Rozmowa

291 21 0
                                    

Denerwowałam się przed tą rozmową i nawet nie wiedziałam dlaczego. Może nie denerwowałam się samą rozmową, tylko dotarły do mnie te wszystkie emocje. Kupienie nowego szczura, wycieczka nad jezioro, dowiedzenie się, że Marco jest sową- co cały czas mnie śmieszy, a teraz do tego ma dojść zapewne poważna rozmowa z Aronem, a może wcale nie będzie poważna. Derek mówił, że może być interesująca, tylko interesująca w jaki sposób? Dobry dla mnie, czy dla nich? Może znowu będę przepytywana na temat moich polepszonych zmysłów, albo dowiem się kilka informacji o nich? Albo będzie to całkiem normalna rozmowa o ... . No właśnie, dawno nie przeprowadzałam normalnych rozmów. Chociaż.

Dzisiejszy wypad nad jezioro był całkowicie normalny. To robią znajomi, nie? Wychodzą, żeby się bawić i spędzić razem czas, a nie zastanawiają się nad tym czym różni się prawdziwy wilkołak od zmiennokształtnego i jak to wszystko wygląda naprawdę.

W sumie nie, ten dzień też kończy się jak wszystkie pozostałe. Dowiedziałam się dużo o nich, a potem dowiedziałam się, że mój przyjaciel jest jednym z nich.

Chyba dlatego nie wydaje mi się, żeby ta rozmowa była o dzisiejszej kolacji, lub następnej imprezie. Od momentu w którym dowiedziałam się o tym, żadna na tym nie polega.

-Hej, Abi- powiedział Aron wkładając klucz do zamka. Robi to bez przerwy. Ja w sumie też. Siedzimy u siedzie w pokojach i rozmawiamy, ponieważ oboje siebie słyszymy.

Drzwi od klatki się zamknęły i mogłam usłyszeć wchodzenie Arona po schodach. Uznałam, że poczekam na niego w moim pokoju. Poczekałam, aż podejdzie do naszych drzwi wejściowych.

-Witam, jestem u siebie- po chwili Aron wszedł do mojego pokoju i przesunął krzesło, żeby siedzieć naprzeciwko mnie

-Wiec. Jak sama wiesz masz wyostrzone zmysły, rozmawiałem o tym z Luis'em i trochę poszperaliśmy co do twojej operacji i...- widać, że miał z tym problem, zaczęłam się trochę obawiać, ale raz się żyje, yolo czy coś

-I tak dużo już dzisiaj usłyszałam, wiec wal prosto z mostu.

-Emm.. dobra, więc.... masz serce mojej matki- powiedział to na jednym oddechu, pozostawiając mnie w nie małym szoku.

-Nawet nie wiem co mam powiedzieć-mówiłam szczerą prawdę, wiem, że pamięta swoją matkę i za nią tęskni, a ja posiadałam jej serce- Nie masz mi tego za złe?

-Nie! W żadnym wypadku, ciesze się, że ocaliła twoje życie- powiedział uśmiechając się, co odwzajemniłam.

-Czy to znaczy, że... hmmm... odziedziczyłam jej 'moce'?

-Na to wygląda. Zastanawialiśmy się, czy nie mogłabyś ich wytrenować. Wiesz, my uczymy się ich kiedy dorastamy. Ty je porostu dostałaś i je masz. Nic z nimi nie robiłaś, ledwo zdawałaś sobie z nich sprawę, prawda?- jego ton był tak poważny, że pomimo mojej wielkiej chęci na żart, żeby rozładować napięcie, nie potrafiłam nawet tego robić.

-Tak, to znaczy nie, nigdy nic z nimi nie robiłam.

-A chciałabyś zacząć?- w tym momencie mogłam dostrzec błysk w jego oczach, był podekscytowany tym pomysłem, tak samo jak ja.

-Pewnie! Jak najszybciej!

-Jutro zrobi coś, że sprawdzić jak dobra jesteś. Spotkamy się całą watahą i od dzisiaj jesteś zaproszona.

Po rozmowie od razu zasnęłam. Natłok informacji trochę mnie przytłoczył. Śniłam o sowach i wilkach tropiących zdobycz.

Wstałam około 13, dość późno biorąc pod uwagę, że położyłam się spać przed 00. Głowa strasznie mnie bolała. Udałam się do kuchni i wzięłam dwie tabletki Paracetamolu. Ubrałam się, pomalowałam i zastanawiałam co ze sobą zrobić. Uznałam, że jako pogoda do pisuje, wezmę moich podopiecznych na mały spacer.

Szyszek niestety musiał wyjść w szelkach, ponieważ bałam się o niego, a Banan to Banan, zawsze trzyma się blisko mnie, bo się boi.

Wzięłam moich chłopców, na duże boisko przed blokami i tam wypuściłam. Włożyłam słuchawki do uszu i usiadłam na trawie.

Po około pół godzinie miałam się zbierać, kiedy widok przysłoniła mi sylwetka Arona.

-Hej! Przygotowałem coś dla ciebie- moja mina zmusiła go do wyjaśniania o co chodzi- No wiesz, mieliśmy trenować twoje zmysły. Najbardziej węch i słuch. Wzrok to porostu siedzenie po ciemku i próba wyostrzania obiektów, więc możesz to robić sama.

-Okey.

-Dobra, to chodź do domu.

-Okey- wzięłam Szyszka i Banana do kieszeni, po czym podniosłam się z ziemi.

-W sumie nic nie zrobiłem, uznałem, że porostu wpuszczę cię do pokoju. Chowam tam fajki, zioło i trochę alkoholu. Nie oczekuję, że wyczujesz cokolwiek poza alkoholem, nawet Luise tego nie potrafi, ale on już ma coraz gorszy węch. Zresztą, sama zobaczysz.

Uznałam, że lepiej jak nie wspomnę o fakcie, że już wyczułam u niego wszystko poza alkoholem.

Weszliśmy do niego do pokoju, Aron usiadł na krześle, na którym wisiały ciuchy,a ja stanęłam na środku pokoju, ponieważ jego łóżko było rozwalone. Rozglądnęłam się po pokoju, zatrzymując się na jego ścianie z różnymi rysunkami i cytatami i rozpoznałam większość z nich. Zamknęłam oczy i zaciągnęłam się nieświeżym powietrzem.

-Fajki za łóżkiem, a pod nim wódka, pod ciuchami w tamtym- tu wskazałam palcem- koncie jest wino, a zioło chowasz za skarpetkami i mógłbyś tu przewietrzyć.

-Wszystko dobrze, teraz jestem pewny, że masz w sobie krew mojej matki. Ona była jedną z najlepszych- powiedziała naraz dumny ze swojej matki, siebie i na końcu mnie.

-To chyba dobrze, prawda?- powiedziałam z lekkim po wątpieniem.

-Pewnie, dręczy mnie tylko jedna rzecz i musimy to sprawdzić.

-Jaka?

-Czy potrafisz się przemienić- znowu mogłam ujrzeć ten błysk w jego oku.

New lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz