obecnie
- Powinniśmy już ruszać - powiedział Jimin, zerkając na Taehyunga i Hoseoka, którzy siedzieli obok niego.
Zostało im niewiele czasu do odlotu samolotu Junga, dlatego powinni zacząć zbierać się jak najszybciej. Nastroje całej trójki nie były najlepsze, w końcu już niedługo mieli rozstać się z najstarszym z nich na kilka dobrych miesięcy, jednak Jimin musiał przyznać, że to Taehyung był tym, który przeżywał to wszystko najbardziej. Od kilku minut siedział pogrążony w myślach, skubiąc skórki od paznokci i nie odzywając się do przyjaciół ani słowem. Jimin rozumiał go, a przynajmniej tak mu się wydawało. W końcu jego młodszy przyjaciel znał Hoseoka praktycznie od urodzenia, zachowywali się jak dwie papużki nierozłączki i byli skłonni skoczyć za sobą w ogień.
Znajdowali się teraz w mieszkaniu dzielonym przez Jimina i Taehyunga, ciesząc się swoim towarzystwem po raz ostatni na bardzo długi czas. Hoseok najchętniej wcale nie zostawiałby swoich najbliższych przyjaciół w Korei, sam wylatując do zupełnie obcego kraju, ale miał świadomość, że szansa, którą otrzymał, raczej już nigdy się nie powtórzy. W końcu nie każdy student otrzymuje w ramach stypendium możliwość studiowania przez cały rok na uniwersytecie partnerskim w Japonii, a jednak mu się udało. Co prawda, za rzeczy takie jak nowe miejsce zamieszkania czy chociażby jedzenie musiał zapłacić sam, ale studia miał całkowicie opłacone. Nadal nie mógł uwierzyć w to, że mógł spełnić swoje marzenie, po raz pierwszy w życiu polecieć do Osaki i lepiej nauczyć się japońskiego, poznać inną kulturę i odwiedzić miejsca, o których oglądaniu na własne oczy jeszcze niedawno mógł jedynie śnić. Tak, nie chciał zostawiać Taehyunga i Jimina samych, ponieważ był z nimi związany jak z nikim innym, stresował się i nie wiedział, czy sobie poradzi, ale za nic w świecie nie zrezygnowałby z takiej szansy.
- Właśnie, nie możemy się spóźnić - westchnął, podnosząc się ze swojego miejsca i patrząc, jak pozostała dwójka robi to samo. - Jeszcze raz dzięki, że odwieziecie mnie na lotnisko. Nie wiem, czy dałbym radę teraz prowadzić, bo tak mi się trzęsą dłonie ze zdenerwowania - zażartował w celu rozładowania napięcia między nimi.
- Hyung, ile razy mam ci powtarzać, że nie mam absolutnie żadnego problemu z wożeniem ciebie gdziekolwiek? - Taehyung posłał mu pokrzepiający uśmiech, po czym chwycił klucze od mieszkania leżące na szafce, a drugą dłonią pociągnął za jedną z walizek Hoseoka. Wyszedł za drzwi wejściowe i zaczekawszy, aż pozostała dwójka znajdzie się obok niego na klatce schodowej, szybkim ruchem nadgarstka zakluczył je. - Idziemy?
Po chwili znaleźli się tuż obok auta krzywo zaparkowanego przy ulicy, należącego do Taehyunga i zabrali się za wkładanie walizek, których było aż trzy, oraz torby z podróżnym bagażem do środka pojazdu, co okazało się nie lada wyzwaniem. Chwilę później siedzieli już w samochodzie, a Taehyung przekręcał kluczyk w stacyjce, gotowy do wspólnej jazdy. Usilnie próbował zignorować uczucie żołądka splątanego w supeł oraz ściśniętego gardła, które towarzyszyło mu niemalże od rana, jednak wiedział, że nie jest w stanie oszukać Hoseoka i Jimina uśmiechami ani radosnym tonem głosu. Czuł się dziś wyjątkowo rozdrażniony, a wyjazd jego najlepszego przyjaciela tylko potęgować wrażenie niepokoju. I sam nie był pewien, czy powinien tak się czuć, w końcu to tylko Hobi wylatywał do Japonii, przecież nie działo się nic strasznego.
CZYTASZ
lost in the woods | taekook
FanfictionPewien mglisty wieczór sprzed paru lat zmienił w życiu Kim Taehyunga wszystko, przynosząc ze sobą nieprzespane noce i poranki pełne wyrzutów sumienia. I kiedy przeszłość daje o sobie znać w jeden z najbardziej bolesnych sposobów, gdzieś pośrodku teg...