Rozdział dwudziesty siódmy

2.1K 139 22
                                    


Ledwo potrafiłam zapanować nad adrenaliną i zdenerwowaniem, które obudziły się we mnie, gdy słuchałam słów Ruth. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że nigdy jakoś szczególnie za mną nie przepadała, ale w życiu bym nie pomyślała, że jej nienawiść do mojej osoby sięgała aż tak głęboko. Starałam się ze wszystkich sił nie zwracać uwagi na jej słowa, które zaczęły mnie coraz bardziej ranić. Już sam fakt, że Jayden ma żonę zostawił spory ślad w moim sercu, a wiadomość, że są ze sobą niesamowicie szczęśliwi, dobiła mnie do reszty.

Miałam niezłego pecha, że spotkałam ją akurat w tym szpitalu. Do tej pory trudno mi zapanować nad drżącym ciałem, które nie chciało przestać się trząść odkąd wyszłam z budynku. Mimo że chciałabym za wszelką cenę uniknąć tego spotkania, to z drugiej jednak strony cieszę się, że zostawiłam ją przed tą windą z osłupieniem wymalowanym na  twarzy. Żałuję, że nie widziałam złości, która zapewne emanowała z jej ciała po moim odejściu. Liczyłam też na to, że nie przekaże tych wieści Jaydenowi, bo wolałabym to zrobić osobiście.

To, co powiedziałam Ruth, było prawdą. Jayden był ojcem mojego dziecka. Tak naprawdę wiedziałam to od samego początku, choć nie do końca chciałam dopuścić tę myśl do siebie. Może podświadomie bałam się odrzucenia z jego strony i sama wypierałam prawdę. W głowie wciąż na nowo odtwarzały mi się słowa, które usłyszałam z jego ust, gdy po raz kolejny odchodziłam. Celowały one prosto w moje serce, raniąc je raz za razem i zaczęłam się martwić, że niedługo nic z niego już nie zostanie. Ile bólu i cierpienia może znieść ludzkie serce?

Leżałam właśnie pod kocem na kanapie. Mimo że na zewnątrz był upał, mnie wcale nie było tak gorąco. Trzęsłam się, ale sama nie byłam pewna czy to z zimna, czy z nerwów. Wiedziałam, że muszę poinformować Lydię o zaistniałej sytuacji. Musiałam ją uświadomić, że prawdopodobnie będę musiała się stąd wyprowadzić, dlatego lepiej, żeby wiedziała o tym wcześniej i mogła na spokojnie kogoś znaleźć.

Wiedziałam też, że muszę skontaktować się z Jaydenem zanim zrobi to jego siostra. Odkładałam w czasie, jak tylko mogłam tę rozmowę, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Nie byłam przekonana, co do słuszności mojej decyzji, biorąc pod uwagę fakt, że ma żonę. Wprawdzie nie chciałam ponownie wprowadzać chaosu w jego życiu, ale Jay zasługiwał na prawdę.

Wstałam szybko z kanapy i ruszyłam w poszukiwaniu mojej torebki. Znalazłam ją na szafce na buty przy wejściu i zaczęłam w niej szperać. W środku znajdowała karteczka z numerem telefonu, który dał mi Jayden, gdy po raz pierwszy odwiedził mnie i Ashera w naszym domu. Już dawno chciałam się jej pozbyć, ale coś mówiło mi, że mam ją zostawić. Jakby taka niewidzialna siła trzymała mnie za rękę i nie pozwalała jej wyrzucić. Cieszyłam się, że nadal ją mam.

Usiadłam w tym samym miejscu, co przed chwilą i ścisnęłam w ręce telefon razem z niewielką karteczką. Obracałam ją w swoich palcach i bałam się wykonać następny krok. Wiedziałam, że będzie on niczym skok na bungee nad przepaścią i albo mi się uda i przeżyję, albo roztrzaskam się na miliony malutkich kawałków. Wystukałam na komórce numer, który budził we mnie przeróżne emocje. Wcisnęłam zielony przycisk i drżącą dłonią przyłożyłam telefon do ucha.

Przez moje ciało przeszedł dreszcz zdenerwowania, gdy usłyszałam pierwszy długi sygnał, a z każdym kolejnym moje serce przyspieszało w zaskakującym tempie. Zacisnęłam mocno powieki i usta, gdy po drugiej stronie rozbrzmiał jego męski głos.

— Tak, słucham? — Był spokojny i opanowany, jakby nie wiedział, co go za chwilę czeka.

Starałam się opanować emocje, które zaczęły kotłować się w moim ciele, ale dźwięk jego głosu sprawił, że zachciało mi się płakać. Boleśnie przypomniał mi o tym, co straciłam. Zebrałam w sobie resztki sił, aby wydusić z siebie jakikolwiek dźwięk, ale wiedziałam, że gdy tylko się odezwę, wybuchnę płaczem. Byłam w rozsypce. Jednocześnie chciałam i nie chciałam go informować. Chciałam i nie chciałam z nim być. Nie byłam pewna, skąd wzięło się we mnie nagle tyle niepewności, ale zrezygnowana nadmiarem uczuć, rozłączyłam się. Musiałam wziąć się w garść. Jayden musiał wiedzieć, że mówię mu o tym tylko dlatego, że na to zasługiwał, a nie dlatego, że oczekuję jego pomocy. Nie chciałam, żeby myślał w ten sposób, dlatego koniecznie musiałam się ogarnąć. Dopiero wtedy będę mogła to zrobić tak, jak należy.

Twoja na zawsze |ZAKOŃCZONA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz