Rozdział XII- Niespodzianka cz.II

1 0 0
                                    

W- Przecież to zbiry Bafometa!

Z- Czyżby działali na własną rękę?

W- Wydaje mi się, że nie. Myślę, że Bafomet żyje.

Z- To by miało sens. Przecież to arcymistrz czarnej magii! Dla niego to pikuś. Zrehabilitował się i w międzyczasie układał w głowie wielki plan na powrót. A teraz jego wspólnicy rzucają uroki na wszystkich mieszkańców.

W- Koniecznie trzeba ich powstrzymać. Tylko trzeba zrobić to z ukrycia by nie rzucili uroku na nikogo z nas.

Z- Albo z ukrycia albo przebierzemy się za "Czarnych magów" i pokonany ich. A oni przecież dobrze wiedzą, że na swoich rzucenie uroku nie działa, więc nawet nie spróbują tego zrobić.
W- Zaki jesteś genialny!

       Wróciliśmy do reszty i przedstawiliśmy nasz plan.  Każdy był nim zachwycony. Pomogaliśmy rodzicom a jedno z nas poszło kupić kilka czarnych szat.

N- I jak wam się podobają?

Z- Są mega! Dziś w nocy rozpoczniemy cichy atak.

        Wybiła północ. Cała załoga szykowała się do ataku.

Z- Dobra, wszyscy pamiętają plan?

Reszta- Tak.

W-  Ich jest naprawdę dużo. Uszkodziliśmy pewnie nawet nie połowę ich wszystkich. A jak zauważą, że jest coś nie tak to rzucą się na nas.

D- Najwyżej wtedy rozpocznie się ostra bijatyka.

Jana(J)- Lepiej żeby nie.

Z- Dobra, ja podpalę tamtych dziesięciu, Wanessa strzeli błyskawicą  w tą ruinę i wtedy gruz na nich spadnie, Nikodem łap, przyda  Ci się ten metal. Jana, zrób z nich sople lodu.

D- Zaki....

Z- O kurde... OGNIA!!!!

Musieli nas rozpoznać, po prostu super.
Ich było na oko może z  dwustu, lecz nie ma wyjścia. Trzeba ich pokonać.
Dakota wykorzystała stojący blaszak i zawinęła w metal kilku zbirów, lecz nadal było ich zbyt dużo.

W- Nikodem, nieeee!!!!

Tylko nie to, mój brat został poważnie ranny! Skąd oni mają taką broń?

W- Braciszku, wszystko będzie dobrze. Dzwonię po pogotowie.

Halo....
.........

W- Nikt nie odbiera. Na nich też rzucili urok?

Si- Co się stało Wanessa?

W- Nikodem jest ranny trzeba jak najszybciej się nim zająć a na pogotowie nie ma co liczyć.

Si- Zabiorę go do hotelu i opatrzę.

Gdy Siemowit zabrał Nikodema zostałam sama. Urok został rzucony także na moich przyjaciół.
Ich jest tylu a ja jestem jedna. 
Nie poddam się!!
Mam pomysł!
Przywołam wszystkich za pomocą myśli i zmanipuluję ich.
Urok z moich przyjaciół został zrzucony, natomiast oni odjadą daleko i zapomną o wszystkim. 

J- Co się stało?

W- Te zbiry rzuciły na was urok. Ale jest już wszystko dobrze. Ich już nie ma. Pewnie wyjechali na drugi koniec świata. Założę się, że nawet nic nie pamiętają.

Z- Jak to zrobiłaś?

W- Troszkę ich zmanipulowałam. Ale musimy udać się do hotelu, bo Nikodem jest ranny. A przy okazji zobaczę co to za broń.

Hotel

    Przywitaliśmy się z Siemowitem.

Si- Nie jest z nim dobrze. Ta kula wypaliła mu dziurę w brzuchu uszkadzając narządy. Wydaje mi się, że kula mogła być oblana kwasem.
 
W- Ale nie umiera?

Si- Tego nie wiem Wanesso. Ale napewno jest nieprzytomny.

W- Nikodem wiem, że mnie słyszysz. Nie umieraj, nie odchodź ode mnie. Kto będzie ze mną oglądał hiszpańskie telenowele, kto będzie że mną puszczał kaczki na wodzie, kto będzie mnie bronił i pocieszał? Braciszku.......

Zaki podszedł do mnie. Przytulił mnie i pocałował w czoło. Takiego gestu po nim bym się nie spodziewała.

Z- Będzie dobrze.

Wpatrując się w nieprzytomnego brata czułam się już bezradna. Po moich policzkach spływały wodospady łez. Przyłożyłam rękę do jego rany. Poczułam dziwne ciepło.

W- Patrzcie.

D- Rana zniknęła. Jak? 

W- Nie mam pojęcia jak to zrobiłam.

Si- Wygląda na to, że uaktywniła się u Ciebie zdolność uzdrowicielska.

W- Czy to ten fenomen o którym pan mówił?

Si- Zgadza się. Zdolność uzdrawiania dotyczy nie tylko łagodzenia ran innych osób, a także swoich. Czasem nawet rany samoistnie się goją na ciele osoby posiadającej tę zdolność.

Nikodem się budzi.

W- Bracie! Nawet nie wiesz jak się martwiłam!
 
N- Co mi się stało?

W- Postrzelili Cię tym.

Pokazałam mu strzelbę, którą wzięłam z ulicy.

W- Amunicja tej broni to palące się kule oblane kwasem. Byłeś ciężko ranny a ja Cię uzdrowiłam.

N- Co ja bym bez Ciebie zrobił siostrzyczko.

Postanowiłam coś sprawdzić. Wzięłam nóż z kuchni i zrobiłam jak najgłębszą ranę na swoim ręku.

Wszyscy- Wow.

Rana zniknęła na moich oczach. Czyli to prawda. Potrafię uzdrawiać.

Z- Dobra a co z tą bronią?

W- Trzeba na nią spojrzeć. Choć widziałam już gdzieś podobną konstrukcję ale nie pamiętam gdzie.

Z- To niech Ci się przypomni, może to będzie jakaś wskazówka.

W- Może masz rację.

S- Za chwilę będzie ranek. Może się prześpimy by mieć chociaż trochę siły na pomoc waszym rodzicom.

Z- Dobry pomysł Siergiej.

WybranaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz