Rozdział czwarty

2.8K 165 58
                                    


Minęło sześć dni od tego cholernego wieczoru. Rzadko w tym czasie rozmawiałam z Asherem, który wstawał skoro świt i wracał, gdy już dawno spałam. Było dokładnie tak, jak sądziłam, że będą wyglądały najbliższe dni: samotne.

O dziwo nie kłóciliśmy o to, o czym rozmawiał tamtego ranka z Jaydenem. Trochę się przeraził, gdy mnie zobaczył. Spokojnie wyjaśniłam mu, co się wtedy stało i wydaje mi się, że miał jakieś przebłyski wspomnień, bo na jego twarzy dostrzegałam cień poczucia winy.

A może po prostu mi się wydawało.

Tak czy inaczej od tamtego dnia mnie unikał.

Zupełnie jak Jayden. Ostatni raz widziałam go tego niedzielnego poranka i od tego czasu ani razu nie pojawił się w naszym domu. Przeszło mi przez myśl, że Asher mógł zerwać z nim umowę z mojego powodu, ale dwa dni temu słyszałam, jak rozmawiał z nim przez telefon o jakiejś sprawie.

Wizytówkę z numerem telefonu Jaydena nadal trzymałam schowaną w torebce. Nie chciałam zapisywać go w komórce, żeby przypadkiem Ash nie zauważył, bo wtedy na pewno pomyślałby, że coś nas łączy. A takiego obrotu spraw żadne z nas by nie chciało.

Odkąd Jay na nowo pojawił się w moim życiu wszystko się zmieniło. Początkowo natłok wspomnień spadł na mnie niczym grom z jasnego nieba. Przytłoczył mnie ogrom emocji i uczuć, które szczelnie zamknęłam, gdy go zostawiłam. Poczułam się zupełnie tak, jakby jego obecność przeniosła nas pięć lat wstecz. Teraz, sama nie wiedziałam, co czułam. Wiedziałam jednak, że bardzo mi go brakuje.

Zaczęłam również kwestionować mój czteroletni związek z Asherem. Wiele mu zawdzięczam, pomógł mi podnieść się po rozstaniu, zatroszczył się o mnie, gdy zmarła moja babcia. Pokochałam go za to, że mnie nie zostawił, pomógł mi przejść przez najgorszy okres w moim życiu. Zakochałam się w nim, bo zaakceptował moje wady i popełnione błędy. Zawsze sądziłam, że jestem mu coś winna, że powinnam przy nim zostać. Chociaż tyle.

Ale teraz patrzę na to zupełnie inaczej. Jayden wniósł do mojego życia zupełnie inne spojrzenie na całą sytuację i wiem, że mimo iż zrobiłam wiele głupstw, mnie również należy się szczęśliwe życie, a z Asherem nie jestem szczęśliwa. Z nim tylko bywam szczęśliwa, a to chyba nie tak powinno wyglądać. Zapragnęłam coś zmienić. Małymi kroczkami do celu.

Rana na moim czole nie wyglądała już tak źle, został tylko niewielki strupek. Natomiast ręka nadal mnie bolała i nie mogłam jej nadwyrężać, ale tak poza tym, wszystko się ładnie goiło.

Wzięłam do ręki telefon i postanowiłam napisać do Ashera wiadomość, bo ostatnio ciężko jest nam się złapać.

Chcę jutro odwiedzić dziadka. Poprosisz Toma, żeby mnie zawiózł?

Kliknęłam wyślij. Tom był naszym kierowcą. Równie dobrze sama mogłabym do niego zadzwonić i zapytać, ale wolałam najpierw poinformować o moich planach Ashera.

Mój dziadek był już w podeszłym wieku i mieszkał w Domu dla Seniorów. Trafił tam kilka miesięcy przed śmiercią babci. Był schorowany, a babcia również nie czuła się na siłach, aby się nim opiekować. Dlatego, żeby zapewnić mu lepszą całodobową opiekę oddaliśmy go w ręce specjalistów. Moja babcia, Greta, przesiadywała tam całymi dniami, a do domu wracała tylko na noc. Na szczęście nie miała daleko, bo zaledwie kilkadziesiąt metrów. Zawsze powtarzała, że chce być w miarę możliwości najbliżej niego. Taką właśnie miłość chciałabym przeżyć.

Kiedy zmarła babcia, załamałam się. Była dla mnie jak matka, wychowywała mnie od piątego roku życia. W tamtym okresie zawalił mi się cały świat. Popełniłam wiele błędów, dziadek mocno się pochorował, niedługo później zmarła babcia i odeszłam od Jaydena. To właśnie Asher nie pozwolił mi się załamać, dlatego wyjechaliśmy razem zacząć życie od nowa.

Twoja na zawsze |ZAKOŃCZONA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz