Gotta Be You

918 71 16
                                    

But if you walk away
I know I'll fade
Cause there is nobody else
It's gotta be you
One more, one more, can we try?

Słowa: 3750

Louis był studentem ostatniego roku szkoły aktorskiej. Miał już dwadzieścia cztery lata i zaczynał powoli żyć na własną rękę. Niedawno kupił sobie małe mieszkanie w Londynie, na które odkładał od ponad pięciu lat. Małe angaże w reklamach czy epizody w serialach ogromnie się opłaciły. Mógł w końcu wyprowadzić się od rodziców i rodzeństwa dając im więcej miejsca dla siebie. W jego domu rodzinnym i tak był ogromny rozgardiasz przez dużą liczbę mieszkańców.

Ponad tydzień zajęło mu spakowanie wszystkich swoich rzeczy, choć i tak trochę jeszcze zostawił dla rodzeństwa. W samej przeprowadzce pomogli mu przyjaciele i jego chłopak. Zayn to jego największy kumpel, z którym zna się niemal od urodzenia, a najbardziej łączą ich żarty i wygłupy, jakie robią innym. I to właśnie przez takie zachowanie jego przyjaciel poznał miłość swojego życia. Kiedy około półtorej roku temu Louis postawił zrobić mu dowcip, który polegał gonieniu go z otwartą butelką zimnej wody po kawiarni, w której ówcześnie chłopak pracował jako kelner, szczęśliwym przypadkiem Zayn podczas ucieczki wpadł na Liama, który wszedł do kawiarni. Biedny klient nie spodziewał się, że trafi na takich szaleńców. Zayn po zobaczeniu chłopaka, potrafił tylko stać i wpatrywać się w niego, co z resztą było obustronne. Louis od razu rozpoznał, co się święci i bez żadnych skrupułów wylał na nich wodę, rechocząc przy tym jak najęty. Speszony Zayn, przeprosił za przyjaciela i zaproponował nowo poznanemu koszulkę na zmianę. Liam przystał na to i tak zaczęła się ich przygoda. Po kilku minutach rozmowy, sprawa z wodą poszła w zapomnienie, Zayn spędził resztę zmiany w towarzystwie Liama, a nawet po pracy dalej został z nim na kawie. Louis niezwykle dumny ze swojego osiągnięcia, zawsze nazywał się ojcem ich związku i ciągle przypomniał, że gdyby nie jego skromna persona, to chłopaki nie byliby razem.

Teraz wykorzystał ten fakt, by zmusić ich do pomocy przy przeprowadzce. Mianowicie Zayn miał samochód z dużym bagażnikiem, gdzie mogli władować wiele pudeł, a Liam był zawsze bardzo uczynny i pomocny.

Zawsze mógł też liczyć na Harry'ego, swojego chłopka, z którym był od ośmiu miesięcy. Sam nie wiedział, jak to się stało, że go znalazł i że tak cudowna osoba chce z nim być. Harry był o trzy lata młodszy, ale bardzo często to on przemawiał głosem rozsądku i starał się hamować wybryki ukochanego. Studiował fizjoterapię i mieszkał u siostry, całkiem niedaleko nowego mieszkania Louisa. Chłopaki byli bardzo zgraną parą, wręcz idealną.

Popołudniem w sobotę skończyli przeprowadzkę i cała czwórka siedziała w salonie Louisa. Zayn i Liam zajęli fotel i co chwile wymieniali się pocałunkami, a pozostała dwójka podbijała kuchnię, w zamiarze przyrządzenia późnego obiadu. W zasadzie to Harry gotował, a Louis go rozpraszał. Czyli jak zawsze.

— Nie mogę w to uwierzyć. Spełniło się moje marzenie! Mieszkam w centrum Londynu! Powiedz, że to nie jest sen— zaśmiał się szatyn i przytulił do pleców bruneta.
— Jeśli miałby to być sen, to nigdy nie chciałbym się z niego obudzić, Lou.
—Ja zdecydowanie tak samo. Będziemy mieć teraz miejsce tylko dla siebie. Bez marudzących sióstr i tych młodszych, i tych starszych— Tomlinson pocałował go w kark— Całe mieszkanie tylko dla nas.
— Nie rozpędzaj się tak!— Harry z trudem przewrócił naleśnika na patelni, czując dotyk bruneta za sobą— Mamy w salonie parę przyjaciół i zdecydowanie nie chcę, aby zobaczyli to, czego nie trzeba.
— Im by to nie przeszkadzało, uwierz— zaśmiał się Louis, i oderwał się od pleców chłopaka, by spojrzeć na przyjaciół. Wrócił z jeszcze większym rechotem— Ja nawet nie wiem, czy oni kontaktują, gdzie się znajdują. Są bardzo zajęci sobą. Bardzo...— podchodził powoli do bruneta z chytrym uśmieszkiem.
Harry nie dał za wygraną, odszedł tanecznym krokiem od kuchenki i przełożył ostatniego naleśnika na talerz. Obok ustawił świeże owoce, dżem i słoik z nutellą.
— Chłopaki, obiad!
Tomlinson westchnął i z groźną miną pogroził mu palcem, na co tematem wystawiał mu język. Po chwili do kuchni doczłapała pozostała dwójka. Zayn i Louis nie byliby sobą, gdyby nie rozpętali wojny na jedzenie, ale ich walka poniosła nieoczekiwane ofiary. Oberwało się także Liamowi i Harry'emu, którzy chcieli tylko w spokoju zjeść obiad, użalając się, że ich ukochani to małe dzieci, z którymi czasami trudno wytrzymać. Louis i Zayn skończyli z twarzami w nutelli i dżemach, a ich połówki miały pełno kawałków owoców we włosach po tym, jak przerzucali się nimi nad stołem.
Tak właśnie w swoim kameralnym gronie świętowali przeprowadzkę szatyna. Wieczorem chłopaki zebrali się do wyjścia, a Louis ogromnie żałował, że brunet nie mógł zostać na noc.
— Nadrobimy to, kochanie— obiecał i zniknął za drzwiami, zostawiając niepocieszonego szatyna.

LARRY |muzyczne shoty|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz