Rozdział 27

1.1K 29 0
                                    

Do pokoju wpadł Aaron, zastając mnie przy trzeciej z rzędu kawie.

- Jakim cudem ominęłaś mury, którymi chronię swój komputer?! - prawie krzyczał, wpatrując się we mnie uparcie, jakby oczekując odpowiedzi. Uśmiechnęłam się pod nosem.

- Dobry haker nigdy nie zdradza swoich sztuczek i pamiętaj, nie ma zapory, której nie da się ominąć. Trochę czasu, cierpliwości i wszystkie drzwi stoją przed tobą otworem.

Widziałam, jak chłopak gotuje się z wściekłości i już miał wychodzić z pokoju z wielką obrazą majestatu, kiedy mruknęłam pod nosem.

- Popraw kod źródłowy, w zaporze informacyjnej. Masz lukę, przez którą się dostałam. Siadaj, pokażę ci — wyraźnie zainteresowany, wziął krzesło i postawił obok mnie. Wstukałam kilka znaków na klawiaturze i na ekranie wyskoczyło okienko, przedstawiające zaporę bazy danych drużyny. Znalazłam odpowiedni wiersz, który mnie interesował i pokazałam Aaronowi, o który kod mi chodziło. Wmurowało go w krzesło i nerwowo przełkną ślinę.

- Masz rację, muszę to natychmiast poprawić — Zaczęłam się śmiać.

- Już dawno to zrobiłam, co nie zmienia faktu, że nic przede mną nie ukryjecie. Dalej mam dostęp to waszej bazy i wiem, którędy mogę przejść, ale to wiem tylko ja i nikt więcej - znów popatrzył na mnie jak na ducha. - Mam wrażenie, że się świetnie dogadamy Aaron.

Aaron siedział ze mną przez resztę dnia i pół nocy, obserwując moją pracę. W końcu gdzieś koło drugiej w nocy udało mi się dostać do potrzebnych mi danych.

- W końcu — mruknęłam pod nosem.

- Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale jestem pod wrażeniem. Próbowałem włamać się tam setki razy i za każdym razem, ktoś mnie blokował.

- Mnie też, ale tak się zamaskowałam, że przeszłam w końcu jak duch. Widzę, że mają bardzo dobrych informatyków. Nie mogę zostawić po sobie śladów, bo inaczej będą w stanie namierzyć mnie po adresie IP. Szczególnie że właśnie natknęłam się na informację, kto jest ich hakerem. Miałam już te podejrzenia wcześniej, bo napotkałam kilka znajomych kodów, które były wizytówką jednego, ale dopiero kiedy w bazie przeczytałam jego nazwisko, mam pewność kto to. Cóż w końcu uczeń przerósł mistrza.

- O kogo ci chodzi konkretnie — zapytał zainteresowany.

- O Roberta Bocciego.

- Chyba żartujesz?! Uczył cię jednej z lepszych europejskich hakerów?

- Mieszkaliśmy w jednym sąsiedztwie. Aleks też go znał, jednak nie wiedział, kim jest, a ja dowiedziałam się przez przypadek, kiedy go nakryłam. Byłam zafascynowana tym światem, więc nauczył mnie, w sumie wszystkiego, co sam wiedział i oto jestem. - rozłożyłam ręce, głupio się uśmiechając. - Dosyć pogawędek, muszę ściągnąć wszystkie dane, które są mi potrzebne. A ty nie pomagasz. Siadaj do komputera, powiem ci, co masz zrobić i pomożesz przeszukiwać dane. Trochę ich tu jest.

Widziałam błysk w jego oku, jak mu to zaproponowałam. Zerwał się i pobiegł po swojego laptopa do salonu, w którym ciągle siedzieli Chris i Aleks. Chwilę później Aaron pojawił się obok mnie, a ja nie odrywając wzroku od komputera, poinstruowałam go, co ma zrobić. Chwilę później uzyskał dostęp i wspólnie do samego rana pobieraliśmy dane, które mnie interesowały.

Koło szóstej rano do pokoju wszedł Chris, ale nie zwróciliśmy na niego uwagi.

- Widzę, że się wspaniale dogadujecie. Nie uważacie, że czas najwyższy położyć się spać?

Popatrzyliśmy się na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem, obdarzając Chrisa rozbawionymi spojrzeniami.

- Chris, nie pójdziemy spać, dopóki nie skończymy wszystkiego, a została nam końcówka.

To tylko jaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz