5. „A teraz szczypta niezdarności... Ups!"

250 32 122
                                    

Opieram głowę o szybę w autobusie. Jestem zmęczona i śpiąca, bo całą noc nie mogłam zmrużyć oka. Gdy czytałam, oczy zaczęły się mi kleić, więc odłożyłam opowieść o Geralcie i Jaskrze, żeby się położyć. Ale nie mogłam zasnąć, dlatego zabrałam się za serial. Okazało się jednak, że byłam zbyt padnięta nawet na podziwianie Benedicta w roli Sherlocka, także postanowiłam już ostatecznie iść spać. Nic z tego! Ha!

Ani Benedict, ani ochroniarz nie pojawili się wtedy w moich snach, których nie było i na tym polegał problem. Wyszukałam w Internecie na telefonie Doctora Stragne'a, którego widziałam już tyle razy, że nie wymaga ode mnie najmniejszego wysiłku umysłowego. Przekonana, że w tym czasie zasnę, obejrzałam film do końca i grubo po trzeciej odłożyłam komórkę. Jeszcze chwilę wierciłam się w łóżku i po jakimś czasie – wydającym się wiecznością – zasnęłam.

I zamiast pięknych mężczyzn, śniła mi się matematyczka z podstawówki... Moje sny to chyba jakiś żart, no bo serio?!

Siedząc w najdłuższej limuzynie w mieście, która wcale nie jest taka tania, jakby się mogło zdawać, przymykam oczy tylko na chwilę, bo zbliżamy się do przystanku, na którym wysiadam. Niekoniecznie mam ochotę wylądować na drugim końcu miasta.

Na dworze jest całkiem przyjemnie – nie za zimno, nie za ciepło, idealnie na cienki sweterek.

Nie mogę pozbyć się z głowy myśli, że Beata umówiła mnie do kosmetyczki... Tak normalnie szkoda by mi było pieniędzy i czasu, ale z drugiej strony... Gdyby wizyta miałaby być aż tak droga, to nawet Beaty nie byłoby na nią tak często stać. No, i fajnie tak od czasu do czasu pozwolić sobie na coś podobnego, bo to chyba nie jest zabronione?

Przyjaciółki czasami śmieją się, że to nawet nie jest tak, że na coś oszczędzam, tylko zwyczajnie jestem skąpa. Cóż, niewykluczone, że mam to po mamie, która z kolei ma to po świętej pamięci dziadku. I nie mamy pojęcia, jak mogły na to wpłynąć geny ojca.

Huh, nie przepadam za tą historią.

Hania-niechciana się kłania.

Mama nie daje mi tego odczuć, że jestem wpadką, choć – jasne – doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Trudno by było tego nie zauważyć. Jednak mama zawsze daje mi to, co może mi dać najlepszego, nawet jeżeli z boku to tak nie wygląda. To ojciec Pawła zostawił nas z długami...

A ja muszę się w końcu zdecydować, co z tym moim nazwiskiem. Coś mnie powstrzymuje przed zmienieniem go i waham się tak od paru ładnych lat, czy nadal nosić nazwisko panieńskie matki, czy może jednak przyjąć te, które ma cała reszta – nazwisko ojca Oli. Choć nie wiem, czy po tylu latach jakakolwiek zmiana ma jeszcze sens.

Może od razu zmienię na nazwisko męża?

Ciekawe, jak ochroniarz – moja biedroneczka – ma na nazwisko...

Hania, skup się! Przejście dla pieszych, musisz wykazać się ostrożnością!

Tylko co wtedy z panieńskim, jeśli od razu miałabym zmieniać nazwisko na nazwisko męża. Jak już będzie po ślubie, to raczej nie zmienię, więc musiałabym to załatwić jeszcze przed. W takim razie może jutro podskoczę do urzędu? Musiałabym to zrobić jeszcze zanim zacznie się uczelnia... Z drugiej strony, jak już będzie tylko panieńskim, to co za różnica jakim?

Hania. Stop.

Myślisz o nim, jakby już był twój. Jakbyście za tydzień mieli wesele! A on nawet nie wie o twoim istnieniu...

Chyba że Becia i Ewka już to zmieniły.

Idę powoli do domu i staram się nie myśleć o swoim weselu. Ale chciałabym taką piękną suknię do ziemi i pokaz baniek mydlanych... Taki profesjonalny!

Nadzieja w skarpetkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz