"Kiedy pomyślę, uświadamiam sobie, że popełniliście wiele rzucających się w oczy błędów... A jednym z nich jest to, że nauczyliście mnie, jak walczyć." — Isayama Hajime — " Attack on Titan"
— Chciałam cię przeprosić za wczorajszą sytuację. Mam nadzieję, że to zrozumiesz. — zignorowałam jego pytanie o moją dziwną reakcję organizmu w stosunku do niecodziennej sytuacji.
Chciał mi przerwać jednak widocznie zdecydował się odpuścić, opuszczając lekko podniesioną dłoń, by za chwilę z powrotem włożyć ją do kieszeni.
— Nie powinnam była się tak wobec ciebie zachować. Chciałam po prostu lepiej ich poznać, a w twoim towarzystwie byłoby to trudne. Więc przepraszam, że byłeś w pewnym stopniu przeze mnie zmuszony do pracy w samotności na zewnątrz. — kontynuowałam, spuszczając wzrok na mokrą od deszczu trawę. Może i mokliśmy na miejscu, stojąc i czekając na nie wiem jaki cud, jednak to nie to było najważniejsze.
Czułam się odpowiedzialna za to, że odseparowałam go od społeczeństwa. Mimo, że co prawda nie wyglądał na takiego, który chciałby w nim przebywać, to jednak jestem zdania, że każdy człowiek nawet najbardziej wyrodny, zgorzkniały, powinien obracać się wśród ludzi — nawet jeśli mieli to by być ludzie jego pokroju. Byłam pewna, że czarnowłosy nie jest zbyt wylewy i nie przyznałby się za żadne skarby, że jednak chce zostać. Jest to taki typ człowieka, który potrzebuje kogoś kto go zrozumie, by mógł odpowiedzieć za niego. Dlaczego więc to właśnie ja wydaje się być tą osobą, która dostrzega w jego kobaltowych tęczówkach tą niemą prośbę pomocy?
— Daruj sobie, gówniaro. — prychnął.
Po jego postawie wyraźnie było widać, iż nie chce dalej ciągnąć tego tematu. Nakazywał mi spojrzeniem wręcz nagłego zakończenia jej. Zignorowałam to na razie.
— Ale także, bardzo ci dziękuję Levi, gdyż dzisiaj gdy się obudziłam nie musiałam ścierać wody, która dostałaby przez nieszczelności w dachu do środka. Dziękuję. — odparłam uśmiechając się.
Jego ostre spojrzenie wydawało się jakby złagodnieć na chwilę., lecz po tych kilku sekundach wróciło do swojego poprzedniego stanu. Nie uda mi się ciebie złamać co? Ale ta twoja choć chwilowa reakcja dała mi dziwną satysfakcję.
— Tch. — prychnął i odwrócił się do mnie tyłem.
Mogłam zobaczyć teraz tylko jego zamoknięty znak skrzydeł wolności widniejący dumnie na szerokich plecach. Bez słowa ruszył znowu przed siebie, dając mi tym samym niemy nakaz podążenia za nim. Tak też zrobiłam.
Deszcz wciąż nie ustępował ani na chwilę, a męczący twarz wiatr przyprawiał ciało o drżenie. Spodziewałam się, że w tym podarowanym mi choćby na chwilę płaszczu zaoszczędzę sobie przeziębienia, jednak z każdym moim krokiem, z każdą sekundą w jakiej znajdowałam się poza ciepłymi murami zamku było coraz gorzej. Kichnęłam cicho, powstrzymując wyrzucone powietrze przyłożeniem palców do opuszków nosa, by nie było to tak namacalne. Nie chciałam zwracać na siebie uwagi mężczyzny, który mimo że wydawał niczym się nie przejmować to jednak po usłyszeniu czegoś takiego zapewne zacząłby swoją przemowę odnośnie tego jak się ostatnio nieodpowiedzialnie zachowałam. Szkoda, że on robił teraz dokładnie to samo...
— Po co tu przyszliśmy? — spytałam zaskoczona, rozglądając się wkoło, gdy Ackerman tylko się zatrzymał.
Niby mówił, że to trening, jednak po raz pierwszy byłam w tym miejscu. Wiedząc, że zmierzamy w kierunku lasu byłam wręcz przekonana, że idziemy po sprzęt,a tak się jednak nie stało. Dlaczego więc wybrał akurat to miejsce?
CZYTASZ
No Emotions // Levi×OC//
FanfictionBycie silnym w świecie gdzie każdy już na samym początku skazany jest na porażkę, a najmniejszy gest może przyczynić się do nieopisanego bólu - nie jest wcale łatwe. Kiedy los zabiera ci co chwilę to co kochasz, musisz stać się na tyle wytrwałym, by...