3.

13.8K 135 1
                                    

Jest już przeszło 22, a jej wciąż nie ma. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie planowała powrotu na 19:30. Tylko dlaczego nie dała znać? Może coś jej się stało. Ktoś ją porwał, na pewno. Chwytam za telefon i wybieram numer już 3 raz tej godziny. Wciąż automatyczna sekretarka. Mogłam zainstalować jej tą aplikację śledzącą podczas porwania. Ah.. nie da mi to spokoju. Jeszcze raz sprawdzam autobusy, no tak, pasuje, 19:30 na Radomskiej. Powinna tu być  37 najpóźniej. Nawet pijana przeszłaby szybciej te 500 metrów. To moja wina, od tylu miesięcy mówiła, że warto pomyśleć o aucie. Szczególnie, że tak późno kończy pracę. Może trochę poprzeglądam stronki z salonów. Kiedyś wspominała jakie chciałaby auto. Tylko kurczę co to było. Jakiś tropikalny?
Słyszę jak powoli zamykają się drzwi wejściowe.
-Kochanie?- krzyczę z pokoju, ale nie uzyskuję odpowiedzi.
-No miśku!
Nic.
Wyglądam powoli przez uchylone drzwi. Tak, to ona. Tylko ewidentnie nie w sosie. Na pewno ktoś ją napadł i teraz wstyd jej się przyznać. W końcu od zawsze jest tą lwicą, która broni domu i swojej księżniczki. "Przy mnie nic Ci się nie stanie, jesteś taka bezpieczna". Pewnie niezły tłok ma teraz w głowie.
Od razu kieruje się do łazienki. Coś tu nie gra. Może faktycznie jest jej źle. Muszę ją jakoś taktycznie podejść.
Tradycyjnie zostawiła uchylone drzwi do łazienki. Szczerze przyznam, że podoba mi się to przyzwyczajenie.
Robię kolację, idziesz się myć? Aa okej. Ja tylko muszę wziąć parę rzeczy ze spiżarki, ..mm można seksownie myć włosy?
Tak, więc podchodzę bliżej i zaglądam do środka. Jest już pod prysznicem, zmywa płyn z włosów. Warto było czekać tyle godzin, żeby pierwszym widokiem po było jej nagie ciało. Mokre strużki wody kreślą na jej ciele małe drogi. Obserwuję jak jedna z nich wędruje po obojczyku, zahaczając o już nabrzmiałe sutki,  żeby finalnie zatrzymać się na jej pełnych pośladkach. Nie będę marnować czasu, bo zaraz będę wyglądać jak ona mimo, że nie jestem pod prysznicem.
Wchodzę do łazienki na tyle cicho, żeby mnie nie usłyszała i nie odwróciła się w stronę źródła hałasu. Tym razem nie śpiewa i nie tańczy w kabinie co jeszcze bardziej utrudnia bezgłośne wykonanie mojego pomysłu. Szybko się robieram i powoli wchodzę pod prysznic.
- Pomyślałam, że przyda Ci się towarzystwo - mówię do jej ucha przejeżdżając dłońmi od pleców po jej pełne piersi. Jedną rękę kieruję na dół, chwytając za jej kobiecość. Przez chwilę poruszam naszymi ciałami w rytm muzyki dochodzącej z salonu, czekam, aż na jej twarzy pojawi się uśmiech. Obracam się twarzą do niej nie odrywając zbytnio od siebie naszych ciał. Odgarniam jej mokre włosy, zostawiam w nich dłoń i przyciągając jej twarz do mojej wbijam się w jej usta. Tak bardzo za nimi tęskniłam.
Woda ścieka po nas jak podczas jednego z naszych pocałunków w czasie deszczu. Obie uwielbiamy  kiedy na dworze pada. Ludzie chowają się w domach lub uciekają pośpiesznie pod parasolkami, a my spacerujemy pod rękę. Całujemy się w naszych ulubionych miejscach z dala od obcych oczu nie popierających wyznawania w ten sposób miłości publicznie.
Nabieram powietrza na myśl o tych wydarzeniach przez co ukochana świetnie wykorzystuje okazję na pogłębienie pocałunku. To dla mnie dobry znak na rozkręcenie akcji. Dźwigam jej nogę, a ona oplata nią moje plecy. Chwytam jeden z jej pośladków, a palcami drugiej ręki szybko w nią wchodzę. Wbija we mnie paznokcie i odchyla głowę do tyłu. Przyspieszam ruchy, woda pod prysznicem skutecznie tłumi wszelkie odgłosy jednak widzę jak jej jęk staje się z z sekundy na sekundę coraz głośniejszy. Wchodzę w nią dużo mocniej, staram się, żeby poczuła mnie dużo głębiej przez co jest zmuszona oprzeć się plecami o ścianę. W tej sytuacji powinna mi dziękować za pomysł umieszczenia kabiny prysznicowej w roku łazienki, szklane drzwi dawno pękły by pod naporem obu ciał.
Dołączam kciuk, którym rytmicznie stymuluję jej łechtaczkę, wciąż poruszając palcami w jej wnętrzu.
Łapie za moje piersi, a potem znów szuka moich ust. Wbijając się w nią wciąż mocniej i szybciej szybko doprowadzam ją do orgazmu. Stoimy pod prysznicem czekając jeszcze, aż woda zmyje z nas wszelkie soki, namiętnie się całując. Czuję jak na mnie napiera, długo mi już tu nie ustoi, zresztą wcale jej się nie dziwię.
-Chodź ze mną, kotku - podaję jej najbliższy ręcznik, a sama szukam jednego dla siebie.
W sypialni kładzie się do łóżka nie szukając zbędnych ubrań więc sama idę w jej ślady. Okrywam tylko nasze nagie ciała kołdrą i wtulam się w ukochaną.
- Wciąż jestem taka zmęczona - szepcze.
Jak to wciąż?
- Gdzie się podziewałaś tyle godzin kochanie? Dlaczego nie dałaś mi znać, że będziesz później? Martwiłam się, tyle razy do Ciebie dzwoniłam.
- Bo, rozładował mi się telefon..
To jeszcze nie wyjaśnia gdzie się podziewała.
- I?
- No już, chodź spać- widzę, że próbuje ukryć jakieś szczegóły.
- No co robiłaś?
- Przespałam przystanek, musiałam czekać na powrotny.
Haha wiedziałam.
- Gdzie zajechałaś, misiu?
- Do sąsiedniego miasta, na kolejny autobus z naszego powiatu musiałam czekać półtorej godziny.
Nie powiem jak bardzo śmieszy mnie to jak wiecznie jest taka niewyspana i korzysta z każdej nawet najmniejszej okazji, żeby się zdrzemnąć.
- Te spanie kiedyś Cię zgubi dziewczyno - składam mały pocałunek na jej policzku, niech wie, że ją wspieram.
-Oj no już daj spokój, ja idę spać, nie wiem jak Ty.
Wtula mocno swoją twarz w zagłębie mojej szyi. Uśmiecham się jeszcze do siebie, całuję czubek jej głowy i dołączam do niej.
                                                  Lexa

Jesteś już moja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz