Rozdział 7: pierwsza randka part I

456 51 16
                                    

Nagrywanie filmu "prank na mojej dziewczynie" skończyło się tak, że kolega Wioli zagrał mojego "kochanka". Dobry i niedobry pomysł. Z jednej strony fajny, bo z Markiem nie chciałem takiego nagrać, chociaż on mnie nie raz namawiał na to. Ale z drugiej? Wiem, że fani woleliby tam Marka.

I jeszcze na koniec, po nagrywaniu Karina rzuciła we nie ścieką, bo żartowałam z jej zdolności aktorskich. No i jakiś paproch dostał mi się do oka.

— Pokaż to! — szatynka podeszła do mnie z chusteczką. Położyła ręce na mojej twarzy i chciała zobaczyć, gdzie jest ten paproch. — Musisz usiąść — powiedziała, a gdy zająłem miejsce, usłyszałem dzwoniący telefon.

— Wiola, zobacz kto to — poprosiłem dziewczynę, a w tym czasie Karina próbowała zobaczyć cokolwiek w moim oku.

— Nie zabieraj mi głowy — poprosiłam.

— Wydłubiesz mi oko — jęknąłem, bo wbiła mi lekko paznokcie w skórę głowy, aby przytrzymać mnie w miejscu. — Nie zrób mi krzywdy, nie chcę oślepnąć — panikowałem, a ona powstrzymywała śmiech.

— Jakbym chciała cię oślepić, to znalazłabym lepszy sposób — zażartowała, a ja zacisnąłem pięści na dolnej krawędzi jej bluzki.

— Kto to dzwonił? — zwróciłem się do Wioli.

— Daniel, właśnie mu relacjonuję co robisz — śmiała się, a ja jej pokazałem środkowy palec, więc zaczęła się jeszcze bardziej śmiać.

W końcu Karnie udało się wyjąć paproch z mojego oka, więc wpuściłem siebie sól fizjologiczną, aby je oczyścić i wziąłem telefon od Wioli.

— Już jestem — zwróciłem się do Daniela.

— Jak operacja? — zaśmiał się.

— Pacjent żyje i nie oślepł... Jak do wieczora nie stracę wzroku, to znaczy że wszystko przebiegło pomyślnie — oznajmiłem, a on się zaśmiał.

— Myślę, że nic ci nie będzie. Nie użalaj się nad sobą.

— Dobra. Ty możesz — roześmiałem się.

— Mam ci powiedzieć, że byłeś dzielnym chłopcem i dałeś sobie grzecznie wyjąć paproch? A może chcesz nagrodę? — zakpił.

— A jaką? — udałem, że nie zauważyłem sarkazmu w jego głosie.

— Zabiorę się na lody — roześmiał się głośno.

— Trzymam cię za słowo.

Rozmawiałem z Danielem jeszcze chwilę, a gdy się pożegnaliśmy, spędziłem jeszcze moment z przyjaciółmi, którzy niedługo później wrócili wrócili do swoich domów.

Przez cały tydzień zastanawiałem się, gdzie go zabrać. Naprawdę ciężko było mi znaleźć miejsce, o którym Daniel nie wspominał w swoich filmach. I w końcu wybrałem miejsce, do którego ja nie zapuściłbym nawet w dzień. A to znaczy, że Daniel pójdzie tam z chęcią.

Nie jestem pewien, czy chłopak go nie zna. Jest duże prawdopodobieństwo, że nawet mówił o tym miejscu na swoich filmach, ale raczej tam nie był. Tak mi się wydaje, bo to tylko oddalony o 20 minut drogi od Poznania opuszczony budynek zakładu psychiatrycznego.

Nigdy nie pomyślałbym nawet, że kiedyś kogokolwiek zabiorę na randkę w takie miejsce.

Ale to Daniel. On ma lekko nie po kolei w głowie.

I lubi się bać.

Mój przyszły chłopak jest nienormalny.

Nie wiem, co mi przyszło do głowy z tego typu randką, ale... Kurcze, chcę żeby wiedział, że się staram. Bo chcę się dla niego postarać.

And that I won't leave you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz