Rozdział trzynasty

2.4K 132 26
                                    


Nie wiem, ile czasu siedziałam z podkurczonymi nogami pod tą cholerną ścianą, ale zdawało mi się, jakby minęła wieczność. Potok łez, który nieprzerwanie wylewał się z moich oczu, ani na moment nie dał mi chwili wytchnienia. Wyłam z bólu, który rozsadzał mnie od środka. Moja psychika ucierpiała tak bardzo, że nie wiem, czy kiedykolwiek się pozbieram. Ten odrażający czyn, którego dopuścił się Asher, przyprawiał mnie o mdłości. Czułam się brudna. W ustach wciąż mam ohydny smak jego spermy, bez przerwy czuję jego niezaspokojonego kutasa, obijającego się o moje gardło.

Mój umysł na okrągło odtwarzał wydarzenia sprzed zaledwie godziny, przy okazji przyprawiając moje serce o kolejny cios. Nie chcę tego pamiętać. Pragnę zapomnieć, wymazać z pamięci to bezwstydne zachowanie faceta, którego kiedyś pokochałam. Żałuję, że zmienił się w takiego potwora.

Po dzisiejszym dniu jeszcze bardziej nim gardzę. Sam udowodnił mi, że nic dla niego nie znaczę. Traktuje mnie jak zabawkę, którą może porzucić na podłodze, gdy już mu się znudzi. Robi ze mną, co mu się podoba, a gdy tylko się sprzeciwię i pokrzyżuję jego wspaniały plan, on atakuje mnie ze zdwojoną siłą. Ślepo wierzy, że jestem jego własnością.

Nie mógł się bardziej mylić.

Zebrałam w sobie resztki sił i skierowałam się do łazienki, która przylegała do sypialni. Musiałam zmyć z siebie jego podniecenie. Nad płaczem udało mi się zapanować dopiero wtedy, gdy znalazłam się w ogromnej wannie z dużą ilością gorącej wody. Kąpiel od zawsze działała na mnie kojąco, uspokajała nerwy, neutralizowała strach, ale wiem doskonale, że to tylko przejściowe uczucie. Wiem, że za drzwiami zło czeka tylko na odpowiedni moment, żeby mnie pożreć, a ja musiałam pozostać silna, żeby z nim wygrać. Wierzę, że kiedyś się stąd uwolnię.

Kąpiel zajęła mi więcej czasu niż zazwyczaj, ale w ogóle się tym nie przejęłam. Wysuszyłam włosy, ubrałam dżinsy i bluzę z kapturem w nadziei, że ochroni mnie ona przed całym światem zewnętrznym. Chciałam zniknąć z powierzchni ziemi i już nigdy nie wrócić, bo jeśli właśnie tak miało wyglądać moje życie, to ja podziękuję. Nie wiem, ile jeszcze czasu wytrzymam w tym domu. Muszę się bardziej postarać, bo inaczej tu zgniję.

Miałam zamiar się położyć i dalej rozpaczać nad swoim nędznym życiem, ale z dołu dobiegały dziwne odgłosy. Rozmowa mieszała się ze śmiechem. Postanowiłam zakraść się na schody i posłuchać, co ich tak bardzo bawi. Asher był na parterze z jednym z moich ochroniarzy i bałam się, że mógł mu powiedzieć, do czego między nami doszło. Ten facet po prostu lubił się chwalić na prawo i lewo swoimi łóżkowymi podbojami, a mnie było już wystarczająco wstyd. Nie wiem, czy zniosłabym kolejne upokorzenie.

Na samej górze mało co słyszałam, dlatego zeszłam kilka schodków niżej i postanowiłam się przyczaić za ścianą u dołu schodów. Z zapartym tchem wyczekiwałam rozmowy, która ucichła, gdy tylko znalazłam się bliżej. Wystraszyłam się, że zostałam przyłapana, ale po chwili zrozumiałam, że Asher znów wisiał na telefonie. Boże, on ciągle z kimś gadał, jakby i tak za mało czasu spędzał w pracy, mimo że nie było go całymi dniami.

Wychyliłam się nieznacznie, żeby sprawdzić, z kim prowadził tak wesołą dyskusję zaledwie kilka chwil temu. Serce chciało wyskoczyć mi z piersi, gdy zobaczyłam znajome plecy. Zalała mnie fala ulgi, wiedziałam, że jestem już uratowana. Wierzyłam, że Jayden zrobi wszystko, żeby mnie stąd wydostać. Szybko rozejrzałam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu Matta, ale gdy go nie dostrzegłam, powiedziałam cicho.

— Jay...

Głos mi się łamał. Nie wierzyłam, że uda mi się uciec, mimo że bardzo tego pragnęłam. Teraz nadzieja na uwolnienie się od Ashera zwiększyła się stukrotnie. Byłam pewna, że Jayden zrobi wszystko, aby mi pomóc.

Twoja na zawsze |ZAKOŃCZONA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz