2.

15.7K 176 1
                                        

Siedzę na kanapie już dobre dwie godziny. Te wszystkie seriale już mnie strasznie nudzą. Odkąd moja ukochana wzięła się za swoje hobby, czyli sprzątanie nic innego mi nie pozostało.
— Kochanie...! - wołam ją z nudów przeskakując programami. — No kotku. — postanawiam stać I poszukać ją. W Kuchni jej nie ma. Żadnych oznak życia na parterze. Kieruje się ku górze wołając po drodze brązowooką.
— Skarbie mogłybyśmy... - I wtedy przerwałam. Zastałam ją w łazience na kolanach, jak szoruje kafelki. Kurwa, dlaczego ona jest tak cholernie seksowna. Dres upina jej tyłek a ja nie mogę się oprzeć. Podchodzę do niej, podnosząc ją na rękach zaczynając całować. Ta chciała się uwolnić, ale gdy złapałam ją za tyłek i zaczęłam kierować się do sypialni oddała się, ściągając mi koszulkę. Rzucam ją na łóżko i jednym ruchem zdejmuje jej dolną część garderoby.
Atakuję jej usta, wkładając dłonie pod koszulkę. Szybko ją ściągam i teraz mokre ślady zostawiam na piersiach. Jedną ręką błądzę na podbrzuchu, ewidentnie jej się to podoba. Całuję jej brzuch, uda i nagle, gwałtownie wchodzę w nią dwoma palcami, wciąż całując jej ciało. Przyspieszam, dotykając jej punktu G. Z ust dziewczyny wydobywa się ostry jęk. Szarpie za moje włosy, co jeszcze bardziej mnie nakręca. Zaczynam wbijać się w nią głębiej. Zaciska się uda mi na moich biodrach, dochodzi. Ale to ja nie skończyłam. Językiem męczę jej łechtaczkę, przyspieszając ruchy palców. Jej jęk sprawia, że nie mogę przestać. Ciężko oddycha, właśnie doprowadziłam ją do orgazmu. Ostatni ruch, ostatnie pchnięcie. Kładę się koło mojej dziewczyny też ciężko dysząc. Ta trzęsie się, wtulając się w moje ciało. Obejmuję ją i gładzę włosy.
— Cssi, kotku. Już po. - cicho mówię do jej ucha.
Jest moja, cała moja, a teraz w objęciach czuję, że moim obowiązkiem jest się nią opiekować. Jest taką kruszynką. Nikt jej nie skrzywdzi. Będę ją bronić jak lew.
Przyciągam ją jeszcze bardziej do swojej klatki piersiowej i całuję czoło.
— Kocham Cię, skarbie. - mówi szeptem. Na ten gest reaguję uśmiechem.
— Kocham Cię, księżniczko. - zamykam oczy.
— Ale to nie znaczy, że koniec sprzątania na dziś. Muszę jeszcze łazienkę na dole. - odezwała się stanowczo.
Tak myślałam, że nie uda mi się spędzić reszty dnia w jej objęciach. Ale kto nie ryzykuje, ten nie pije wina, nie? Jeszcze zobaczymy, czy tak szybko stąd wyjdzie.
— Oczywiście, skarbie. - spokojnie odpowiadam, z syderczym uśmiechem.
— A Ty mi pomożesz. - mówi.
Co? Tego się nie spodziewałam. Coś czuję, że szykuje się jeszcze długi dzień.
— Ja chyba będę zajęta.
— Oj tym razem się nie wymigasz. - uniosła głowę i spojrzała na mnie.
— Pieprzyłaś mnie, więc teraz ja rządzę. - zagroziła mi palcem.
Unoszę ręce, daję jej do zrozumienia, że się poddaję.
— W porządku, wojowniczko. Bo jeszcze Ci żyłka pęknie.
— Nie żartuję. - jej głos robi się twardy.
— Ja też nie. - przewróciłam ją tak, że teraz ja jestem na górze, i wygrywam w bitwie na łaskotki.
— Haha, kochanie... - próbuje coś powiedzieć, wyrwać, ale nie daje sobie rady.
— Dobra dobra, wygrałaś, haha...
Właśnie to chciałam usłyszeć. Triumfuję na niej, pokazując kto tu rządzi.
— A teraz przynieś mi wody. - mówi.
A ja kieruję się na dół do kuchni.
Jednak bycie władcą, a rozkazywać to odmienne dwie rzeczy.
                                                        Clarke

Jesteś już moja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz