𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐗𝐕𝐈

160 15 5
                                    

Przeczytaj poprzedni. ❤️

THOMAS PERSPECTIVE

Wraz z resztą osób siedziałem w miejscu, gdzie zazwyczaj przebywałem z Newtem. Tym razem jednak, to nie było możliwe, by tu z nami był. W każdym razie musiałem opowiedzieć moje spostrzeżenia reszcie.

— Uważam, że Dreszcz nas okłamuje i czegoś nam nie mówi. — powiedział pewnym, choć nie za głośnym głosem.

— Czego dokładnie? — pierwszy odezwał się zdziwiony blondyn, który założył rękę na rękę.

— Wydaje mi się, że chodzi o igrzyska. — odparłem, biorąc głęboki wdech.

— Magnus brałeś udział w nich, więc wiesz ja to wygląda? — Chłopak, który do tej pory tulił się do czarodzieja, zabrał głos.- Powiesz nam? — podpytał, wpatrując się na ciemnoskórego bruneta.

— Nie chciałem do tego wracać, ale nie mam wyboru. — jego głos mocno drżał. — Nie pozwolę by Ci ludzie skrzywdzili, nas tak jak mnie i Newta. — dopowiedział, puszczając drobną łzę.

— Newt brał w tym udział? —zaniepokoiłem się, bo nigdy jakoś o tym nie wspomniał. Słowem się nie odezwał, że wie jak to wyglądało.

— A myślisz, że dlaczego był Twoim trenerem? — wrednie odrzucił, po czym zaczął swoją historię. — Każdemu wmawiają, ze chodzi o dobre wyniki z egzaminów ale, nie. Wybierają poszczególne osoby których wyniki są ponadprzeciętne. Egzamin pewnie zdałeś też bardzo dobrze? — zwrócił się w moją stronę, więc kiwnąłem potwierdzająco głową. — Powiem wam sekret, który przysiągłem nigdy nie wspominać. — mówił spokojnym tonem. — To było jakieś pół roku temu. Tak samo jak wam dawali nam różne ćwiczenia, zadania które musieliśmy rozwiązywać, ale pewnego razu dowiedzieliśmy się że, będziemy przewiezieni do miejsca zwanego igrzyskami. Ja, Newt i jeszcze piątka osób. Każdy był odpornym. Każdy oprócz niego. W każdym razie, gdy nas tam przewieźli, zaczęli na nas eksperymentować. Wbijali nam jakieś lekarstwa i ponownie robili badania. Każdy z nas miał innego pracownika dreszczu przypisanego do treningu. Gdy w końcu nadszedł ten wyczekiwany dzień, zasłonili nam oczy i przewieźli nas do jakiegoś miejsca. Wytłumaczyli nam zasady... — zatrzymał się na chwilę, by złapać wdech. — Mieliśmy dwanaście godzin, by przeżyć i znaleźć wyjście. Gdy tylko drzwi się zatrzasnęły nie było odwrotu. Czas zaczął płynąć. Trzymaliśmy się razem, chodź jak potem się okazało każdy dział przeciwko drugiemu. Ja i Newt ostatecznie prawie do końca trzymaliśmy się razem. Jak się okazało nie było to proste zadanie, bo było mnóstwo pułapek. Dopiero wtedy zdaliśmy sobie sprawę, że wygraną jest życie. Ludzie ginęli, często kuszeni własną pokusą, lub stając w obronie ludzi, których kochali.

— Wszyscy prócz Ciebie i Newta zginęli? — podpytała, siedząca tuż obok Jace, Clarissa. Widocznie była zmartwiona, szczególnie, że była jedną z wybranych.

— Newt był naprawdę dobry lecz, gdy zostało nas trzech, usłyszeliśmy komunikat, mówiący o tym, że czas się kończy i to los zacznie wybierać kto umrze. — wziął głęboki wdech,  dopiero potem kontynuował. — Ten trzeci zginął, wdeptując w śmiertelną pułapkę. Nie byliśmy go w stanie uratować. W końcu udało się znaleźć wyjście, lecz to było za proste. Newt się potknął i zaklinował. — nagle policzki chłopaka, zaczęły się robić, coraz to bardziej mokre od płynących łez.

— Nie pomogłeś mu? — zasugerowałem wrednie, choć wcale nie miało to tak brzmieć. Być może świadomość, że mógł zostawić go na śmierć, łamała mi serce. — To dlatego Cię tak nienawidzi? — podpytałem już spokojniejszym tonem.

— To nie tak... — Magnus zaprzeczył. — Powiedziałem, że zaraz wrócę, bo chciałem otworzyć portal, który mógłby nas przenieść do wyjścia, ale strach mnie sparaliżował. — Nie chciałem go zawieść, ale czułem się winny że, nie byłem w stanie mu pomóc, więc uciekłem. — odrzucił, lecz w jego głosie można było wyczuć żal do siebie.

— Zostawiłeś go tam?

— Myślisz, że chciałem? — odparł spanikowany — Nie miałem wyboru, było po czasie.

— Jakim cudem żyje? — Alek, który do tej pory przysłuchiwał się całej rozmowie, odezwał się.

— Bo rzuciłem czar, który chronił go przed śmiercią. — oświadczył, nerwowo bawiąc się dłońmi. — Polega na tym, że łączę go telepatycznie z osobą mu najbliższą. — uświadomił wszystkich zebranych o mocy którą, zadziałał.

— Przecież nikt z nas wtedy jeszcze go nie znał, a ty nie mogłeś go rzucić na siebie. — zauważył Jace.

— Mylicie się. — stwierdził z powagą, przypatrując się dokładnie każdemu z nas. — Jest między nami osoba, która go znała, ale o tym nie pamięta. — dodał, zatrzymując się na mojej osobie.

— Kim ona jest? — podpytała rudowłosa, nieświadomie chwytając dłoń, siedzącego tuż obok blondyna.

— Thomas, wiem, że nie pamiętasz tego, ale znasz go. — Czarnowłosy przemówił w moim kierunku. — Widziałem to w waszych wspomnieniach, kiedy go ratowałem. Mieliście tak silną wieź, że połączyłem go z Tobą telepatycznie, więc dopóki ty żyjesz, on nie może umrzeć. — oznajmił, przez co moje serce, omal nie wyskoczyło z ciała.

— To dlatego się mnie słuchał. — powiedziałem cicho, co usłyszała tylko brunetka. — Czyli musiałby mnie ktoś zabić, by on zginął? — po chwili zadałem pytanie, na co otrzymuje krótką odpowiedź.

— Tak.

— Dlaczego nic nie pamiętam?

— Bo kiedy Newt Cię odnalazł, oczywiście nie wiedział o połączeniu, to by zaoszczędzić Ci bólu prosił mnie o to bym wymazał Ci wszystkiego wspomnienia. — wytłumaczył mi, wiec przytaknąłem.

— Dreszcz chyba mnie znał, więc czemu chciał mnie chronić. — spojrzałem na niego niejasno, czekając na resztę istotnych wyjaśnień.

— Bo nie jesteś tu tydzień, tylko dobre trzy miesiące. — odezwał się, czym spowodował u mnie wielki szok. Przecież, to nie było możliwe. — Byłeś tu od dawna, tylko Newt Cię ukrywał, bo potrzebował kogoś kto będzie w stanie powstrzymać to wszystko. Niestety dreszcz Cię odnalazł i przymusił go do oddania Ciebie w ich ręce. Zawarł umowę z pracownikiem, który jak się okazało był jego ojcem. Umowa brzmiała w taki sposób, że ty oddasz się im w ramach potrzebnej im krwi, a oni nie wyślą Cię na igrzyska. — zakończył swoją wypowiedź, przez którą omal nie dostałem zawału.

— Czyli wy wszyscy mnie znacie dłużej? — podpytałem wszystkich, ale cześć z nich zaprzeczyła.

— Nie, tylko ja, Newt, Soniya i Isabell. — wyrzuciła na jednym wdechu. — Inni Cię nie widzieli, więc poznali Cię niedawno.

— Jakim cudem udało się mnie, aż tak długo tutaj ukrywać? — zaciekawiło mnie, to więc uniosłem pytająco brew.

— Bo wcale tu nie mieszkałeś. — oświadczył, a ja zamiast mieć coraz bardziej rozjaśniony umysł, to miałem większy mętlik. — Miałeś dom, gdzieś w okolicy. Newt wytłumaczył Ci wszystko zanim tu trafiłeś. Poddał potrzebne dane, karty zasięgu byś mógł swobodnie się poruszać między budynkami. — Tylko ty je miałeś, więc mogłeś wzywać pomoc, ale i niezauważalnie wchodzić do budynku. Zaufał Ci, lecz kiedy dreszcz Cię namierzył, domyślił się, że to sprawka Newta. W ostatnim momencie przybiegł do mnie, prosząc mnie o pomoc, by usunąć Ci pamięć. To miało być ich jak i nasze zabezpieczenie. — dopowiedział, dokładnie analizując całą jego wymowę.

— Czyli chciał nas uratować ? — bardziej stwierdziłem niż odpowiedziałem.

— Wiedział, czym są igrzyska i nie mógł na to pozwolić. — zasugerowała Isabell.

— Kiedy sobie przypomnę wszystko?

— Chciałbym znać na to odpowiedź, ale nie wiem... — jego odpowiedź  wprawiła mnie w niepokój.

— Czyli możliwe, że nigdy? — spuściłem wzrok na moje dłonie.

— Ten czar nie trzyma aż tak długo. — ucieszyłem się, gdy usłyszałem właśnie te słowa.

— W takim razie musimy obmyślić plan,  ale to następnym razem, bo ktoś idzie. — wyrzucił w pewnym momencie, później chyba coś jeszcze powiedział, a potem zorientowałem się, że jestem w swoim pokoju.  

✓ 𝐁𝐄𝐙 𝐍𝐈𝐄𝐆𝐎》𝐍𝐞𝐰𝐭𝐦𝐚𝐬&𝐒𝐡𝐚𝐝𝐨𝐰𝐡𝐮𝐧𝐭𝐞𝐫𝐬Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz