#30

1.4K 99 126
                                    

"Nie może być mowy o prawdziwej zmianie, jeśli ograniczenia i zasady pozostaną te same... Nie możemy być wiecznie uwięzieni w okowach przeczuć i własnych wyobrażeń. Gdyby tylko zburzyć dzielące ich ściany, możliwa byłaby współpraca z osadą. Na przeszkodzie stała jednak duma, zmuszająca członków klanu do ślepego trzymania się swojego ograniczonego światopoglądu." — Masashi Kishimoto — "Prawdziwa historia Itachiego Księga Mroku"

— Mogłabym wiedzieć co wy tu robicie? — spytała zaskoczona brunetka, zsuwając białą chustę z swojej bladej twarzy. 

Była zaskoczona, że nagle w jej pokoju niespodziewanie zebrała się grupa kilkunastu osób zwartych i gotowych do sprzątania. W rękach mieli miotły, ściereczki i wiadra z wodą. Brunetka spojrzała na nich z wyczekiwaniem oczekując odpowiedzi. Przed tłum wystąpił Eren, salutując.

— Mamy rozkaz od kapitana, by tu posprzątać. — odparł jak gdyby nigdy nic. 

Rozluźnił się następnie, westchnął i nie czekając na kogokolwiek innego ruszył wgłąb pomieszczenia by zacząć swoją część roboty. 

Nina zamyśliła się. Nie spodziewała się po mężczyźnie aż na tyle miłego gestu, by żeby jej pomóc zaangażował w to aż cały oddział. Chociaż z drugiej strony dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że nie musiała to być pokierowana współczuciem, a własną, egoistyczną zachcianką. Po krótkim czasie jakim zdążyła się tu nacieszyć zauważyła, że czarnowłosy nie przepada też za brudem. 

Mimo, że jej wewnętrzne ja krzyczało, by wręcz nie wyrywała się z tłumu bez potrzeby, by była niewidzialna, to ona, ta z rodziny Kastner, postanowiła przełamać się sama w sobie. Po nocnej rozmowie z Kapitanem wisiała nad nią wizja zmiany siebie i od kilku ładnych godzin nie mogła się jej pozbyć. Co jej szkodzi? 

— Ej słuchajcie wszyscy! — podniosła głos na tyle by wszyscy dobrze ją zrozumieli. 

Zdziwiła się jego brzmieniem. Pierwszy raz od bardzo dawna powiedziała cokolwiek, aż na tyle głośno. Zawsze panowała nad tonem, bojąc się kary lub bycia znalezionym, jednak teraz nie musiała tego robić. Na chwilę się zamyśliła, jednak szybko speszył ją wzrok zwiadowców skupiony na jej drobnej sylwetce.

— Skoro mam okazję do tego, że wszyscy tu jesteście chciałabym powiedzieć parę słów! — odparła, zaczynając się czerwienić. To co teraz zrobi będzie mocno nie w jej dotychczasowym stylu.

— Dziękuję wam bardzo za pomoc! To bardzo dużo dla mnie znaczy! Ustalmy jednak jakieś zasady, które będą nam pomagać tutaj jakoś wspólnie funkcjonować... — zaczęła, chcąc być naprawdę uprzejmą, jednak ktoś ku jej zdziwieniu jej przerwał. 

Chłodny głos dobiegł prosto z jej balkonu, na którym niespodziewanie pojawił się Ackerman w swoim sprzęcie do trójwymiarowych manewrów. 

— To ja tutaj ustalam zasady. Nie ty Kastner. — warknął, wchodząc bez krępacji do pomieszczenia. 

Był ubrany dość niecodziennie, co znaczy tyle samo co brak na sobie munduru. Jego klatka piersiowa schowana była pod bawełnianą, szarą koszulą, a od pasa w dół pozostawione zostały białe spodnie zwiadowcy.

W momencie, gdy czarnowłosy tylko się pojawił, wszyscy nagle się spięli a wokół zapanowała jakaś dziwna, sztywna atmosfera. Czy zawsze jak się pojawiał, musiało być właśnie tak? Czy on sprawiał swoją obecnością tylko ogólne wrażenie szacunku pomieszanego ze strachem? To było smutne. Czyżby nie każdy miał przecież szansę na to by być po prostu szczęśliwym? Ninie zrobiło się go żal. Dobrze wiedziała jak się czuł, bo to zwykle ona psuła wszystkim plany, zdążyła się do tego przyzwyczaić. Tak bardzo chciała by tym razem było inaczej, by razem z nowymi znajomymi mogła łatwiej przejść tą zmianę, a żeby tak się stało musiała jakoś sprawić, że Ackerman zniknie z pomieszczenia. 

No Emotions // Levi×OC//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz