𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐗𝐈𝐕

178 15 25
                                    

Newt's perspective

Niedługo koniec skarby 

Siedziałem w pokoju, zabierając się do czytania listu. Wygodnie usiadłem na łóżku, otwierając złożony papier. Zacząłem czytać, czując jak moje oczy znów się szklą. Jej charakter pisma był zawsze ładniejszy niż mój.

Drogi Braciszku.

Nie mam za dużo czasu, by się rozpisywać, bo czuję, że, to, co mi dał, zaczyna mnie niszczyć psychicznie. Wiem też, że nie będę w stanie tego powstrzymać, więc będę musiała zażyć, coś, co w szybkim czasie mnie zabiję. Mam nadzieję, że, nie będziesz zły za to, że postanowiłam odejść, ale wiedziałam, że nie będę w stanie znieść towarzyszącego mi bólu.

Lekarstwo, które mi dał jest zmutowane i prowadzi do wielkich halucynacji. Wiem też, że dał ci małą dawkę, ale wiedz, że, ta wyniszcza organizm znacznie wolniej z początku, lecz potem prowadzi tylko do Twojej śmierci. Nie chcę się żegnać, bo nie umiem. Pożegnanie za bardzo będzie boleć, dlatego chcę tylko napisać, żebyś postarał się uratować wszystkich tak jak było w planie. Nie pozwól im zginąć, jak i sobie.

Pamiętaj, że, zawszę będę nad Tobą czuwać oraz mocno cię kochać.

— Soniya.

Nagle wstałem, odkładając list. W moich żyłach pojawiła się ogromna adrenalina, która przemieszczała się coraz szybciej. Moje ciało się napięło, następnie w głębi serca odczułem złość i siłę zarazem. To było dziwne, ale motywujące. Byłem zły na ojca za, to, co zrobił. Ona mogła żyć, lecz on pokazał jej cierpienie, którego nie mogła przetrwać. Pokazał największe koszmary nocne; rzeczy oraz osoby, które powodowały strach; wizję, które potrafią zabijać, nie dotykając nas. Pokazał prawdziwy ból, który był bólem psychicznym. Krzywdził nas, nie robiąc nam żadnej blizny. Nie mogłem pozwolić, by to wszystko uszło mu na sucho. Nienawidziłem go. Zabił ją. Był powodem, dla którego odeszła.

Wybiegłem w nerwach z pokoju, udając się do gabinetu ojca. Gdy tylko tam dotarłem, nie zapukałem, lecz od razu z impetem wszedłem do środka. Mężczyzna siedział za biurkiem, czytając jakieś wyniki badań. Ojciec spojrzał na mnie spode łba, widocznie nie spowodowało mu się moje zachowanie, ale w tym momencie nie to mnie interesowało. Chciałem by przyznał się, do tego, co zrobił.

— Nienawidzę Cię. — Wysyczałem donośnie w jego stronę. — Zabiłeś ją... — oskarżyłem go o morderstwo własnej córki.

— Nie wiem, o czym mówisz — jego głos był lekceważący. Wyglądał jakby doskonale się spodziewał takiego efektu.

— Dała mi list nim umarła. — Zacząłem tłumaczyć, analizując dokładnie każde następne słowa. — Byłeś u niej i podałeś złe lekarstwo. — Ona mogła żyć, a ty ją zabiłeś. — Dodałem wrednie, spoglądając na niego wściekle.

— Nie ja to zrobiłem tylko ty — oświadczył zgorzkniało, wstając z krzesła. Gestem pokazał na mnie, więc szybko odrzuciłem wyjaśnienia.

— Kochałem ją, nie zrobiłbym jej nic. — Powiedziałem smutno, wspominając moją siostrzyczkę.

— Może i masz rację, ale... — chwycił mój nadgarstek dość mocno, gdy wypowiadał następne słowa. — Już jej nie ma, więc, po co to roztrząsać. Wzruszył ramionami jak gdyby to, nie było jego dziecko.

— Nienawidzę Cię — wyrwałem się z jego uścisku. — Powiem wszystko Thomasowi. —Nie weźmie udziału w tych przeklętych igrzyskach. — Zagroziłem ostro, zamierzając wyjść.

✓ 𝐁𝐄𝐙 𝐍𝐈𝐄𝐆𝐎》𝐍𝐞𝐰𝐭𝐦𝐚𝐬&𝐒𝐡𝐚𝐝𝐨𝐰𝐡𝐮𝐧𝐭𝐞𝐫𝐬Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz