Wyjaśnień ciąg dalszy

265 21 0
                                    

W trakcie spaceru doszłam do wniosku, że sobie ze mnie żartują, a na imprezie coś mi dorzucili i dlatego widziałam wilka.To było jedyne wytłumaczenie. Przecież, nie istnieje inne racjonalne wyjaśnienie.

Jednak głowę zaprzątał mi fakt, że mój sen się spełnił. Miałam już takie sytuacje, ale tyczyło się to pojedynczych słów w danej rozmowie. Tym razem cały sen. Kropka w kropkę. Każdy kolor. Zachowanie ich i moje. Nie miałam o kim z tym porozmawiać. Nawet Marco może chcieć wysłać mnie do psychiatryka. 

Papieros się skończył.

*

Weszłam do pokoju i wzięłam Banana na kolana. Siedziałam tak bezruchu prawie godzinę zanim drzwi od klatki schodowej nie otworzyły się ponownie. Tym razem byłam pewna, że to Aron, ale nie miałam zamiaru wychodzić i go witać. Czego nie musiałam robić, bo zaraz po tym ja otworzył drzwi od domu, zapukał do mojego pokoju.

-Hej Abi, mogę?- zapytał po cichu.

-Ta

-Otworzył drzwi, wziął krzesło i usiadł naprzeciwko łóżka na którym leżałam.

-Gadałaś z Ellisem?

-Ta. Nie masz mi czegoś do wyjaśnienia?- mimo, że próbowałam być oschła, emocje wzięły górę i byłam pewna, że potrafił wyczuć nutkę złości w moim tonie.

-Wiesz, trochę lipna sytuacja- powiedział drapiąc się po karku- Zwykle nie zapraszamy nikogo obcego, więc takie sytuacje się nie zdążają- powiedział nieśmiało się uśmiechając.

-O co w ogóle w tym chodzi?!- moje plany o byciu obojętną i oschłą poszły się ... w dal. Jak oni mogą o tym mówić jakby to było coś normalnego, a ja nadal nie wiem o co chodzi!

-Więc tak. Wszystko co powiedział Ellis to prawda- powiedział, po czym jego lewa ręka pokryła się czarnymi włosami. Nie. To nie były włosy. Jego lewa ręka pokryła się FUTREM.

W jednej chwili odskoczyłam za kanapę w róg pokoju. Banan zbiegł z mojego karku i uciekł do uchylonej szafki z ubraniami. To dość dziwne, że w takich sytuacjach zauważamy takie nieistotne szczegóły. Tylko jaka to jest sytuacja?

-Hej, spokojnie- powiedział podchodząc do mnie, na co ja jeszcze bardziej wbiłam się w ścianę- Przepraszam nie chciałem cię wystraszyć.

-O serio? Właśnie pojawiłeś se na ręce futro i mówisz, że nie chciałeś mnie wystraszyć. Czekaj zaraz przepowiem ci kiedy umrzesz i też powiem, że nie chciałam cię wystraszyć- powiedziałam to wszystko na jednym wdechu nie myśląc nawet o czym mówię.

-Przepowiedzieć kiedy umrę? Potrafisz?- zapytał całkiem poważnie.

-Nie! Skąd tak poroniony pomysł?- chociaż nie był poroniony. Miałam proroczy sen.

-Przepraszam. Porostu zauważyłam wcześniej, że masz lepsze zmysły niż normalny człowiek, więc czemu nie mogłabyś być medium?- powiedział uśmiechając się i podając mi rękę, którą złapałam i wstałam.

-Czym jesteście?

-Są na to różne nazwy: zmiennokształtni, wilkołaki. Albo jest to nazywane likantropią. Nie wliczając wyzywania nas od bestii czy potworów- dało się usłyszeć, że te dwa ostatnie określenia są dla niego niezbyt miłe.

-A ja uważam, że to coś niesamowitego- mimo, że nadal niezbyt rozumiałam co się dzieje, nie skłamałam. To, że człowiek potrafi zamieniać się od tak w wilka jest niezwykłe i interesujące- W pełnie wam odwala?

-Nie- zaśmiał się- tym się różnimy od typowego książkowego wilkołaka, który nie istnieje. Zmieniamy się kiedy chcemy i nie wyglądamy obrzydliwie.

-Wampiry istnieją?

-Nie- znowu się zaśmiał

-To nie jest śmieszne. Skąd mam wiedzieć takie rzeczy?

-Przepraszam. Wiem, że to dla ciebie nowe. Więc tak: wróżki, wampiry, wilkołaki, smoki, syreny oraz inne książkowe stwory nie istnieją.

-Okey. To boli? No wiesz, kiedy się przemieniasz?

-Nie, a ubrania się niestety rwą.

-Wszyscy jesteście, no, tymi, zmiennokształtnymi?

-Tak.

-Chwilkę, skoro jesteście wilkami, to macie Alfe, tak?

-Tak.

-Kto nim jest?- ciekawość brała górę. Obstawiałam pewnego szatyna, który wyglądał na najstarszego i najbardziej ogarniętego z całego towarzystwa.

-Louise, mój ojciec.

Tego się nie spodziewałam.

-Chcesz mi powiedzieć, że moja mama umawia się ze zwierzakiem?!

-Wiesz, nie jesteśmy zwierzętami- powiedział cicho odwracając wzrok, przesadziłam.

-Przepraszam. Nie spodziewałam się tego.

Więc tak spędziliśmy czas do bardzo późnego wieczoru. Luise, jest najstarszy w stadzie, mimo tego, że ma trochę ponad 40 lat. Zawsze wyobrażałam sobie 70latka w warkoczach, ale to w końcu XXI wiek. Moja mama oczywiście nic o tym nie wie. No bo w sumie, jakby miał jej o tym powiedzieć?

'Hej, podobasz mi się, ale żebyś wiedziała potrafię zamieniać się w wilka i muszę pilnować 10 dzieciaków'Czuje się w obowiązku, żeby ją o tym poinformować, ale Aron uważa, że on sam to zrobi w swoim czasie, więc chyba zostawię to mu.

New lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz