Groźna rozmowa, zabójcza cisza, martwy monolog

920 65 67
                                    

- ...издајнички кучкин сине, одувек си био јебени мегаломан! - Jugosławia, wychodząc z gabinetu oraz zatrzaskując za sobą drzwi z całej siły, syczał wściekle i pogardliwie w stronę bolszewika, który przyglądał mu się nieprzytomnie pogrążony w niebywałym szoku, nie mogąc wydusić nawet słowa.

Mówił Tito, że rozmowa z ZSRR to zły pomysł, a dokładniej cholernie chujowy pomysł godny nagrody debila roku, ale nie, on miał spróbować załatwić to pokojowo. Sowieckie szuje wpierniczały się w jego kraju do wszystkiego, nic nie powinni robić po swojemu, a chęć pomocy Kremla w naprawieniu tego błędu była tak wielka, że Armia Czerwona stała na granicy i czekała na rozkaz inwazji. Jego przywódca już od dawna był obwoływany faszystą i zdrajcą, a on sam wypaczeniem, ich sprzymierzeńcy w innych krajach znikali jeden po drugim, wszystko się waliło, ale to były głównie słowa i czyny Stalina, sam Związek Radziecki stał jakby z boku, nie angażował się przesadnie, dając po prostu na wszystko zgodę. Bałkańczyk niejako cicho liczył, że może jakoś mu pomoże, choć w sam nie do końca w to wierzył.

I miał jebaną rację.

Ten wstrętny, podstępny, zachłanny skurwiel miał go gdzieś, czy jak to ładnie określił "Nic na to nie poradzi, nie jest mu za dobrze z tym, że po wszystkim, co przeszli, to musi się tak skończyć, ale tak właściwie to jego wina i jak się poprawi, to może jeszcze nie wszystko było stracone", chuj by go za taką pomoc, żeby mu inflacja znowu pierdzielnęła, żeby mu więźniowie z łagrów pospierniczali, żeby się cała wódka rozbiła i rozlała, żeby kolejny plan pięcioletni był jeszcze chujowszy od poprzedniego, żeby wszystkie roślinki mu uschły, a ogród zeżarła szarańcza, żeby następny nabój wystrzelony w jego stronę, jeśliby go nie zabił, to przynajmniej wykastrował i to w ciul boleśnie.

Oczywiście Jugosłowianin nie omieszkał powiedzieć mu tego wszystkiego, a nawet więcej, prosto w twarz.

Bałkańczyk, wciąż stojąc przed drzwiami, próbując się nieco uspokoić oraz przemyśleć wszystko, usłyszał drobny skrzyp. Odwrócił głowę w jego stronę, aby ujrzeć nieco niespodziewany widok, który jednak znacząco zmienił jego nastrój. Zobaczył starającą się wyjść z pokoju Polskę, jednak to nie jej obecność go dziwiła.

Chodziła.

A raczej ze wszystkich sił próbowała chodzić.

Całkowicie opierała się na kulach, było widać, że nogi są zbyt słabe, aby wytrzymać dłuższy marsz, postępowały powoli i ostrożnie, nieznacznie drżały. Kobieta z trudem utrzymywała równowagę, cały czas opierając się o meble czy ściany, jednak jakoś, z ledwością, posuwała się do przodu.

- Poljska, miło cię znowu widzieć - zawołał wesoło i zaczął podchodzić z zamiarem powitania się z kobietą, kiedy ona, dotychczas całkowicie pochłonięta swoimi staraniami, również dostrzegła jego obecność. Przystanęła, opierając się plecami framugę i nieznacznie unosząc rękę, jednocześnie nieco tracąc dłonią kontakt z jedną z kul.

- Witaj... - odpowiedziała, lecz niedostatecznie skupiona i już trochę zmęczona, przegrała z jednym z największych wrogów, równowagą, zaczynając nieznacznie osuwać się na lewo na słabszej nodze. Dostrzegając zagrożenie zbyt późno, zaczęła panikować, równocześnie tracąc pewność głosu. Nie mając ochoty na kolejne spotkanie z podłogą, których tego dnia już parę miała, starała się bezskutecznie uchwycić drzwi, jednak pomoc nadeszła od Bałkańczyka, który widząc, co miało nadejść, podszedł do niej szybciej, łapiąc ją w ostatniej chwili za ramiona i sprowadzając z powrotem do pionu.

- Ja wiem, towarzyszko, że stanowię lepszy widok niż to, co masz na co dzień, ale żeby od razu omdlewać? - mężczyzna zaśmiał się serdecznie, nieco zaczepnie, powoli się ją puszczając i się odsuwając, jednak cały czas trochę niepewny, czy rozmówczyni ponownie nie będzie potrzebowała asysty, dlatego jeszcze kilka sekund trzymał ręce wyciągnięte w jej stronę.

Utopia / countryhumansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz