Rozdział 1: nie analizuj

516 62 33
                                    

Wydarzenia, które są w rozdziale, występują  przed tymi z prologu. Tak tylko mówię, jakby ktoś nie ogarnął, o co chodzi.

Od rana siedziałem w studio, montując film, który miał wlecieć w Wigilię na mój kanał. Marek siedział na kanapie za moimi plecami i nie wiem, co robił. Grzebał w telefonie. W ogóle był jakiś obrażony na cały świat. To znaczy… Zawsze był, ale dziś jakoś wyjątkowo bardzo.

Zawibrował mój telefon, a ekran się podświetlił, więc oderwałem się od pracy i wziąłem smartfon do ręki. Odsunąłem się trochę od biurka i odczytałem SMSa.

Daniel: Jestem w Szczecinie
przelotem. Masz dziś czas
na szybkie wyjście?

Uśmiechnąłem się do siebie i szybko mu odpisałem.

Ja: To wpadaj do mnie na
chatę. Nie będziemy się
szlajać, skoro w domu
możemy coś dobrego zjeść.

—Kto to? — usłyszałem głos Marka. Tryb zazdrośnik uruchomiony.

— Daniel — odparłem, odczytując kolejnego SMSa.

Daniel: Z Marek nie będzie
miał nic przeciwko? Nie
chcę żeby był na mnie
jeszcze bardziej wkurzony.

Ja: On nie jest wkurzony,
ale zazdrosny. Nie przejmuj
się.

Daniel: No to będę niedługo.

— Czego on znowu chce? — mruknął, a ja spojrzałem na niego.

— O co ci znowu chodzi? Zachowujesz się jakbym ci dał jakikolwiek powód do zazdrości. Nie ubędzie ci mnie, jak raz na jakiś czas spotkam się z przyjacielem — powiedziałem.

— Jasne… Pewnie chce się wypłakać, bo Paulina go rzuciła — wstał z kanapy, na której siedział. 

— Od tego mnie ma. Żeby w moje ramię się wypłakać… Nie zapominaj, że on też mi wiele razy pomógł. Nie rozumiem w ogóle twojej zazdrości — podniosłem się, a Marek chciał wyjść ze studio, ale złapałem go za łokieć i odwróciłem go w swoją stronę. — Nie zapominaj, że to ja powinienem się tak zachowywać, bo to ty mnie zdradziłeś, a nie ja ciebie — wypominałem mu. — Więc nie zachowuj się jakbym ci zrobił jakąś krzywdę, bo nigdy nic złego z mojej strony cię nie spotkało. Wszystko robię tak, żebyś był szczęśliwy i żebyś miał wszystko czego potrzebujesz. Więc nie zachowuj się wobec mnie w ten sposób. — Puściłem jego rękę i wyszedłem ze studio.

— Łukasz — zatrzymał mnie przy schodach. Odwróciłem się do niego. — Masz rację. Przepraszam — podszedł do mnie i się przytulił. Westchnąłem tylko i objąłem go ramionami, a potem pocałowałem w czoło. Marek zadarł głowę, a ja złączyłem lekko nasze usta.

— Kocham cię, myszko — przytulałem go mocno do siebie.

— Ja ciebie też — wyszeptał, a po chwili się odsunął.

— Bez zazdrości, ok? — wziąłem jego twarz w dłonie.

— Ok.

Usłyszałem trzaśnięcie drzwi wejściowych. Odsunąłem się od Marka i wszedłem na parter, gdzie zobaczyłem Daniela, który ściągał kurtkę.

— Cześć — podszedłem do niego.

— Siemanko — powiesił kurtkę i zbił ze mną piątkę, a potem objęliśmy się lekko. — Cześć, Marek — podał mu rękę.

— Hej — posłał Danielowi sztuczny uśmiech. — Wychodzę, umówiłem się z Oskarem — zwrócił się do mnie.

— Ok — pokiwałem głową. Marek ubrał buty i kurtkę, wziął kluczyki od auta i podszedł do mnie. Blondyn stanął na palcach i złączył nasze usta, całując mnie mocno. Zrobił to specjalnie. Zawsze jak wychodził dawał mi tylko szybkiego buziaka. No, ale Daniel patrzy. A Marek jest przecież zazdrosny.

And that I won't leave you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz