Rozdział 7

4.2K 130 11
                                    

Od tamtego wieczora minęło 6 dni, tak to już dzisiaj jest ślub siedzę na toalece przed lustrem i patrzę w swoje odbicie blada cera z pokrążonymi oczami, nie spałam 2 dni z nerwów, nie mogłam, nie potrafiłam.
Jeśli chodzi o tamten wieczór w łazience, to od tamtego wieczoru nie widziałam Anntonia, moje lekcje odbywały się, w jadalni nie mogłam wychodzić z domu nawet na ogród czuję się, jak ptak zamknięty w klace, nie miałam żadnego wyboru i udziału jeśli chodzi o ślub jakie to dziwne nawet nie wiem jaką suknie ubiore ,
przymykam powieki łzy ciekną po policzkach nie tak sobie wyobrażałam ten dzień zawszę marzyłam o prawdziwej miłości oglądałam różnie telenowele i czytałam romanse marząc że, kiedyś i mnie spodka taki
los jak, życie moich ulubionych bohaterek, że przedstawię go mamie siostrą a one będą patrzeć z zazdrością, ja zawsze byłam ta gorsza mniej ładna, gruba, nie miałam przyjaciół, kiedy komuś ufałam to szybko zostałam zraniona więc bałam się, nawiązywać znajomość co nie znaczy że, nie chciałam ich mieć, moje siostry jeździły na imprezy na których potrafiły się, całować z dopiero co poznanym chłopakiem nawet dwoma, ja tak nie potrafiłam nie lubiłam imprez wolałam siedzieć w domu nie raz że mnie kpiły i śmiały się że, będę zakonicą nawet mama, tak twierdziła to tak, bardzo bolało oni  myśleli że, ja nie chce kogoś poznać i nie być szczęśliwa oczywiście że, o tym marzyłam ale to miało być wyjątkowe spotkanie a nie na imprezie, zresztą na mnie nawet nikt, nigdy nie spojrzał, nie byłam obiektem zainteresowania, nie malowałam się, nawet w szkole nigdy, nie dostałam walentynki," a teraz to!" wychodzę za mąż za diabła którego się boję, aby chronić rodzinę, która nie raz mnie zraniła, ale ja nie pozwolę ich skrzywdzić nie ważne jak mnie ranili to moja rodzina a za nich jestem wstanie oddać życie moje rozmyślenia przerywa pukanie drzwi a za chwilę się, otwierają a do środka wchodzi aż 10 dziewczyn podejrzewam że, to fryzjerki, makijarzystki.
-Dzień dobry - mówią.
-Dzień dobry - odpowiadam.
Nic więcej nie mówią tylko biorą się, do pracy i rozmawiają ze sobą po angielsku pewnie nie wiedzą że, rozumie dużo rzeczy a już dokładnie, to co one mówią typu "Boże jakie wory pod oczami" " Jak ona wygląda przecież nie jest nawet ładna" "Spójście na jej cerę wągry, syfy nawet gładkiej cery nie ma" "Ona jest gruba jakie ma szerokie biodra"   "O Boże ona ma roztępy na udach"  "A widzieliście jej grzywy ząb"
Te słowa bolą jak jasna cholera, ale nic nie mówię, niech myślą że ich nie rozumiem, zaraz z stąd wyjdą a ja ich, nigdy nie zobaczę.
Po 3 godzinach wychodzą z śmiechem patrzę na siebie w lustrze i widzę piękne spięte włosy po bokach spływają pasma włosów skręcone w delikatne fale, delikatny makijaż głównie brąz, na cerze nie widać, nie doskonałości" wyglądam pięknie"! jak nigdy delikatnie dotykam dłonią lustra chce mi się, płakać nigdy nie umiałabym zrobić takiej fryzury i makijażu nadal jestem w białym satynowym szlofroku.
Słyszę delikatne pukanie do drzwi po chwili drzwi się otwierają a do środka wchodzi kobieta około 50-latki ubrana w sukienkę w kwiatki z delikatnym uśmiechem wygląda tak przyjaźnie w rękach trzymie pokrowiec podejrzewam że, z suknią ślubną
-Witaj kochanie przyniosłam suknię pomogę się, tobie w nią ubrać dobrze? - mówi delikatne jak do dziecka którym w tym momencie jestem.
Kiwam głową na znak zgody.
W czasie gdy zapina zamek sukni nie wytrzymuje muszę zapytać
-Jak ma pani na imię?
-Maria skarbie - odpowiada miło.
Po chwili zapina zamek i głaszcze w dłonie z uśmiechem "Gotowe"
Odwracam się, do niej a w jej oczach lśnią łzy, które wyciera chusteczką
-Wyglądasz pięknie Lena - głaszcze moje policzki.
Przymykam oczy na tę troskę przypomina mi moją babcie której mi tak brakuję a która już nie żyje,
-Dziękuję - głos mi drży staram się, pochamować płacz.
-Ciii nie płacz skarbie bo zniszczysz ten piękny makjarz wyglądasz jak księżniczka.
Przytula mnie delikatne do swojej piersi a ja wtulam się w nią tego mi było trzeba troski i przytulenia do piersi aby poczuć tą miłość.
-Dziękuję - szepcze.
Głaszcze moje plecy po chwili delikatne odsuwa mnie od siebie uśmiecha się i wychodzi.
Odwracam się, i spoglądam na lustro i odbiera mi mowę "Wow" suknia jest przepiękna gorses jest w kryształki a dół w literę A jest przepiękna dotykam te kryształki mam w uszach kolczyki w podobne diamenciki
-Piękna - szepcze.
Nagle czuję silne dłonie które obejmują mnie w pasie ten zapach silny, dominujący, niebezpieczny,
przełyakm ślinę i podnoszę wzrok na lustro, widzę jak za mną stoi Antonio mój przyszły mąż, nie powiem wygląda bosko jak model z okładki w czarnym smokingu i muszce ubielbiam facetów w garniturach a za mną stoi we własnej osobie  bóg seksu, diabeł, anioł śmierci.
Całuję moje ramię i szepcze po włosku "Sei bellissima, tesoro"
Widzę w jego oczach błysk nie widziałam go 6 dni po tamtej akcji w łazience a teraz znów widzę ten blask tak jak wtedy spuszczam wzrok
-Ale czegoś mi brakuje a właściwie to tego - mówiąc to zapina na mojej szyji naszyjnik piękny w kształcie serca jest śliczny nie wiedząc co odpowiedzieć szepcze ciche "Dziękuję"
Odwracasz mnie przotem do siebie
-Jeszcze czegoś brakuje - mówi.
Zaskoczona rozglądam się, po sobie i patrzę na niego zdezorientowana o co chodzi uśmiecha się, diabelsko i wyciąga z kieszeni czerwone pudełko które, po chwili otwiera wyciąga przepiękny pierścionek z ogromnym brylantem chwyta moja dłoń i wkłada na mój palec moje serce zamiera zawsze marzyłam o takim pierścionku ale również o romantycznych oświadczynach myślę sobie z żalem spoglądam na niego składa pocałunek na mojej dłoni po chwili spogląda na mnie "Gotowa" kiwam głową chce mieć to jak najszybciej z głowy "tak" szepcze chwytasz moją dłoń i ciągniesz w stronę wyjścia schodzimy po schodach i kierujemy się, na ogród który jest pięknie ozdobiony dominuje biel i czerń moje ulubione kolory Antonnio bieże moja dłoń pod łakieć i delikatnym marszem weselnym zmierzamy pod białym dywanem obsypany różami a po poakz ustawione lampiny zmierzamy w kierunku altanki.
-Zebraliśmy się, tu aby powiązać wezwem małżeńskim Lenę Baj oraz Antonnio Russo.
Później przychodzi formułka którą muszę powtórzyć.
-Ja Lena Baj biorę sobie ciebie Antonnio Russo za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię, nie opuszczę aż do śmierci.
-Ja Antonnio Russo biorę sobie ciebie Lenę Baj za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńką oraz że cię, nie opuszcze aż do śmierci.
Po chwili podpisujemy papiery a po chwili zabrzmiewa głos kapłana
-Ogłaszam was mężem i żona możesz pocałować pannę młodą.
Zamieram ja jeszcze nigdy się, nie całowałam patrzę na Antonia a mojego męża widzę błysk w jego oczach chwyta mnie delikatnie za tył mojej głowy jedną ręką a drugą za policzek przymykam oczy po chwili czuje na ustach jego usta chce się, wejść językiem ale mu nie pozwalam po chwili Jednak ulegam i mu pozwalam i sama delikatnie odwzajemniam pocałunek, Antonio namiętnie mnie całuję po chwili delikatnie się odsuwa i mówi władczo
-Ora sei il mio amore.

Bez mojej zgody tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz