Rozdział 12: nudny dzień

323 38 4
                                    

Obudził mnie jakiś hałas. Poderwałem głowę z poduszki i rozejrzałem się po sypialni. Odsunąłem się od Daniela, do którego pleców się przytulałem i podniosłem się z łóżka, wciągnąłem na siebie jakieś dresy i zszedłem na dół. Gdy byłem na półpiętrze, zobaczyłem, że to Wiola gania się z Yoshim po salonie.

— Co wy robicie? — zapytałem, schodząc na parter.

— Czemu nie mówiłeś, że Daniel przyjeżdża? — zapytała blondynka.

— Spałaś. Nie chciałem cię budzić — wyjaśniłem i podszedłem do Kumpla, który leżał na kanapie z Nagini i pogłaskałem koty i stanąłem za kanapą, opierając się pośladkami o oparcie. Założyłem ręce na piersi i patrzyłem na Wiolkę i psa.

— Późno przyjechali? — spojrzała na mnie.

— Bez przesady. Idź z nim na dwór się ciągać — westchnąłem. — Wiolka! — krzyknąłem, kiedy próbowała zabrać mu zabawkę. — Porysujecie panele!!!

— Już, nie panikuj — roześmiała się. — Idziesz z nami? — zapytała.

— W sumie to idę — poszedłem do korytarza i założyłem bluzę, i kurtkę oraz buty, a potem wyszliśmy przed taras na zewnątrz.

Wiolka i Yoshi ganiali się po ogrodzie, a ja stałem na krawędzi tarasu z rękami w kieszeniach i rozmawiałem z nią.

Nagle poczułem, że ktoś mnie obejmuje w pasie od tyłu i przytula się do moich pleców. To znaczy nie ktoś, tylko Daniel.

— Hej — wymruczał mi do ucha i pocałował lekko mój kark.

— Cześć, wyspałeś się? — zapytałem, a on oparł brodę o moje ramię.

— Bardzo. Podoba mi się spanie z tobą — oznajmił.

— Mi z tobą też — odparłem. — Zjemy śniadanie? — zapytałem.

— Mhymm — wymruczał.

— Wiola?! Jesz z nami? — zapytałem przyjaciółkę.

— Nie. Jadłam już.

Daniel odsunął się ode mnie, więc wszedłem za nim do środka. Przymknąłem drzwi na taras i podreptałem za moim chłopakiem, zdejmując kurtkę i rzucając ją na kanapę.

Kręciliśmy się po kuchni, robiąc omlet. Jedno z niewielu rzeczy, które umiem zrobić. Daniel w sumie nie pomagał, bo mu nie kazałem. Chciałem sam mu zrobić śniadanie.

W między czasie, gdy się smażyło, dałem jeść kotom. Mefi i Nagini jak zwykle, jak tylko usłyszały otwieranie puszki, to już kręciły się przy nogach.

— Kumpel zje z mojej ręki? — zażartowałem, wyciągając dodatkową maseczkę.

— Nie ma wyjścia — roześmiał się blondyn. Po chwili do kuchni wpadł kot mojego chłopaka i zaczął się ocierać o moje kostki, a ja dałem mu miseczkę z jedzeniem.

— Chyba jest głodny, to nie będzie wybrzydzał — stwierdziłem.

Umyłem ręce i wróciłem do robienia śniadania. Daniel siedział przy blacie i obserwował moje poczynania, ale prawie się nie odzywał.

— Czemu nic nie mówisz? — postawiłem przed nim talerz z jedzeniem i sięgnąłem po sztućce.

— Bo patrzyłem na ciebie.

— Jedno wyklucza drugie? — usiadłem obok niego ze swoim śniadaniem.

— Nie, ale chciałem popatrzeć — pochylił się w moją stronę i dał mi buziaka. Uśmiechnąłem się i skradłem mu jeszcze całusa.

And that I won't leave you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz