~ Trupy nie powinny kochać żywych ~

3K 250 163
                                    

2 lata wcześniej

Myślisz, że naprawdę ludzie po śmierci zamieniają się w gwiazdy? — spytałem, kiedy znów nocą leżeliśmy na trawie, obserwując migoczące światełka. Tylko tym razem było inaczej, byliśmy wtuleni w siebie i czasem skradliśmy sobie krótkie pocałunki jak para zakochanych nastolatków. Ale niestety tylko jedno z nas było zakochane.

Może, nie wiem — odpowiedział obojętnie, dalej wgapiając się w rozgwieżdżone niebo. — Wole wierzyć, że zmienię się w gwiazdę niż w to, że po śmierci po prostu znikamy bo nic dalej nie ma. Dla tych którzy boją się jej jest to idealna wymówka. Tak jest o wiele łatwiej — wytłumaczył i wzruszył ramionami, a po chwili przyciągnął mnie bliżej siebie, całując przy tym w czoło.

Nasza relacja już dawno uległa diametralnej zmianie. Jednak ja nadal nie wiedziałem, czym dokładnie byliśmy, przyjaciółmi? Kochankami? Zagubionym duszami, które chciały nieco więcej od życia? Egoistami, którzy chcieli mieć siebie na wyłączność?

Nie wiedziałem, nie potrafiłem zrozumieć.

Tak naprawdę byłem tylko głupim nastolatkiem, dzieciakiem i nie wiedziałem, co jest czym. Moje uczucia względem bruneta były jedną wielką zagadką. Nadal nie wiedziałem czy to na pewno było zakochanie czy może chora fascynacja.

Mhm masz rację — wyszeptałem tylko i wtuliłem się w niego bardziej, bo uwielbiałem, kiedy był tak blisko mnie.

Może i powinienem przerwać to, co działo się pomiędzy nami, ale po prostu nie potrafiłem, byłem za bardzo uzależniony od tego człowieka. Nawet jeśli nic to dla niego nie znaczyło ja i tak się cieszyłem, że mogę, chociaż na chwilę mieć go przy sobie. To mi wystarczyło, żeby być szczęśliwym.

Uwielbiam twoje towarzystwo — szepnął mi wprost do ucha, na co cały zadrżałem. — Uwielbiam również całego ciebie — kolejne czułe słówka zagościły w moim umyśle. Uśmiechnąłem się szerzej, czując, jak moje serce zaczyna bić szybciej.

Ja też cię uwielbiam — odszeptałem, patrząc prosto w jego piękne niebieskie oczy, które wręcz ubóstwiałem. Po chwili znów pocałował mnie krótko, jakby chciał przez to pokazać mi, co czuje, bo słowami tego nie mógł ukazać. I gdy tak mnie całował, czułem się naprawdę kochany, jakby naprawdę darzył mnie jakimś uczuciami. Jakby same gesty miały wystarczyć i tak było. Słowa nie były potrzebne, czułe wyznania nie zmieniłby tego co było między nami.

*********
— Zgodzisz się, żebyśmy zostali przyjaciółmi z korzyściami — powiedział beznamiętnie jakby, to co przed chwilą wydobyło się z jego ust, było czymś mało znaczącym. Głupotą z której powinniśmy się śmiać aż nie rozbolą nas brzuchy. Po tym zacisnął usta, oczekując mojej reakcji.

Ściągnąłem brwi i w ciszy wpatrywałem się w człowieka, który stał naprzeciwko mnie i oczekiwał mojej odpowiedzi. Człowieka, którego w tej chwili nie poznawałem. Człowieka, który od dawna nie przypominał swojej dawnej wersji.

Nie byłem  zdolny racjonalnie myśleć, bo to co przed chwilą powiedział kompletnie wybiło mnie z rytmu i wprawiło w stan skrajnej konfuzji i dezorientacji.

— Czekaj co? — Głupie pytanie wydobyło się z moich ust, bo nie byłem w stanie uformować czegoś poważniejszego. Idealne pytanie do sytuacji którą sam stworzył. Dosłownie  byłem w stanie uwierzyć, że to był tylko głupi wymysł mojej podświadomości, która postanowiła zażartować ze mnie. Nie potrafiłem uwierzyć, że taka propozycja padła z jego ust, nawet nie dopuszczałem tej myśli do siebie!

~ To tylko układ Skarbie ~ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz