Życie z drugim człowiekiem polega na tym, że zaczyna się lubić jego dziwactwa

1.2K 131 340
                                    

Wielu ludzi miewało chwile w których potrafiło całkowicie, lub po części zmienić swój charakter. Zwykle potrzeba było do tego kontaktu z drugim człowiekiem, jakaś zabawna (albo wręcz przeciwnie) sytuacja, zastrzyk adrenaliny i wiele innych czynników. Jednak Keigo potrzebował jedynie alkoholu. Nie trzeba było dużej ilości by skrzydlaty bohater pogrążył się w swych głośnych myślach, które z perspektywy drugiej osoby były godne podziwu i śmieszne jednocześnie. W przypadku Dabi'ego nie było inaczej. Biorąc kolejny łyk z prawie pustej butelki, nie oderwał wzroku od siedzącego obok blondyna, będącego w swoim żywiole.

Zastanawiał się dlaczego w ogóle dał mu się namówić na wejście na ten cholerny dach, zresztą nie pierwszy raz. Mimo iż zawsze na początku nie był do tego chętny, po jakimś czasie w końcu się zgadzał. I tak koniec końców lądowali w tym samym miejscu, swoją drogą z dobrym widokiem na miasto, oraz z wieloma pustymi butelkami, które w tym momencie walały się pod nogami. Żaden z nich nie miał specjalnie ochoty by zmusić się i je pozbierać, nawet Hawks pomimo bycia bohaterem. Czarnowłosy mu to jeszcze wypomni. Zapewne jutro, gdy jako tako dojdzie do siebie. 

— Dabi — Wymruczał chłopak, na co ten spojrzał na niego pytająco. Lekkie rumieńce na policzkach oraz rozmarzone oczy mówiły jasno o jego stanie. Wpatrując się przed siebie, wyciągnął dłoń w tamtą stronę, wskazując coś palcem. — Patrz, spadająca gwiazda.

Złoczyńca zgodnie podążył za nim wzrokiem, przez co kąciki jego ust lekko drgnęły. Zastanawiał się jak to z nim jest, że za każdym razem udaje mu się dojść do takiego stanu, zaledwie po paru butelkach. On sam wlewał w siebie podobną ilość, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się majaczyć bez sensu. Choć w sumie jego wypowiedzi czasami miały jakiś głębszy sens. Cudem było to, że udawało mu stwarzać płynne wypowiedzi, jednak po dłuższym zastanowieniu do czarnowłosego docierało, że Hawks po prostu dochodził do stanu, w którym jego wyobraźnia zaczynała działać na wyższym poziomie.

— To helikopter — Westchnął odkładając pustą już butelkę do pozostałych, jednocześnie niszcząc niespełnione marzenie dziecka. Po minie blondyna mógł śmiało stwierdzić, że się na nim zawiódł, nie takiej odpowiedzi od niego oczekując.

— Helikopter — Powtórzył po nim przedrzeźniającym głosem, będąc w pełni zirytowanym. — Twoja stara to helikopter.

Fuknął przybliżając końcówkę butelki do ust, jednak ta, w ostatniej sekundzie została mu brutalnie wyrwana. Nie rozumiejąc co tu się właśnie stało, spojrzał na swego partnera, który właśnie skończył jego własność i odrzucił do reszty pustego szkła. Dabi czując na sobie jego spojrzenie, odwrócił głowę w jego stronę.

— Tobie już wystarczy, jesteś pijany — Westchnął pocierając dłonią twarz. Sam był trochę senny, ale nie na tyle by utrzymać się jeszcze na prostych nogach. Przecież ciążył także na nim obowiązek odprowadzenia tej pijaczyny do jego mieszkania, no bo przecież tak go tu nie zostawi. Choć z drugiej strony wizja nagłówków w gazetach była całkiem ciekawa. "Hawks, bohater numer dwa zalany w trzy dupy na dachu budynku podczas służby." To było dość kuszące i ciężko mu było się od tego powstrzymać, zwłaszcza w tym stanie.

Widząc jak jego partner przybiera się do rozpoczęcia kazania na temat jego zachowania, które zapewne trwałoby wieczność, chwycił go za koniuszek koszulki i przyciągnął do siebie, łącząc ich usta w długim i namiętnym pocałunku. Tak jak się spodziewał, to wystarczyło by myśli dotyczące tego tematu odeszły w niepamięć. Keigo czując ciepłe wargi chłopaka, miał wrażenie, jakby z sekundy na sekundę robiły się coraz bardziej gorące. Oczywiście miał świadomość, że zrobił to tylko po to by go uciszyć, ale nie miał nic przeciwko. Nigdy nie protestował gdy dochodziło do zbliżenia między nimi. Uwielbiał jego ciepło, dotyk i uczucia jakie uwalniał. Kładąc dłoń na jego dłoni, uśmiechnął się między pocałunkami, co nie umknęło uwadze czarnowłosego.

— Um, gorący jesteś — Przyznał Keigo wachlując dłonią twarz, chcąc pokazać prawdziwość swych słów. Jednakże nie przewidział, że jego partner odbierze to w zupełnie inny sposób. Dabi z zadziornym uśmieszkiem ponownie się do niego przesunął.

— Uważaj, bo się sparzysz — Powiedział lekko muskając płatek jego ucha, na co ten momentalnie poczuł jak przyjemne uczucie zaczyna opanowywać dolne partie jego ciała. Wpatrując się w chłopaka który po chwili wrócił na swe miejsce, uśmiechnął się pod nosem.

— A gdybym tak, tylko hipotetycznie, zaczął chodzić z gaśnicą pod ręką? — Spytał zamyślonym, ale i jednocześnie rozbawionym tonem. W jego głowie zrodził się obraz Dabi'ego którego chwilę wcześniej potraktował wspomnianym przedmiotem, tym samym gasząc niebieskie płomienie. A do tego jego zirytowana twarz, która właśnie na niego spoglądała, nie dowierzając w jego rozkminianie po alkoholu. Za każdym razem zaskakiwał go czymś nowym. I tak był pod wrażeniem, że tak doskonale operuje słowami, mimo swego stanu.

— A gdybym tak, tylko hipotetycznie, miał ochotę na pieczonego kurczaka? — Nie starał się kryć irytacji jaką w tamtym momencie odczuwał. Czasami zastanawiał się co on tak właściwie robił ze swoim życiem. Zamiast zająć się czymś porządnym, siedział na dachu, spożywał alkohol i zajadał się śmieciowym żarciem z jakiejś podrzędnej knajpki. Czy to było życie jakiego pragnął? Z pewnością mogło być lepiej, jednak patrząc na pijanego bohatera, któremu w jakiś sposób udało się przełamać mur jaki wokół siebie zbudował, czuł spokój. Hawks był jego odskocznią, ucieczką od szarej rzeczywistości, osobą przy której nie musiał się przejmować kompletnie niczym. I chyba w końcu mógł przyznać, że zdążył się już przyzwyczaić do jego dziwactw.

— Myślę, że gaśnica to dobry pomysł w tym wypadku — Powiedział z powagą blondyn, niepewnie wyciągając do niego dłoń z pudełkiem skrzydełek. Dabi uśmiechając się na swój sposób, przyjął pudełko i od razu zabrał się do jedzenia, o dziwo ciepłego jedzenia.

Keigo widząc, że mu się upiekło, odetchnął z ulgą i przysunął się do czarnowłosego, kładąc głowę na jego ramieniu. Czuł się senny. Najchętniej zasnąłby tu i teraz, jednak coś go przed tym powstrzymywało. Nie chciał marnować czasu którego z nim spędzał. Pragnął zapamiętać każdą sekundę z ich wspólnych chwil, bo tylko one były czegoś warte. Wtulając się w jego ramię, objął ich dwójkę skrzydłami, chcąc zatrzymać całe ciepło bijące od chłopaka. Jego kurtka leżała gdzieś z boku, od kiedy to zaproponował partnerowi striptiz, ale ten w porę go powstrzymał.

— Dabi — Złoczyńca spojrzał na blondyna, ponownie słysząc ten sam ton, jakim zwrócił się do niego jakiś czas temu. Wpatrując się w jakiś punkt przed sobą, wyglądał jakby znów do głowy przyszła mu jakaś myśl, której oczywiście on będzie musiał słuchać. Jednak to co po chwili powiedział, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. — Pieprzmy się.

Dabi musiał naprawę bardzo się postarać by nie wypluć kurczaka którego nie zdążył połknąć. Niby nie powinno go to dziwić, bo w końcu wstawiony Hawks to cała masa nowych doświadczeń, ale słysząc coś takiego z jego ust, brzmiało to dziwnie i pociągająco zarazem.

— Little bird, jesteś pijany — Przytoczył swe wcześniejsze słowa. Uśmiechnął się w stronę bohatera, ale ten nawet nie raczył zaszczycić go spojrzeniem. Z głową na jego ramieniu, mruczał coś pod nosem, co Dabi'emu zdawało się być całkiem urocze.

Nic już więcej nie mówiąc, położył głowę na jego głowie, czemu towarzyszyło lekkie westchnięcie. Między nimi nastała dłuższa chwila ciszy, należąca do tych przyjemniejszych. W pewnym momencie czarnowłosy zorientował się, iż jego towarzysz zdążył zapaść już w sen. Nie musiał tego sprawdzać, słysząc równy oddech blondyna. Gdzieś tam za miastem, zauważył pierwsze znaki zwiastujące nadchodzący poranek. Mimo to nie chciał stąd jeszcze odchodzić. Chciał zostać, choć na chwilę. Bo właśnie takie jak te, były jego ulubionymi. W ciszy, w spokoju i w towarzystwie chłopaka...

𝚏𝚊𝚔𝚎 𝚙𝚎𝚘𝚙𝚕𝚎 || 𝚑𝚘𝚝𝚠𝚒𝚗𝚐𝚜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz