Rozdział czwarty

4.5K 281 332
                                    

***

Harry przez praktycznie całą lekcję patrzył się w stronę Malfoya. Nie wiedział dokładnie dlaczego, ale czuł potrzebę patrzenia się w jego stronę. Zaczął rozmyślać nad tym jak piękne są jego platynowe blond włosy.

Czy ja myślę o włosach Malfoya? W sumie, jestem ciekaw jakiej odżywki używa...- pomyślał brunet.

Odwrócił wzrok i spojrzał się w swój podręcznik. Starał się przeczytać jakiekolwiek słowo, ale nie mogł zapanować nad tym, że cały czas jego myśli powracały do Ślizgona. W pewnym momencie usłyszał pytanie Snape'a.

- Czy ktoś z was wie, co znajduje się w tym oto kociołku? - zapytał profesor wskazując ręką na kocioł, w którym znajdował się jakiś eliksir.

Oczywiście ręka Hermiony od razu znalazła się w górze.

Harry'emu zrobiło się przykro, gdy przyjaciółka wybiegła ze śniadania zaraz po tym, jak oznajmił, że pogodził się z młodym Malfoyem, chociaż po części wiedział dlaczego.

Brunetka od początku swojej nauki w Hogwarcie była szykanowana ze względu na swoje mugolskie pochodzenie, a w szczególności przez Dracona.

Chłopiec-który-przeżył postanowił dać jej trochę czasu, aby spokojnie przemyślała sobie wszystko.

Profesor Snape zbył rękę Hermiony i oznajmił:
- Czyli rozumiem, że nikt. Dobrze, w takim razie...minus pięć punktów dla Gryffindoru. A pana, panie Malfoy, zapraszam. Niech Pan podejdzie.

A ten znowu swoje. Jak zawsze, jego stały tekst: "Minus pięć punktów dla Gryffindoru"- pomyślał Potter i w myślach zaczął przedrzeźniać Severusa.

Z jakże niesamowicie interesującego zajęcia wyrwało go szturchnięcie w bark przez pewnego rudzielca, który był jego przyjacielem.

- Stary, zaraz fre- znaczy Malfoy dostanie swój pierwszy ochrzan od Snape'a! Nie mogę w to uwierzyć!- szeptem pełnym emocji Ron powiedział brunetowi.

- Skąd wiesz, że dostanie ochrzan? On nigdy go nie dostaje.

Ron nic nie odpowiedział, tylko obserwował to, co zaraz ma wykonać Dracon.

Nagle Harry poczuł coś dziwnego. Jakby cała sala wypełniła się zapachem jabłek. Było to dość zaskakujące, ale postanowił zbytnio się nad tym nie zastanawiać.

Wziął do ręki pogiętą kartkę i rozprostował ją na ławce. W palce wziął pióro i zaczął bazgrolić przeróżne wzory. Nie interesowała go lekcja eliksirów, więc nadal rysował.

Po chwili, gdy cała kartka wypełniła się karykaturami osób z klasy, serduszkami, kreskami i wieloma innymi rysunkami, Harry wyjął pergamin i ołówek. Przez chwilę miał napływ weny i zaczął szkicować pewną osobę.

Zaczął od twarzy. Naszkicował szare oczy, które były lekko zmrużone, a pod nimi widać było lekkie worki. Brwi spokojnie odpoczywały, a na twarzy gościł szczery, lecz niewielki uśmiech. Blond włosy niedbale opadały na twarz.

Rysował dalej. Czarna marynarka, którą przytrzymywał ręką, narzucona była na jedno ramię. Biała koszula, lekko rozpięta przy szyi idealnie przylegała do ciała, tak samo jak i czarne spodnie. Wygodne buty dodawały elegancji.

Rysunek był prawie gotowy, Harry zaczął go jeszcze w kilku miejscach cieniować.

Pomyślał o pewnym szczególe, który postanowił dorysować. W lewym dolnym rogu powstał znak domu węża, do którego należał naszkicowany mężczyzna.

Potter całkowicie pochłonął się zajęciem, aż w końcu z transu wyrwał go okrzyk Snape'a.

- A teraz jazda stąd. Ale już! Nie chcę was tu widzieć!

Brunet postanowił zaryzykować, w końcu, raz się żyje.

- Malfoy! Czekaj!- krzyknął w stronę blondyna, po czym szybko zapakował rzeczy, a rysunek złapał w wolną dłoń.

Draco odwrócił się słysząc swoje nazwisko.

- Czego chcesz, Potter? To coś jest tak ważne, że ja muszę o tym wiedzieć?- wykrzyknął wyraźnie zdenerwowany Ślizgon.

- Bo wiesz, skoro między nami już jest w miarę dobrze... - mówiąc to przysunął się do Dracona - nie chcesz może wybrać się ze... - Harry spojrzał mu się w oczy i delikatnie wepchnął kawałek pergaminu do torby Ślizgona - ...wybrać się ze mną do Hogsmeade?

Draco aż zatkało. Nie wiedział, że jego relacja z Potterem jest już ma tyle dobra, żeby iść razem do Hogsmeade. Ale, co ma do stracenia? Nic.

- W porządku, jak chcesz Potty. Ale pewnie będę musiał znosić towarzystwo tego całego Weasleya i Granger? Jeżeli tak, to odpada.

- Drac- znaczy... właśnie, będę mógł do Ciebie mówić po imieniu?- zapytał brunet z iskierką nadziei.

- Em...no... dobra, ale czasem nie oczekuj ode mnie tego samego, zrozumiałeś?

- Więc Draco- wyraźnie zaakcentował imię - myślę, że może daj im chociaż szansę. Czemu od razu ich skreślasz? Nie namawiam Cię, po prostu radzę. O, i byłoby fajnie, gdybyś zabrał ze sobą Pansy lub Zabiniego. Albo nawet ich oboje. Co ty na to?

Blondyn chwilę się zastanowił, a potem westchnął.

- Zobaczymy, Potter. Zaproponuję im wyjście, ale nie nastawiaj się zbyt pozytywnie. - po tym zdaniu, najzwyczajniej odszedł.

***

Pozostałe lekcje minęły Draconowi szybko. Wreszcie miał okazję położyć się na łóżku i odpocząć. Ale zanim przyjemności postanowił odrobić zadania domowe. Otworzył torbę, a z niej wyleciał kawałek złożonego pergaminu.

Chłopak ostrożnie go rozwinął, a gdy to zobaczył aż wstrzymał oddech. Zrobiło mu się dziwnie ciepło na sercu.

Jego zachwyt przerwało charakterystyczne pukanie do drzwi.

- Pansy, chodź szybko! Musisz to zobaczyć...

-------------------------

Oke, a więc rozdział czwarty. Juhu!

XD.

No więc, miłego czytania <3.

I gotta be your man ||Drarry||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz