V

298 8 2
                                    

Seth szedł powoli ciemnym zatęchłym korytarzem prawadzony, przez Ronodina. Mówił on, że ktoś czeka na Setha, i musi go koniecznie poznać. Chłopiec był bardzo ciekawy, bo przez ostatnie kilka dni nie miał zbyt wiele do roboty, poza ciągłymi rozmyślaniami. Ronodin prowadził go krętymi korytarzami, a chłopiec wiedział, że gdyby był tu sam z pewnością by zabłądził. Szli w milczeniu, aż nagle Ronodin zatrzymał się przed starymi, ale solidnie wyglądającymi drzwiami i gesten zaprosił Setha do środka. Chłopiec ujrzał mężczyznę siedzącego na kanapie naprzeciwko dwóch foteli, pomiędzy którymi znajdował się misternie rzeźbiony stolik. Chłopiec miał dziwne wrażenie jakby już go kiedyś widział. Ba! Że go znał, i to dobrze. Jednak po chwili, gdy dokładnie mu się przyjrzał zrozumiał, że musiał mu przypominać bohatera jakiejś książki czy filmu. Ronodin wszedł do pokoju i zajął miejsce na jednym z foteli, wskazują drugi Sethowi. Po chwili zwrócił się do chłopca:
-Seth to jest Sfinks, nauczy cię on kontrolować twoje moce zaklinacza cieni.
-Ty też jesteś zaklinaczem cieni? - spytał z ciekawością chłopiec
-Tak-odpowiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy, jednak Seth go nie zauważył.
-Będziesz ćwiczył swoje umiejętności codziennie pod okiem Sfinksa-oznajmił Mroczny jednorożec-Począwszy od zaraz. Gdy Seth został sam na sam ze Sfinksem, rozpoczęła się trudna nauka. Na początku były proste rzeczy, takie jak stąpanie w mroku. Jednak później robiło się coraz ciężej, musiał ćwiczyć nawet jak otwierać zamki swoim umysłem, a do tej pory sądził, że gaszenie pochodni było trudne! Codziennie oprócz doskonalenia swoich umiejętności zaklinacza cieni, Seth musiał również uczyć się władać mieczem, łukiem i innymi rodzajami broni. Na ogół uczył go tego Sfinks,lecz czasem uczył go tego również Ronodin, chociaż uczył to nieodpowiednie słowo, on raczej dawał mu porządny wycisk, którego chłopiec długo nie mógł potem zapomnieć. Codziennie po skończonej nauce, a trwało to co najmniej parenaście godzin dziennie i chłopiec zawsze był po nich wykończony, Sfinks odprowadzał go do jego pokoju. Mimo wielokrotnych zapewnień chłopca, że tym razem może iść sam,bo już dobrze pamięta drogę, wciąż nigdzie nie mógł chodził sam, bo ponoć mógłby się przecież zgubić. Na tę rozrywkę, jaką była chwila samotności i spokoju mógł liczyć wyłącznie w swoim pokoju do którego zaczął się już przyzwyczajać i czasem nawet wydawało mu się, że przypomina sobie niektóre rzeczy. W ostatnim czasie zaczął też ćwiczyć porozumiewanie się i kontrolowanie nieumarłych, ale mimo, iż wiedział że zrobią co im każe i nie skrzywdzą go, cały czas czuł się jakoś nieswojo i nie lubiał przebywać w ich towarzystwie. Niestety w przeciwienstwie do swojego nauczyciela Sfinksa, który coraz częściej uczył go właśnie w ich obecności.
Ronodin był bardzo zadowolony, bo jego plan szedł wręcz wyśmienicie, a raporty o postępach Setha jaki zaklinacz cieni, dodatkowo poprawiały mu humor. Teraz należało tylko wykonać dalszą część planu, ale żeby to zrobić potrzebował czegoś niezwykłego, ale nie martwił się tym, ponieważ miał już gotowy plan jak ma to coś zdobyć.
---------------------------------------------------To piąty rozdział i od teraz będę się starała wrzucać kolejne rozdziały regularnie, średnio codziennie, a minimum 1 raz na trzy dni. Nie mogę natomiast zagwarantować ilości rozdziałów mogących pojawić się jednego dnia😁

Smocza Straż 3, moja opowieść |Wolno Pisane|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz