Rozdział 2: koszmar na ulicy Górnej

522 59 21
                                    

Daniel pojechał do Poznania już kilka dni temu, przypominając mi jeszcze żebym tak bardzo nie analizował. Codziennie mi to mówił.

Zjadłem śniadanie wspólnie z Markiem i dokończyłem to, co miałem zrobić wczoraj, a mianowicie montowałem film "Kruszwil sam w domu". Marek kręcił się gdzieś na górze, a koło południa zszedł do mnie.

— Muszę wyjść do Karoliny — oznajmił.

— Coś się stało? — zaniepokoiłem się. Nie lubię Karoliny, ale wiem, że ona i Marek się przyjaźnią, więc mogę się trochę zainteresować.

— Nie wiem dokładnie. Wiem tylko, że płakała. I Oskar też pisał, że chce coś ode mnie, i że musimy pogadać.

— No dobra… Jak coś to dzwoń to przyjadę — popatrzyłem mu w oczy.

— Ok — podszedł do mnie i dał mi buziaka. — Jak będę wracał, to wezmę coś na wynos na kolację.

— Jasne — uśmiechnąłem się do niego. Chciał się odsunąć, ale złapałem go za rękę i pociągnąłem go na swoje kolana, na których usiadł bokiem. Marek się roześmiał i objął moją szyję ramionami. Pocałowałem go mocno, a on pogłębił pieszczotę. Przesunąłem dłonią po wewnętrznej stronie jego uda.

— Łuki — zaśmiał się w moje usta i dał mi buziaka. — Jak wrócę, ok? — złączył nasze usta w kolejnym pocałunku.

— Dobrze — pocałowałem go ostatni raz, a chłopak wstał z moich kolan. Pożegnaliśmy się i blondyn wyszedł.

Siedziałem chwilę, patrząc na drzwi i zastanawiałem się, czy to co chcę zrobić, jest bardzo złe, czy tylko trochę.

I doszedłem do wniosku, że tylko trochę.

Wstałem i wyszedłem ze studio. Na parterze z komody wziąłem kluczyki od Jaguara, bo Marek wziął Audi i wyszedłem z domu. Z auta zadzwoniłem do Daniela.

— Już się za mną stęskniłeś? — roześmiał się mój przyjaciel.

— Robię coś bardzo głupiego — mówiłem, jadąc za Markiem w stronę mieszkania Karoliny.

— To znaczy? — zdziwił się.

— Śledzę Marka — odparłem.

— To nie jest dobry plan — oznajmił Daniel. — Myślałem, że mu ufasz.

— Ufam, ale mam wątpliwości. Chcę się tylko upewnić, że mnie nie okłamuje — tłumaczyłem.

— Nie powinieneś, Łukasz. To nie jest fair. 

— Ale on się nie dowie — wyjaśniłem, widząc, jak Marek parkuje pod blokiem.  Wjechałem w miejsce parkingowe kilka metrów dalej. Widziałem jak Karolina wsiada do Audi i przytula się z Markiem, który coś do niej powiedział i wyjechał z parkingu. Znowu ruszyłem za nim. Kierował się w stronę mieszkania Oskara.

Na razie nie miałem pojęcia, o co chodzi. Miał być u Karoliny, bo ma jakiś kłopot, a tu jak widać od razu jadą do Oskara.

Po dotarciu pod dom Duszyńskiego, wysadził dziewczynę, która wcześniej się z nim pożegnała. A Marek pojechał dalej.

Daniel cały czas mi mówił, że źle robię, ale gdy mu przekazałem, że mnie okłamał, chłopak zamilkł.

— Co robi? — zapytał w końcu.

— Jedzie gdzieś… Jest jakieś auto między nami więc raczej mnie nie zauważy… Już dwa… — mruknąłem, kiedy jakieś auto wymusiło na mnie pierwszeństwo i musiałem przyhamować. — Na pewno mnie nie widzi — tłumaczyłem. 

And that I won't leave you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz