Rozdział pierwszy

7.8K 247 107
                                    

Leżałam skulona na prawym boku w naszym dużym łóżku, kiedy usłyszałam otwieranie drzwi. W pokoju panowała ciemność i cisza. Bałam się, że usłyszy mój przyspieszony oddech i walące serce, które chciało mi wyskoczyć z piersi. Mocno zacisnęłam powieki, jak gdyby miało to sprawić, że zniknę. Na dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach całe moje ciało przeszedł dreszcz. Szczelnie oddzielił nas od reszty pomieszczeń, chowając klucz do swojej szafki nocnej zapewne z obawy, że mogłabym chcieć od niego uciec. I miał powody, by tak myśleć, bo faktycznie czasami miałam na to ochotę, ale tego nie zrobiłam. I nie chodziło tylko o to, że nie miałam dokąd pójść, bo sprzedał mój rodzinny dom, który odziedziczyłam po dziadkach, ale dlatego, iż wiedziałam, że on nigdy mi na to nie pozwolił. Znalazłby mnie, gdziekolwiek bym się nie udała. Zawsze. Dość często mi o tym przypominał. Któregoś razu po jednej z kłótni byłam tak wyczerpana, że postanowiłam wyrwać się z tego miejsca, które on nazywa naszą oazą, ale zorientował się, co planuje zrobić, zanim zdążyłam opuścić choćby drzwi sypialni. I nie spodobał mu się ten pomysł tak bardzo, jak mnie.

Drugim powodem, dla którego nadal z nim byłam był on sam. Mimo wszystkich jego wad to naprawdę wspaniały facet, w którym zakochałam się w wieku dziewiętnastu lat. Wiedziałam, że ten romantyczny i szarmancki chłopak nadal gdzieś w nim siedział. Czasami, kiedy poświęcał mi więcej czasu niż zazwyczaj i spędzaliśmy razem cudowny wieczór, miałam wrażenie, jakby nic się nie zmieniło. Jakbyśmy nadal byli tymi młodymi, zakochanymi w sobie dzieciakami, którzy nie widzą świata poza sobą.

Jednak z czasem dość dosadnie zrozumiałam, że miłość nie wygląda tak kolorowo przez całe życie. Nie było już płatków róż, kolacji przy świecach i stada motyli, które gwałtownie obijały się o brzuch. Zabrakło wspólnych kąpieli i pocałunków na dobranoc. Teraz wiedziałam, że miłość nie zawsze była tak słodka, jak opisywali ją w tych wszystkich romantycznych książkach, w której to główny bohater niósł swoją drugą połówkę przez życie. Mimo wszystko uważałam, że nasza miłość dojrzała na tyle, że nie potrzebowaliśmy się nawzajem o tym zapewniać. Zdałam sobie sprawę, że nie zawsze musiało nam się układać, bo przecież w każdym związku prędzej czy później nadchodziły ciemne chmury. Do tego dość często kłóciliśmy się o mało istotne rzeczy, ale to nie były powody, przez które mielibyśmy skreślić nasz czteroletni związek. W głębi serca wierzyłam, że on kochał mnie tak bardzo, jak ja kochałam jego, a jego surowy i stanowczy charakter odbijał się na mnie przez to, czym się zajmował. Asher musiał pozostać twardy i władczy, bo inaczej wszystko inne szlag by trafił. Ludzie musieli się go bać, bo w przeciwnym przypadku weszliby mu na głowę i zabrali wszystko, na czym mu zależało. W tym mnie. Po części się z tym zgadzałam. W świecie szemranych interesów nic nie było proste. Wrogowie zrobiliby wszystko, aby zaszkodzić silniejszemu przeciwnikowi. Byli gotowi nawet zabić. Zdawałam sobie z tego sprawę i dlatego starałam się zrozumieć Ashera. Martwił się o mnie i swoje interesy. Robił, co w jego mocy, abym była bezpieczna, bo wróg zawsze celował w słaby punkt. Jego słabością byłam ja.

Ostatnimi czasy stał się bardzo nadpobudliwy, stąd moja reakcja na jego obecność. Podejrzewałam, że sprawy nie szły po jego myśli, co przekładało się na nasz związek. Stał się zimny, o czym świadczył złowieszczy wyraz jego twarzy towarzyszący mu od kilku dni. W takich momentach traktował mnie jak powietrze i bardzo łatwo było go wyprowadzić z równowagi, a wtedy jeszcze bardziej zamykał się w sobie, próbując tym sposobem mnie ukarać, bo wiedział, że nienawidzę, gdy był względem mnie chłodny. Na moje nieszczęście stałam się bardzo uległa i za każdym razem, kiedy się ode mnie odcinał, starałam się załagodzić atmosferę, biorąc całą winę za obecną sytuację na siebie. Śmieję się czasem, że pozwoliłam mu się wyszkolić, co powoli zaczęło mnie przerażać. Nie chciałam być jedną z tych kobiet, które bronią swoich mężczyzn, kiedy ci okładają je pięściami. Bałam się, że nasz związek czasami zmierzał w tym kierunku, mimo że Asher nigdy nie podniósł na mnie ręki i zarzekał się, że nigdy tego nie zrobi.

Twoja na zawsze |ZAKOŃCZONA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz