ROZDZIAŁ XIV - MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ

2.6K 154 15
                                    


Nim minął lipiec, a potem sierpień - Smoła był już w Moskwie. Dzwonił codziennie i codziennie opowiadał mi o tym, co robi, ale dla mnie to było zdecydowanie za mało. Chciałam mieć go przy sobie, obok, i nie musieć go słyszeć tylko w słuchawce telefonu, nie musieć być daleko. Mimo, iż minął dopiero tydzień, ja tęskniłam jakby to był rok. Szwędałam się z kąta w kąt, ciągle myślałam o tym co robi i co się z nim dzieje. Zaczął chodzić na siłownię, mówił, że troszkę ćwiczy. Po co mu były te zmiany? Mówił, że czuje się dobrze jako brzydki grubas, którego każdy się boi. Lubił jeść i nigdy nie chciał diet czy treningów, a wtedy był wręcz nastawiony na to, że schudnie. Może kogoś poznał, a może ta jego mu coś nawciskała? Już ja bym się z nią rozprawiła!

Całymi dniami łaziłam po mieście z głową w chmurach, a raczej z głową w Smole, ale plus taki, że przynajmniej znalazłam robotę. Pewien starszy pan z piekarni powiedział, że potrzebuje kogoś do swojego sklepu z różnym sprzętem rozpoczynając od dziurkaczy, a kończąc na tosterach. Szczytem marzeń to nie było, ale wybrzydzać też nie zamierzałam, bo praca to praca. Postałabym na kasie, a w międzyczasie szukała czegoś porządnego, może nawet po znajomości.

Wracając z piekarni, spacerkiem zmierzałam jeszcze w stronę sklepu spożywczego. Musiałam kupić coś do jedzenia, bo lodówka od kilku dni świeciła pustkami. Wyjazd Smoły kompletnie mnie rozbił. Nie jadłam, nie piłam, nie spałam i ciągle o czymś myślałam. Musiałam się w końcu ogarnąć:

- Uważaj trochę... - powiedział Borys, zatrzymując mnie swoim ciałem.

Uniosłam głowę do góry i od razu rzucił mi się w oczy Ivanov, a zaraz po nim jego dziewczyna, Majka:

- Przepraszam, nie zauważyłam cię.

- Może okulary? - zaproponowała nieco zła z takiego przypadku.

- Dziękuję. Po prostu się zamyśliłam. - odparłam spokojnie.

- Uważaj, bo ktoś Cię potrąci - zaśmiał się, patrząc w moje oczy i poszedł z Majką do swojego samochodu.
Nim jednak zniknęłam z zasięgu jego wzroku, ten dostrzegł łańcuszek wiszący na mojej szyji, dokładnie ten, który sam mi kupił. Nie wiem czy był zadowolony z tego, że mam go na sobie. Taki się wydawał, bo błysk w jego oku dokładnie sugerował, że owszem. Prezent nie mógł być przypadkowy, on musiał to planować i musiał mieć jakiś cel w darowaniu mi czegoś, tak cholernie drogiego, bo kto wydaje aż tyle pieniędzy na zwykłą, nieznaną wcześniej osobę? Nikt normalny. Przynajmniej nie w tych czasach.

Po kolacji, planowałam jak najszybciej położyć się spać. Byłam wykończona ciągłym chłodzeniem po lokalach, więc jedyne o czym marzyłam to tylko łóżko i ciepła kołdra, niemniej jednak nim za zegarze pokazała się ósma, do moich drzwi zadzwonił dzwonek, który postawił mnie na nogi. Nikogo się o tej porze nie spodziewałam. Pierwsze osoby, które przyszły mi do głowy, to chyba sąsiedzi, bo któż by inny?:

- Co tu robisz? - zapytałam, otwierając drzwi.

Borys stał za progiem ze srogą, poważną miną niczym żołnierz na zbiórce i czekał. Na co? Nie wiem, ale chciał jak najszybciej dostać się do środka:

- Nie wpuścisz mnie?

- W zasadzie to, chciałam już iść spać.

Miałam dziwne przeczucie, że on coś kombinuje. Był wyjątkowo miły, dziwny i taki... Zaborczy.

- Gościa wyprosisz?

- No nie, ale... - No i wtedy wymiękłam. - Wejdź.

Nie wiem, dlaczego go wpuściłam. Moje uczucia do niego były silne, to prawda i chyba też to było powodem mojego dziwnego zachowania, ale czy ja wewnętrznie nie mogłam się powstrzymać?
Nie mogłam zamknąć mu drzwi przed nosem?

Escort Ivanov/ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz