~ Masz za swoje Black ~

4.9K 299 374
                                    

— Kurwa mać! — krzyknąłem, kiedy wyszedłem z sali matematycznej. Rzuciłem plecak o ścianę i usiadłem na jednej z ławek, które stały koło sal. Westchnąłem głęboko, próbując uspokoić się, ale to było na nic. Po chwili przede mną pojawił się Chris wraz z Diego. I oczywiście co? Zaczęli śmiać się ze mnie. — Serio tak was to bawi? — fuknąłem i założyłem ręce na klatce piersiowej.

— Śmieszy mnie po prostu twoja reakcja, to przecież tylko jedynka — westchnął blondyn i wzruszył ramionami, co mnie jeszcze bardziej zdenerwowało. Świetne pocieszenie zważając na to, że dostałeś pięć i nawet nie pozwoliłeś mi ściągnąć od siebie, chociaż bardzo cię o to prosiłem. 

— Tak, tylko to jest czwarta jedynka w tym miesiącu! Jak tak dalej pójdzie, nie zdam — westchnąłem i oparłem się o ścianę, myśląc co mam dalej robić. Wiem, że może za bardzo dramatyzowałem, ale gdybym naprawdę nie zdał, miałbym prawdziwe piekło w domu. I tak je już miałem, ale wtedy byłoby gorzej. Po prostu najzwyczajniej w świecie się bałem. Może dla moich rodziców liczył się tylko alkohol ale takiej zniewagi nie mogliby znieść.

— To może nie wiem, zacznij się uczyć? — zaproponował brunet, a ja popatrzyłem wrogo na niego, na co ten wystawił ręce w geście obronnym. No Sherlocku teraz to mi doradziłeś. — Dobra nic nie mówiłem — westchnął i odwrócił wzrok ode mnie.

— Uczę się, ale po prostu tego nie rozumiem — odpowiedziałem zrezygnowany, nie siląc się na dłuższe wyjaśnienia. Nie miałem na to po prostu siły. Przyłożyłam rękę do czoła i uśmiechnąłem się z żałością, myśląc nad swoim dalszym losem. Spokojnie dziesięć jedynek jeszcze da się poprawić, prawda? Jak chuj nie zdam...

— Po prostu przyznaj, że jesteś leniem i nie chce ci się postarać — westchnął Chris, a ja zmarszczyłem brwi, bulwersując się. — Potrzebna ci motywacja — zaczął i uśmiechnął się tajemniczo, na co zmarszczyłem brwi. Po chwili jego wymowne spojrzenie wylądowało na Diego i byłem pewien, że coś wymyślił.

— Co? Co sobie znowu wymyśliłeś w tym małym móżdżku? — spytałem unosząc brwi do góry, bo ten nadal patrzył na mnie z tym swoimi tajemniczym uśmiechem.

— Później się zgadamy. Chodź Diego. — Pociągnął go w swoją stronę, na co brunet zmarszczył brwi, ale nie skomentował tego podążając za chłopakiem.

— Aha? Dzięki? — mruknąłem do siebie, bo nawet się nie pożegnali. Schowałem twarz w dłoniach i odetchnąłem głęboko. Jeśli moi rodzice dowiedzą się o mojej obecnej sytuacji z matematyką, mogę nie wracać do domu. Z pewnością wyrzucą mnie na zbity pysk, już i tak ledwo znoszą moją obecność. Byłaby to dla nich idealna wymówka, żeby pozbyć się mnie raz na zawsze. W sumie wszędzie i tak jest lepiej niż w tym pierdolniku.

Alkoholicy, którzy dla wódy są w stanie zrobić wszystko.

— Black! — Usłyszałem nad sobą ten dobrze mi znany irytujący głos, którego z całego serca nienawidziłem. Oho jeszcze jego mi tu brakowało, co jeszcze zdarzy się tego dnia? Czemu życie tak bardzo mnie nienawidziło? Podniosłem głowę do góry i popatrzyłem niemrawo na niego. Oczywiście jak zawsze szczerzył się jak głupi i patrzył na mnie tym wzrokiem pełnym wyższości. — Czemu taki smutny jesteś? Co chłopak cię rzucił? — parsknął i uśmiechnął się, przy tym pokazując rząd swoich białych zębów. Przewróciłem oczami i zagryzłem wargę, żeby bardziej się nie zdenerwować.

— Nie twoja sprawa Dante — odmruknąłem w miarę spokojnie i wstałem, uprzednio podnosząc swój plecak z ziemi. — Nie czeka na ciebie może przypadkiem jakaś laska? — spytałem i uśmiechnąłem się wrednie. Chłopak odwzajemnił uśmiech i założył ręce na klatce piersiowej.

~ To tylko układ Skarbie ~ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz