko nie o to chodzi. Martwię się o twoją przyszłość. Masz szczęście, że skończyło się tylko na tym, a to tylko dzięki interwencji zarządu. Gdybyś się nie przyjaźniła z ludźmi mającymi wpływy, to wpakowałabyś się w dużo gorszą sytuację. Klan Senju jest wpływowy i mógł ci zaszkodzić, co ja mówię, wciąż może! Umówiłem nas po przerwie świątecznej na oficjalne przeprosiny w szkole.
- Co? Po moim trupie! Ty wiesz, co ta kretynka zrobiła? - Eriko poderwała się, zaciskając palce na telefonie. Wolna dłoń wylądowała na oparciu kanapy, przez co dziewczyna niemal wstała.
- Nie, Eriko, i nie chcę słuchać twoich wymówek. Niezależnie od powodu - przeprosisz. Czy to ci się podoba, czy nie. Przemoc nie jest rozwiązaniem na wszystkie problemy. - Powiedział chłodno, a Fuu mogłaby przyrzec, że jej brat uderzył otwartą dłonią w stół.
CZYTASZ
Future Reunion [Bleach]
FanficCzasami spotykamy w życiu przeszkody, na które nie mamy wpływu. I które skutecznie utrudniają nam spokojną egzystencję. Licealistce - Eriko Fuu- dziewczynie dość twardo stąpającej po ziemi, takim problemem okazuje się pewien rudowłosy chłopak poznan...