Rozdział 17: prawda

364 41 18
                                    

Obudził mnie oczywiście mój chłopak, który przytulając się do moich pleców, przesunął dłonią po mojej klatce piersiowej i ugryzł mnie w ramię.

— A jak będę miał siniaka? — wymruczałem, a on się zaśmiał lekko.

— Nie będziesz — zaśmiał się lekko. — Wiesz na co mam ochotę? — wtulił się w moje plecy.

— Na śniadanie? — zaśmiałem się lekko.

— Nie — roześmiał się. — Na leżenie w wannie.

— To sugestia, że mam podnieść tyłek i ci zrobić kąpiel? — obróciłem się przodem do niego.

— Nie. Że masz ją wziąć ze mną — przycisnął usta do mojej szyi, a potem wstał z łóżka. Wyszedł z sypialni, a ja odprowadziłem go wzrokiem, przesuwając spojrzeniem po jego prawie nagim ciele.

Jezu Chryste.

Mój chłopak jest piekielnie seksowny.

Wstałem z łóżka, kiedy usłyszałem szum wody z łazienki. Powolnym krokiem się tam skierowałem i zatrzymałem w drzwiach. Patrzyłem przez chwilę na Daniela pochylonego nad wanną i odwróconego w moją stronę tyłem.

— Będziesz się tak gapił? — zapytał, a ja się uśmiechnąłem.

— Mam na co, to się gapię — podszedłem do niego i położyłem mu dłonie na biodrach, a Daniel się wyprostował i oparł plecami o moją klatkę piersiową. Przesunąłem dłonie w górę jego ciała i objąłem ramionami jego barki. Pochyliłem głowę i pocałowałem jego szyję, przytulając się

— Kiedy się z ciebie taka przylepa zrobiła? — zaśmiał się lekko, kładąc dłonie na moich przedramionach.

— Przy tobie zapominam o całym świecie — wyszeptałem, a Daniel obrócił się w moich ramionach i objął mnie w pasie.

— Odwracasz moją uwagę od najciekawszego tematu — oznajmił. — Jak rozmowa z Markiem?

— Była... Ciężka — westchnąłem i spojrzałem na wannę. Puściłem chłopaka i zakręciłem wodę. — Próbował mnie przekonać, że dalej mnie kocha i żałuje tego, co się wydarzyło. Chciał kolejnej szansy — mówiłem.

— I co mu powiedziałeś? — zapytał, a ja odwróciłem się do niego z uśmiechem.

— Pomóc ci się rozebrać, czy sam to zrobisz? — spytałem.

— Tak mu powiedziałeś?! — podniósł głos.

— Nie, tobie mówię — zaśmiałem się lekko. Nie chcę rozmawiać o moim spotkaniu z Markiem, bo zaraz zejdzie na temat czy czegoś próbował. A nie zamierzam kłamać. Więc wolę unikać tematu.

— Chyba sam sobie poradzę — odparł, a ja się zaśmiałem.

Rozebraliśmy się i weszliśmy do wanny. Leżałem oparty o klatkę piersiową Daniela, który obejmował ramionami moją szyję. Prawą nogę miałem założoną na krawędź wanny, a lewą stopę opierałem o ściankę, uginając kolano. Dłonie trzymałem na nogach Daniela, lewej ugiętej w kolanie, a prawej leżącej pod wodą.

— To opowiesz mi? — szepnął, przesuwając dłonią po mojej klatce piersiowej, a ja ułożyłem głowę wygodniej na jego ramieniu.

— Był zdziwiony, że podałem mu rękę — szepnąłem.

— Jak to? To co on chciał? Że go przytulisz? — zakpił.

— Może i tak — westchnąłem. — Nie mam pojęcia... Przepraszał mnie za to, co się między nami wydarzyło... I chciał żebym dał mu ostatnią szansę. Żebyśmy do siebie wrócili — przekręciłem głowę i pocałowałem jego szyję. — Ale powiedziałem mu, że nie ma na to szans. I że jestem z tobą szczęśliwi... No i w sumie tyle — wzruszyłem ramionami.

And that I won't leave you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz