4

3.1K 226 164
                                    

    Wróciłem do swojego pokoju i włączyłem swój telefon. Przeglądałem bez celu swoje media społecznościowe, po czym stwierdziłem, że nic ciekawego się nie dzieje w świecie internetu. Postanowiłem zadzwonić do Todorokiego, który powinien być już wtedy w domu. Bałem się o to, czy wszystko z nim jest dobrze. Wybrałem jego numer i oczekiwałem na to, że usłyszę jego spokojny, kojący głos. Tak natomiast nie było. Nie odebrał ode mnie. Przestraszyłem się, bo zawsze odbierał ode mnie. Zacząłem się denerwować i w mojej głowie zdążyłem wymyśleć różne, czarne scenariusze.

— Ten idiota na pewno coś mu zrobił.. — powiedzialem sam do siebie.

   Nie rozmyślałem długo nad tym, co powinienem zrobić. Od razu pognałem na dół do przedpokoju, aby ubrać kurtkę i buty. Kiedy to już zrobiłem, zacząłem biec w stronę domu Todorokiego. Nie był on bardzo daleko, ale z 10 minut musiałem biec. Będąc już na miejscu, spróbowałem znowu zadzwonić do chłopaka, ale nic to nie dawało. Serce mi biło jak szalone. Nie zapukałem do drzwi, tylko zacząłem spoglądać z okien na parterze i szukać jego ojca lub Todorokiego. Jedno z okienek było od sypialni jego ojca. Na szczęście leżał na łóżku, spał. Z tego, co mówił mi kiedyś Todoroki wiedziałem, że jego ojciec miał naprawdę twardy sen i nie dawało się go zbudzić. Wróciłem się do drzwi, by zobaczyć, czy są otwarte. Na moje szczęście były.

    Cicho wszedłem do środka i równie cicho zamknąłem za sobą drzwi. Poczułem silny zapach alkoholu. Miałem wrażenie, że od samego wdychania tego powietrza można by było się upić. Zacząłem się rozglądać. Był niesamowity nieporządek. Współczułem Todorokiemu, że musiał żyć w takich warunkach. Skierowałem swoje kroki w stronę sypialni jego taty, aby się upewnić, że śpi. Po głośnych odgłosach chrapania stwierdziłem, że faktycznie smacznie spał. Postanowiłem poszukać pokoju Todorokiego. Przejrzałem każdy, możliwy pokój. Nie było go nigdzie.

— Może nie wrócił jeszcze do domu? — zadawałem sobie w myślach pytanie.

    Wracając do drzwi wyjściowych zauważyłem, że w korytarzu były jeszcze jedne drzwi. Były one zamknięte, ale jak się po chwili okazało: Klucz był wsadzony w dziurce od klucza. Otworzyłem je i moim oczom ukazał mi się pusty pokój, a w jego kącie siedział kolorowowłosy chłopak. Trząsł się z zimna i w jego oczach widać było przerażenie.

— Todoroki! Co ty tu robisz? — krzyknąłem przerażony, ale po chwili zdałem sobie sprawę, że kilka pokoi dalej spał jego tata.
— M-Midoś? S-Skąd się tu wziąłeś?.. — spytał widocznie osłabiony.
— To ja pierwszy zadałem pytanie! — odparłem.

    Podbiegłem do niego i podniosłem, a ten chwycił się mnie mocniej, by nie upadł. Miałem ochotę zabić tego gnoja za to, że skrzywdził mojego Todorokiego.

    Ruszyliśmy cicho do jego pokoju. Chłopak usiadł na starym łóżku, a ja zacząłem przyglądać się jego twarzy dokładniej. Jego makijaż, który mu zrobiłem jeszcze kilka godzin temu był cały rozmazany z łez, był cały posiniaczony i miał duże zadrapanie tuż przy oku. Musiała to być bardzo brutalna walka.

— Todoroki, nie możesz tutaj zostać! Zostajesz znowu na noc u mnie i bez dyskusji!
— A-Ale jutro wracają twoi rodzice.. Co oni na to? — spytał łamiącym głosem.
— Muszą to zrozumieć. Pójdą z nami na policję, dobrze?

    Todoroki niepewnie kiwnął twierdząco głową. Uśmiechnąłem się lekko i wraz z Todorokim zaczęliśmy pakować jego torbę z rzeczami. Nie miał wielu ubrań, więc w razie czego mógł ubrać coś mojego. Po wszystkim zaczęliśmy po cicho wychodzić z domu. Niestety, torba przypadkowo strąciła wazon w korytarzu i rozbił się na kawałki z głośnym hukiem. Zaczęliśmy uciekać, bo mogło to obudzić jego ojca. Będąc już w bezpiecznej odległości, z dala od jego domu, spokojnym krokiem zaczęliśmy iść do mnie. W tym samym czasie również zadzwoniłem do swojej mamy, aby ją poinformować. Nie chciałem mówić o tym Kotaro, bo on zacząłby się ze mną kłócić o to, że nie mogę nikogo do domu przyprowadzać. Mama kiedy miała dobry humor to była bardzo wrażliwa na krzywdę innych i pozwoliła Todorokiemu u nas zostać i również powiedziała, że pójdzie z nami na komendę policji.

— Dziękuję, że to dla mnie robisz.. — podziękował chłopak, powstrzymując łzy szczęścia.
— Nie dziękuj. Od tego jestem! — oznajmiłem, po czym musnąłem jego usta.

    Kurwa znowu, pomyślałem. Głupio mi się zrobiło, że pocałowałem chłopaka, jednak ten wyglądał na zadowolonego. On natomiast złapał mnie za rękę i szliśmy dalej jak gdyby nigdy nic.

Dziś się zaśmieję, jutro zapłaczę | TododekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz