Urwany film

232 19 0
                                    

Ocknęłam się ze snu na jawie, już w pełni świadoma świata. Z oporem weszłam te kilka schodków. Czułam się cięższa niż zwykle, jakbym trzymała w swoich rekach głaz. Uderzyłam dwiema rekami w drzwi, otwierając je na oścież.
   
-Co ty robiłaś?! – krzyknęła przygruba starsza pani Rainwall
   
-Nic – minęłam ją z przekrzywionym uśmiechem,  prawie nieróżniącym się od jej.
   
-Wracaj tu!
   
Trzasnęły za mną drzwi. Znów byłam sama. Stałam na środku, pusząc włosy palcami. Odetchnęłam z ulgą. Uśmiechnęłam się bez znacznie.  Zwróciłam się ku drzwiom od łazienki i ruszyłam. Kobieta wbiegła do mojego pokoju, gdy zdążyłam zamknąć za sobą drzwi łazienkowe. Oglądając się na wszystkie strony zrobiła parę kroków. Urwałam sznurek na pranie i przywiązałam klamkę do rury po lewo od niej, ponieważ drzwi nie posiadały zamka. Pani Rainwall znana jako pani P. czyli pani Piłeczka zbliżyła się do łazienki.
   
-Co ty tam robiłaś?! – powtórzyła.
   
-Gówno – zmieniłam swoją odpowiedz na bardziej wulgarną.
   
-Cholera jasna mów rzesz – przycisnęła klamkę i zdziwiona, a zarazem zaniepokojona dokończyła – Matko boska wyłaź stamtąd! Już!
   
Szarpała za drzwi.
   
-Wyłaź! Albo powiedz coś! – krzyczała i biła w drzwi.
   
Otworzyłam buzie by wydać z siebie dźwięk ale bezczelnie mi przerwała słowami:
   
-Cholera jasna, nie na mojej zmianie! Przecież oni mnie zabiją!
   
Zasłoniłam twarz ręką i pokręciłam głową. ‘’Jacy ci ludzie są głupi’’. Odetchnęłam po raz drugi. Kobieta nawet nie usłyszała. Po pierwsze dlatego, że leciała woda która tuż przed wyrwaniem sznureczka zdążyłam włączyć, a po drugie zawiniła sama sobie, zajęta była własnymi myślami o swoim losie. Tak naprawdę miała mnie gdzieś. Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać z tej żałosności.
   
-O Boże – szepnęłam sama do siebie wstając z rogu wanny.
   
Sięgnęłam ręką ku metalowej kuleczce przymocowanej do szafeczki. Otworzyłam ją, poszukałam chwile oczami mojego ‘’asa w kieszeni’’.
   
Kobieta waliła w drzwi i wołała innych o pomoc. Słychać było że stoi tam całkiem sporo osób. Złapałam za guziczek sweterka i pokręciłam nim w prawo i w lewo. Zostawiłam go w spokoju i ściągnęłam nakrycie. Puściłam je luźno po rekach. Upadło na podłogę z płytek. Nawet podnieść nie miałam zamiaru. Weszłam spokojnie i pocichł do wanny. Ukucnęłam. Poczym położyłam się na plecach ubrana w spodnie i bokserkę.
   
-Boże, co ona tam zrobiła! – krzyknęła po raz kolejny pani Piłeczka.
   
Nie zwracając uwagi na świat poza łazienką zanurzyłam głowę by uciszyć wszystkie przykre dźwięki. Wypuszczałam powoli powietrze, ale moje zniszczone papierosami płuca długo nie dały radę przetrzymać. Zaczęłam się dusić. Mózg wynurzył mnie automatycznie. Znów słyszałam walenie w drzwi. Teraz brzmiało to, jakby mieli je wywarzać. Tak też było. Czułam że miałam coraz mniej czasu na wykonanie swojego szatańskiego planu. Wychyliłam się poza wannę by sięgnąć moje przyrządy leżące na drewnianym stołku. Pawie dosięgałam. Wystraszona faktem, że drzwi zrobione z płyty zaczynają na środku pękać sięgnęłam tylko po jeden z narzędzi, a drugi zepchnęłam przez przypadek. Wsunęłam się do wanny odwracając się od drzwi i przyciskając dłoń z żyletka do serca.
   
Płyta rozpryskała się po łazience, a dłoń jakiegoś faceta sięgnęła klamki. Gdy wyczuł na niej sznurek, zdobył w sonie wystarczająco dużo siły by go przerwać, jak gdyby nigdy nic. ‘’Nie o to mi chodziło!’’ - krzyknęłam sobie w myślach. ‘’Właśnie ośmieszę samą siebie…’’ – nie dokończyłam.
   
Mężczyzna nacisnął klamkę od środka i wparował. Stałam w wannie jak gdyby nigdy nic, jak gdyby nic się nie stało w małym wyjątkiem.
    
Moim wybawcą okazał się Adam.
   
Jego ręka była cała zakrwawiona. Podrapana przez drewnianą płytę. Krew spływała do palców skąd skapywała na jasnoszare kafelki łazienki.
   
Moja była równie zakrwawiona. Przecięta, wzdłuż środkowa część dłoni wylewała z siebie ile tylko się dało i praktycznie spływając ciągłym strumieniem ginęła w wodzie, w której jeszcze przed chwilą leżałam. Rozpływała się i mieszała z przejrzystą jak kropla z górskiego potoku wodą.
   
Staliśmy naprzeciwko jak wryci. Nie mrugaliśmy, nie ruszaliśmy się, tylko oddychaliśmy.
   
-O Matko – odezwałam się przerywając ścianę ciszy i mrużąc oczy. – Adam.
    

I straciłam czucie w nogach. Przewróciłam się na wprost. Adam z ledwością zdążył mnie złapać. Podniósł mnie i złapał w ten sam sposób co wtedy. Uśmiechnęłam się. 

Odwrócił się. Podniosłam wyżej głowę by zobaczyć gdzie wylądowała farbka akwarelowa, którą miałam wrzucić do wody by ona zabarwiła ją na czerwono. By mój plan się uda. Gdyby miałby się powieść po wparowaniu do środka ujrzeliby tylko mojego ‘’trupa’’ i zaczerwienioną wodę a jakby się zaczęli zbliżać zaczęłabym się śmiać z nich. Niestety nie udało się, wyszło kompletnie inaczej. Wyszło mi, że zamiast się z nich i ich głupoty naśmiewać, byłam niesiona właśnie w tym momencie do pokoju… aż urwał mi się film, po prostu. 

    

Anioły mają skrzydła...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz