×××
Taehyung ze ściśniętym gardłem odblokował drzwi swojego samochodu i usiadł na siedzeniu kierowcy. Oparł głowę o zagłówek i wciągnął głęboko powietrze do płuc, obserwując odbicie swojej twarzy w przednim lusterku. Nie zdziwił się, kiedy dostrzegł na swoich zaczerwienionych policzkach ślady łez, jednak i tak przetarł je dłonią, pozostawiając mokre smugi. Jeszcze chwilę temu w jego żyłach pulsowała adrenalina, ale teraz, kiedy został sam, wszystkie buzujące emocje go opuściły, pozostawiając po sobie tylko smutek i ból.
Doceniał, że Minhyuk postanowił przeprosić za swoje dawne zachowanie, ale niestety, to niczego nie zmieniało. Taehyung wciąż nie potrafił zapomnieć o tym, co stało się parę lat temu, jego serce wciąż boleśnie zaciskało się na widok Ahna i dawne, krzywdzące słowa wciąż torowały sobie drogę do jego umysłu. To było przykre, ale Kim nie umiał myśleć o sobie bez znajomości opinii innych na swój temat. Nie wiedział, jak to się robi. Niby całkiem akceptował i lubił swój wizerunek, a mimo to w dniach, gdy nie czuł się najlepiej i w jego głowie szalały negatywne myśli, nie mógł siebie znieść.
Istniały chwile, w których Taehyung szczerze nienawidził się za podjęte w przeszłości decyzje, za charakter sprawiający, że przejmował się wszystkim, co zaliczało się do problemów i za to, jak bardzo czasami nie radził sobie ze wszystkim dookoła. Teraz właśnie był jeden z takich momentów. Żałował, że zmienił uniwersytet i musiał zostać zauważonym przez Ahna, że podczas ich rozmowy powiedział o kilka słów za dużo, czego konsekwencje zapewne niedługo będzie musiał ponieść, że jak zwykle jedyne co robił, to zalewał się łzami. Nawet nie wiedział, czy jego powód był wystarczająco dobry, żeby płakać jak dziecko.
Jeszcze raz przetarł mokrą twarz wierzchem dłoni i uruchomił silnik, po czym powoli wytoczył swój samochód z podjazdu. Chciał znaleźć się w swoim mieszkaniu jak najszybciej.
Cały czas przypominały mu się słowa Minhyuka o zostaniu przyjaciółmi. On, Kim Taehyung, miałby się z nim przyjaźnić? Z chłopakiem, który mówił mu, że go nienawidzi, że zabił mu brata, że nie może patrzeć na jego twarz, bo widzi kogoś nieobliczalnego? Nie wyobrażał sobie tego. Nie sądził, żeby kiedykolwiek, nawet jeśli udałoby się mu przezwyciężyć ciążące nad nim bolesne wspomnienia, był w stanie zaprzyjaźnić się z osobą, którą traktowała go w tak okropny sposób.
Hoseok zawsze powtarzał mu, że jest wartościowy, że zasługuje na szczęście i że któregoś dnia znajdzie kogoś, kto nie będzie widział poza nim świata. I Taehyung w chwilach takich jak ta najbardziej zdawał sobie sprawę ze swojej tęsknoty za najlepszym przyjacielem. Nie miał teraz nikogo, kto mógłby go pocieszyć, przytulić i po prostu z nim być. Musiał poradzić sobie sam.
Na ulicach Seulu świeciły pustki i nie mijało go zbyt wiele samochodów. Nic dziwnego, prawdopodobnie północ już dawno minęła. Taehyung nawet tego nie mógł być pewny, ponieważ nie zawracał sobie głowy sprawdzaniem godziny. Tym razem przejechanie przez całe miasto do dzielnicy, w której znajdowało się jego mieszkanie nie zajęło mu zbyt dużo czasu. Po pół godzinie zatrzymał swoje auto przed całodobowym sklepem monopolowym i wzdychając, opuścił pojazd, uprzednio przeglądając się w przednim lusterku. W końcu nie mógł wejść do sklepu ze zbyt mocno czerwonymi oczami, nie chciał się ośmieszyć.
CZYTASZ
lost in the woods | taekook
FanfictionPewien mglisty wieczór sprzed paru lat zmienił w życiu Kim Taehyunga wszystko, przynosząc ze sobą nieprzespane noce i poranki pełne wyrzutów sumienia. I kiedy przeszłość daje o sobie znać w jeden z najbardziej bolesnych sposobów, gdzieś pośrodku teg...