Skyrius VI

404 37 29
                                    

Tak jak zaplanowaliśmy, a raczej zaplanował Niall, skierowaliśmy się w stronę sklepu z męską odzieżą. Nie chciałem tam zbytnio iść, bo wciąż nie miałem przy sobie kasy i czułem się nie dobrze z tym, że chłopak musi płacić za wszystko ze swoich pieniędzy. Z tego co mi powiedział, pracuje on w dużej firmie w centrum miasta, w dziale sprzedaży. Pochwalił mi się również, że projekt jego autorstwa bardzo przypadł do gustu dyrektorowi i jego praca już nie długo będzie widniała na bilbordach w całym mieście.

Szliśmy główną ulicą, mijając tunel lotniska, z którego przybywały nowe osoby do miasta. Na zewnątrz było tak samo gorąco jak wczorajszego dnia. Pot lał się po moim czole, a moje już wcale nie za krótkie włosy w żaden sposób nie pomagały mi się z nim uporać.

- Niall, daleko jeszcze? Jest taki skwar, a po drodze minęliśmy już tyle innych sklepów... - naprawdę nie miałem już siły.

- Jeszcze trochę Haruś. A po zakupach pójdziemy na lody, co ty na to? - blondyn zrobił słodkie oczka, a jego potraktowanie mnie jak dziecko w żaden sposób mi nie przeszkadzało, a wręcz poprawiło humor.

- Dobrze tatusiu, a na jakie lody pójdziemy? - postanowiłem, że pociągnę dalej ten jego żart ze mnie.

- A na jakie Haruś ma tylko ochotę - uśmiechnął się i obaj wybuchnęliśmy śmiechem.

Idąc dalej zauważyłem, że przede mną znajdują się jakieś dzieci. Ich widok bardzo mnie zdziwił, więc musiałem zapytać o nie Nialla. Jego odpowiedź nie do końca mnie zadowalała, ale nic w tym dziwnego, przecież on też mógł tego nie wiedzieć i to, że po prostu przyjechały w odwiedziny do kogoś z rodziny brzmi bardzo realnie. Ale czy w tej broszurze, którą czytałem w samolocie nie było napisane, że dzieci mają zakaz wstępu?

- O to jesteśmy w moim ulubionym sklepie męskim w New Hope - na twarzy Nialla pojawił się uśmiech i pewnego rodzaju duma jakby ten sklep, jak i cała firma należały do niego. - To na co masz ochotę na początku? - spytał.

- Szczerze to do końca nie wiem po co tu przyszliśmy - oznajmiłem mu trochę nieśmiało.

- No przecież musisz mieć jakieś eleganckie ubrania do pracy lub jakieś przyjęcia, a jakiś dresik również ci się przyda - chłopak złapał mnie za rękę i zacząć gdzieś ciągnąć.

- Niall poczekaj, - puściłem jego dłoń - to bardzo miłe z twojej strony, ale nie chce czuć, że cię wykorzystuje i musisz na mnie wydawać swoje ciężko zarobione pieniądze - po moich słowach zauważyłem u blondyna pewnego rodzaju niezrozumienie.

- Harry, ale ty mnie przecież nie wykorzystujesz. Wiem, że jestem dla ciebie na razie jedynie przyjacielem, a nawet tylko współlokatorem, ale naprawdę nie uważam, że mnie wykorzystujesz. Mówiłem ci ostatnio o sukcesie mojego projektu. Dostałem za niego tyle kasy, że stać mnie na rachunki i czynsz za mieszkanie na dobre dwa lata, a nadal pracuje i dostaje co miesięczną wypłatę. Mam pieniądze i jeżeli to, że wydaje je z twojego powodu jest dla ciebie problemem to, kiedy już odłożysz sobie ich trochę to mi je po prostu oddasz - położył dłoń na moim ramieniu.

- No dobrze, możemy tak zrobić, ale nikt jeszcze nigdy w życiu tak wiele dla mnie nie robił - uśmiechnąłem się trochę sztucznie.

- A rodzice? - spojrzał na mnie zdziwiony, a ja tylko westchnąłem.

- Harry, gdzie ty żeś znowu był? Tyle czasu cię razem z ojcem szukaliśmy! - zaczęła się drzeć na mnie od kiedy tylko przekroczyłem próg.

- Byłem u Pani Spencer. Pomagałem jej w ogrodzie wyrywać chwasty, a później posprzątałem jej w domu, żeby zarobić pieniądze na nowe spodnie, bo tamte ojciec nie chcący zniszczył - zrobiłem cudzysłów w powietrzu i spojrzałem na nią gniewnie.

Area For No-Straight | Larry |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz