Obudził mnie jakiś hałas. Poderwałem głowę z poduszki i rozejrzałem się po sypialni. Odsunąłem się od Daniela, do którego pleców się przytulałem i podniosłem się z łóżka, wciągnąłem na siebie jakieś dresy i zszedłem na dół. Gdy byłem na półpiętrze, zobaczyłem, że to Wiola gania się z Yoshim po salonie.
— Co wy robicie? — zapytałem, schodząc na parter.
— Czemu nie mówiłeś, że Daniel przyjeżdża? — zapytała blondynka.
— Spałaś. Nie chciałem cię budzić — wyjaśniłem i podszedłem do Kumpla, który leżał na kanapie z Nagini i pogłaskałem koty i stanąłem za kanapą, opierając się pośladkami o oparcie. Założyłem ręce na piersi i patrzyłem na Wiolkę i psa.
— Późno przyjechali? — spojrzała na mnie.
— Bez przesady. Idź z nim na dwór się ciągać — westchnąłem. — Wiolka! — krzyknąłem, kiedy próbowała zabrać mu zabawkę. — Porysujecie panele!!!
— Już, nie panikuj — roześmiała się. — Idziesz z nami? — zapytała.
— W sumie to idę — poszedłem do korytarza i założyłem bluzę, i kurtkę oraz buty, a potem wyszliśmy przed taras na zewnątrz.
Wiolka i Yoshi ganiali się po ogrodzie, a ja stałem na krawędzi tarasu z rękami w kieszeniach i rozmawiałem z nią.
Nagle poczułem, że ktoś mnie obejmuje w pasie od tyłu i przytula się do moich pleców. To znaczy nie ktoś, tylko Daniel.
— Hej — wymruczał mi do ucha i pocałował lekko mój kark.
— Cześć, wyspałeś się? — zapytałem, a on oparł brodę o moje ramię.
— Bardzo. Podoba mi się spanie z tobą — oznajmił.
— Mi z tobą też — odparłem. — Zjemy śniadanie? — zapytałem.
— Mhymm — wymruczał.
— Wiola?! Jesz z nami? — zapytałem przyjaciółkę.
— Nie. Jadłam już.
Daniel odsunął się ode mnie, więc wszedłem za nim do środka. Przymknąłem drzwi na taras i podreptałem za moim chłopakiem, zdejmując kurtkę i rzucając ją na kanapę.
Kręciliśmy się po kuchni, robiąc omlet. Jedno z niewielu rzeczy, które umiem zrobić. Daniel w sumie nie pomagał, bo mu nie kazałem. Chciałem sam mu zrobić śniadanie.
W między czasie, gdy się smażyło, dałem jeść kotom. Mefi i Nagini jak zwykle, jak tylko usłyszały otwieranie puszki, to już kręciły się przy nogach.
— Kumpel zje z mojej ręki? — zażartowałem, wyciągając dodatkową maseczkę.
— Nie ma wyjścia — roześmiał się blondyn. Po chwili do kuchni wpadł kot mojego chłopaka i zaczął się ocierać o moje kostki, a ja dałem mu miseczkę z jedzeniem.
— Chyba jest głodny, to nie będzie wybrzydzał — stwierdziłem.
Umyłem ręce i wróciłem do robienia śniadania. Daniel siedział przy blacie i obserwował moje poczynania, ale prawie się nie odzywał.
— Czemu nic nie mówisz? — postawiłem przed nim talerz z jedzeniem i sięgnąłem po sztućce.
— Bo patrzyłem na ciebie.
— Jedno wyklucza drugie? — usiadłem obok niego ze swoim śniadaniem.
— Nie, ale chciałem popatrzeć — pochylił się w moją stronę i dał mi buziaka. Uśmiechnąłem się i skradłem mu jeszcze całusa.

CZYTASZ
And that I won't leave you
FanfictionŁukasz i Daniel przyjaźnią się od lat. Znają się na wylot i ufają sobie niemal bezgranicznie, bo wiedzą, że drugi nie zrobi celowo nic, aby zranić przyjaciela. Wiedzą, że mogą na sobie zawsze polegać, i że jeden odda za drugiego życie. Że są i już z...