𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐗𝐈

183 16 52
                                    

Newt Perspective

Pamiętam ten moment, gdy przyleciał do mnie na trening i zaczął krzyczeć. Serce mnie bolało, bo wiedziałem że, to wszystko była moja wina. Może Sonia miała racje? Może lepiej było mu chociaż prawdę powiedzieć, o jej istnieniu. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że jeśli on się tego dowie, to przestanie mi ufać, a jednak to ja na to pozwoliłem. Spieprzyłem wszystko, więc nie zamierzałem tego zaprzeczać Okłamałem go i za to siebie nienawidziłem. Lecz co dziwne, powiedział że widział testy co by znaczyło, że był u niego. I on też zaraz będzie wiedział o moim wybryku. Nie mogłem na to pozwolić...

— Newt? — usłyszałem cichy głos mojego przyjaciela, który podszedł do mnie. Zlustrował mnie i smutno zapytał. — Ty płaczesz? — starł łzy z mojego policzka, następnie chwycił moją dłoń. — Co się dzieję?

— Spieprzyłem to, Alec... — odpowiedziałem z żalem, mimo że wiedziałem, że czarnowłosy nie będzie wiedział, o co dokładnie chodzi. Coś na pewno usłyszał od siostry ale, prosiłem ją by nie mówiła mu za dużo. — Spieprzyłem... - Aleksander mocno mnie do siebie przytulił na te słowa. Zacząłem płakać jak dziecko, bo nie był w stanie powiedzieć, co dalej będzie z tym wszystkim?

— Hej będzie dobrze. — próbował mnie pocieszać, ale wiecie jak to jest, zazwyczaj się w coś takiego nie wierzyło. — Zaufaj mi. — spojrzał w moje oczy które dokładnie lustrował, a potem mnie pocałował.

Nie wiedziałem dlaczego, ale odwzajemniłem pocałunek. Mimo że, nie do końca go chciałem, ale potrzebowałem tej bliskość. Potrzebowałem kogoś przy kim mogłem, poczuć się bezpiecznie, a Alec w gruncie rzeczy był moim przyjacielem i wiedziałem że, zawsze mogę na niego liczyć. W sumie to całowałem całkiem dobrze, ale moje serce przypomniało mi że, to nie jego kocham.

— Przepraszam Alec. —Ja muszę iść. — oświadczyłem skruszony moim zachowaniem i szybko stamtąd wybiegłem.  

Biegłem tak szybko jak za czasów strefy byleby dostać się do mojego mieszkania. Mało kto wiedział, gdzie było położone, bo mało kogo zapraszałem do siebie, więc nie musiałem się martwić, że ktokolwiek mnie odwiedzi. Chyba, że mój ojciec. Wszedłem w boczny korytarz, skręciłem w lewo i pobiegłem po schodach. Stanąłem przy pierwszych drzwiach. Otworzyłem je kartą i wszedłem do środka. Zablokowałem wejście i wyszedłem na balkon. Wyciągnąłem z kieszeni, paczkę papierosów i odpaliłem jednego.

Próbowałem się uspokoić, ale to było za wiele. Najpierw choroba Sonii, potem kłótnia z Thomasem, a teraz jeszcze ten pocałunek. Powoli tracę każdego komu mogłem ufać. Tak cholernie się zacząłem bać, że to wszystko zaraz się rozpadnie. Miałem wrażenie, że ja się rozpadnę. Moje serduszko zaczęło boleć, a ja nie potrafiłem tego zatrzymać. Dlaczego nic nigdy nie może być dobrze?

Wypaliłem papierosa i wyrzuciłem go przed siebie. Patrzyłem jak upada na samo dno, wiedziałem że, wkrótce tak będzie ze mną jeśli nie zatrzymam tego co się miało niedługo wydarzyć.

Nagle usłyszałem jak drzwi się odblokowują. Wiedziałem co to oznacza. Mój ojciec już wie o potajemnym zabiegu, który przeprowadziłem i już za chwilę miał mi zrobić awanturę. Tak cholernie się bałem, że zacząłem panikować, a lekarstwa były w łazience. Nie doleciałbym tam na czas. Gdy tylko mój ojciec wparował do pokoju, moje serce szybciej zabiło.

— Myślałeś że, się nie dowiem? — pytał z wyrzutem. Nie odpowiadałem nic, tylko się cofałem w stronę łóżka. Zobaczył to i chwycił moją dłoń. — Zrobiłeś to za moimi plecami? — jego głos był donośny na tyle, że może ktoś by usłyszał, ale w to wątpiłem, gdyż rzadko kto tu bywał.

— Ona umierała musiałem jakoś pomóc.... — starałem się wytłumaczyć sytuację, ale mężczyzna tylko zakpił.

— Mogłeś pozwolić jej zginąć tak jak ona pozwoliła zginąć matce. — nie mogłem tego słuchać. Nie mogłem jego słuchać. — Zresztą obie były takie same. — Obie to wielkie szmaty a ty miałeś być inny. — gestem pokazał na mnie. — Miałeś służyć dreszczu i stworzyć jednostkę, która byłaby odporna na wszystko.

— A ty obiecałeś, że dotrzymasz obietnicy i Thomas będzie bezpieczny w tym wszystkim, a w zamian wysyłasz go do mnie na pewną śmierć, wiedząc, że nie podoła igrzyskom. — odparłem pewnie, kłócąc się z nim.

Mężczyzna chwycił mnie i mocno uderzył w brzuch. Skuliłem się w kłębek, próbując ochronić się przed jego ciosami. Zadawał ich kilka z rzędu. Raz po raz. W brzuch, głowę, plecy i nogi. Potem kucnął przy mnie, wyciągając ostre narzędzie. Wiedziałem, że to co tam będzie sprawi mi ból. Zawsze dostawałem strzykawkę z tym świństwem, kiedy się sprzeciwiałem ojcu. Powodowała ona ból, który ciężko sobie wyobrazić. Przybierała wspomnienia, strach i różne inne formy.

— Nie martw się od dziś raczej nie będziesz trenerem, Thomasa. — powiedział pewnie, czym mnie zaskoczył. Przecież nie mogłem też jego stracić. Tylko ja wiedziałem jak pomóc im przejść przez ten cholerny eksperyment.

— Dlaczego mi to robisz? — po moich policzkach płynęły drobne, pojedyncze łzy.

To tak strasznie bolało.

— Żeby Ci przypomnieć czyją własnością jesteś po tym jak uratowałem Ci życie.. — odrzucił, zadając kolejny cios w brzuch. — Zresztą po tym jak okłamałeś Thomasa i jak przez ten tydzień olewałeś jego zajęcia. — To wydaje mi się, że nie będziesz dobrym trenerem dla niego. — dodał z satysfakcją.

— Nienawidzę Cię. — wyszeptałem, czując jak wbija w moje ciało igłę.

— Do widzenia, Newt. — pożegnał się, zostawiając mnie na podłodze.

Nie musiałem długo czekać, by cały ból wrócił.

Najpierw zaczęło się od wspomnień. Patrzyłem na twarz Albiego, który umierał i krzyczał. Potem Bena, którego musiałem wypędzić do labiryntu. Następnie Winston, któremu podał broń, by usłyszeć dźwięk pistoletu. Na końcu zobaczyłem jak walczyłem z Tommym, to mnie dobiło. Moje słowa „Proszę, Tommy, proszę" . Widziałem jego łzy gdy podniósł pistolet i strzelił we mnie. Czy nie prościej by było, gdybym wciąż był martwy? Moje serduszko płakało, gdy słyszałem ich głosy wołające moje imię. Moje ciało było sparaliżowane do tego stopnia, że nie byłem w stanie wstać. Ciało bolało, serce bolało i psychika. To wszystko mnie dusiło, a najgorsze było to, że to był dopiero początek.

Początek trwającej kilkanaście godzin męki gorszej niż śmierć. 

✓ 𝐁𝐄𝐙 𝐍𝐈𝐄𝐆𝐎》𝐍𝐞𝐰𝐭𝐦𝐚𝐬&𝐒𝐡𝐚𝐝𝐨𝐰𝐡𝐮𝐧𝐭𝐞𝐫𝐬Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz