Rozdział dziesiąty

2.8K 137 14
                                    


Tej nocy byłam sama.

Nie przyszedł do mnie.

Wprawdzie ani trochę mnie to nie zdziwiło, bo właśnie tak wyglądały ostatnie miesiące naszego związku, ale to nie znaczy, że go nie wyczekiwałam.

Ze wszystkich sił starałam się nie zamknąć oczu w obawie, że gdy tylko je zmrużę, on wślizgnie się do tego pokoju i mnie zaatakuje. Był niczym potwór czyhający pod łóżkiem aż jego ofiara zaśnie. Wiedziałam, że sen był po jego stronie.

Tak czy inaczej około trzeciej nad ranem odpłynęłam. Nawet nie wiem kiedy przestałam kontrolować zmęczone powieki.

Obudziłam się niewyspana, gdy mój żołądek zaczął uparcie domagać się jedzenia. Rozciągnęłam się na łóżku, ale dopiero po chwili dotarło do mnie, że moje życie posypało się niczym domek z kart. Ogarnęła mnie ciągnąca się bezradność.

Nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że tak właśnie będzie wyglądała moja nowa rzeczywistość.

W zamknięciu.

Na jego łasce.

Stałam się jego marionetką. Ugrzęzłam na nierównym gruncie. Wiedziałam, że niełatwo wyplątam się z tej patowej sytuacji, ale byłam gotowa zrobić wszystko, żeby odzyskać wolność i swoje własne życie.

Nikt nie miał prawa mną dyrygować.

Nie byłam niczyją własnością, a już na pewno nie Ashera. Teraz już wiedziałam, że miał problem i to poważny, ale nigdy nie zwracałam na to większej uwagi. Sądziłam, że był trochę za bardzo zaborczy i po prostu nie chciał mnie stracić.

Nie chciał zostać sam.

Asher dorastał w domu dziecka, bo jak mu powiedziano, jego matka go nie chciała. Kto w ogóle mówi coś takiego małemu dziecku, które już i tak czuło się odrzucone? Jak taka osoba, która później opuszcza mury przytułka, ma się odnaleźć w wielkim świecie z przekonaniem, że nigdy nie było chciane?

Myślę, że jego strach przed utratą mnie wynika z obawy przed samotnością. Asher nie chciał dopuścić do siebie myśli, że ktoś ponownie mógłby go zostawić. Wierzyłam, że chciał się czuć potrzebny.

Chciał, żeby ktoś go potrzebował.

Ale wiem, że to nie tłumaczy jego zachowania. To, co zrobił jest niedopuszczalne. To przestępstwo. I mimo że było mi go szkoda przez to, co przeszedł, nie mogłam tego tak zostawić.

Nie mogłam zostać przy nim tylko dlatego, że miał problem. Powinien się leczyć. Doskonale o tym wiedziałam , ale nie miałam zamiaru mu odpuszczać.

Będę uprzykrzać mu życie tak bardzo, że sam zechce się mnie pozbyć.

Z rozmyślań wyrwały mnie kroki zbliżające się do sypialni. Energicznie podniosłam się do pozycji siedzącej i podciągnęłam kolana pod brodę. Drzwi zaskrzypiały. Do pomieszczenia wszedł Asher z podkrążonymi oczami po zapewne nieprzespanej nocy.

Mimowolnie zaczęłam się denerwować. Jak ja miałam się mu postawić? Byłam tchórzem. Sama jego obecność przyprawiała mnie o gęsią skórkę, a w jego spojrzeniu można było łatwo dostrzec szaleństwo.

Zatrzymał się tuż przy wyjściu, jedną ręką przytrzymując uchylone drzwi.

— Chodź, śniadanie czeka. — zarządził poważnym tonem.

Nie ukrywam, że byłam bardzo głodna, dlatego wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi. Niepewnie zmierzyłam go wzrokiem. Bałam się, że zatrzyma mnie w połowie drogi i powie, że żartował.

Twoja na zawsze |ZAKOŃCZONA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz