Wspomnienia

1.8K 103 15
                                    

*wspomnienie*

Ciemny pokój. Sznury zaciśnięte na nadgarstkach. Ból przeszywający całe ciało. Łzy cieknące po policzkach, ramionach. Krew spływająca od nadgarstków na twarz. Nogi obolałe i przywiązane do ramy łóżka. Chciałabym zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu, umrzeć. Niestety to tylko marzenia. Wiem że zaraz on znów przyjdzie i zacznie się od nowa. Cierpienie. Ból fizyczny, psychiczny.

***

Ta noc była utrapieniem, w sumie jak każda inna. Wspomnienia nie dają mi spokoju. Ból zadawany codziennie, nie pomaga na długo. Teraz muszę zakryć wszystkie rany i pszyszykować się do wyjścia.

Podeszłam do potłuczonego lustra i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Podkrążone i czerwone oczy, od nie przespanej i przepłakane nocy, z daleka wyróżniały się na tle bladej skóry. Mój wygląd był bardzo rzadko spotykany. Po jednej stronie ciała miałam czarne włosy i białą tęczówkę, a po drugiej białe włosy i czarną tęczówkę. Przeważnie ubierałam się właśnie w takie kolory. Roszczesałam włosy, pozwalając im opaść do bioder. Przemyłam twarz próbując się otrząsnąć. Trochę pomogło. Spojrzałam na swoje dłonie. Bandaże były już do wyrzucenia, ale na szczęście miałam ich zapas. Odwinełam rękę i spojrzałam na rany. Rękę po stronie białych włosów, oplotłam czarnym bandarżem, a stronę czarną, białym. Jestem już gotowa.

Teraz pewnie zapytacie jaką mam Inwidualność. Mam bardzo potężne dary. Ręką po jasnej stronie mojego ciała, mogę kogoś uzdrowić, lub przywołać zwierzęta i z nimi rozmawiać. Czarną stroną mojego ciała, potrafię niszczyć, zabijać. Dotykiem, wzrokiem potrafię zamienić potężne drzewo w proch lub zabić wszystko co żywe. Właśnie dzięki tej zdolności uwolniłam się od mojego ojca. Krzywdził mnie od małego, a matka nie żyje. Pewnego razu nie wytrzymałam i użyłam na nim swoją moc. Zabiłam go, ale wszyscy myślą że dalej się mną opiekuje. Mieszkam w ruinach mojego starego domu. Jednak dziś może się wszystko zmienić. Dostałam się do grupy osób, które mają szansę uczyć się w U.A. Może zdam pierwszy test.

7:30 muszę biec na zajęcia.

***

Prowadzący wytłumaczył nam zasady gry. Zapytał czy mamy jakieś pytania i jeden chłopak się wypowiedział. Nie spodobało mi się to bo najechał na jednego chłopaka. Podeszłam do zielono włosego.

- Nie przejmuj się nimi. Widzę w tobie potencjał. Dasz radę. - podparłam go na duchu.

- Dziękuję. Jestem Izuku Midoryia, a ty? - uśmiechną się dziecinnie, wystawiajając do mnie rękę. Nie odwzajemniłam uścisku.

-Kasi Deter. - powiedziałam i odeszłam bez słowa. Wydaje się być miły, ale nie wiadomo kim jest na prawdę. Spojrzałam przerażona na swoje ręce idąc szybkim krokiem. Przez moją nieuwagę wpadłam na kogoś. Ta osoba złapała mnie po obu stronach ramion. Moja reakcja była natychmiastowa. Odskoczyłam 5 metrów od chłopaka i spojrzałam na niego. Z oczu blondyna kipiała złość, spojrzał na mnie i chamsko się uśmiechną. Ten uśmiech był tak podobny do tamtego. Łzy napłynęły mi do oczu. Przestraszona pobiegłam w stronę domu. Usiadłam na łóżko i otworzyłam szafkę z sprzętem...

***

Dziś dzień od którego dużo zależy. Liczę na to że dostanę się do szkoły. To jedyna opcja jaka mi została.

Wykonałam swoją codzienną rutynę i poszłam w wyznaczone miejsce.

Stałam teraz przed dużą makietom miasta. Wszyscy uczniowie rozmawiali i planowali. Sama przygotowywałam swoje ciało do użycia swoich mocy. Niestety kiedy ich używam moje ciało słabnie i najczęściej kończy się zemdleniem.

- Ej, mała. - usłyszałam pewny siebie głos za sobą. Wspomnienia wróciły.

- Nie mów do mnie mała. - warknęłam przez łzy. Wkurzyło go to jeszcze bardziej.

- Nie pozwalaj sobie na za dużo. - warkną odwracając mnie do siebie przodem. Jego krwiste oczy z rządzą zemsty, przerażały mnie. Odeszłam od niego, ale ten się do mnie jeszcze bardziej zbliżał.

- Zostaw mnie. - pisnęłam, przerażona. Był coraz bliżej. Bałam się.

- Bakugo. - powiedział ktoś obok mnie. - Zostaw ją. - warkną. Spojrzałam na niego, był nim chłopak o podobnym wyglądzie jak ja. Tylko że jego kolory to biały i czerwony.

- Masz szczęście. - warkną blondyn i otrzedł.

- Nic ci nie jest. - powiedział mój "wybawca".

- Nieee. - powiedziałam z jeszcze przerażonym głosem. - Dziękuję. - powiedziałam spokojniej.

- Jestem Shoto Todoroki. - powiedział, wystawiając dłoń, a ja znów nic nie zrobiłam.

- Kasi Deter. - mruknęłam i odeszłam w kąt. Stałam tak chwilę, pogrążona w myślach.

- Zaczynajcie! - rozszedł się głos prowadzącego, a wszyscy łącznie ze mną zaczęli biec. Zauważyłam że Izuku jest w tyle, ale tu każdy ma sobie radzić sam. Byłam jedną z pierwszych osób. Wszyscy pobiegli w samo centrum miasta. Ja postanowiłam pujść bocznymi uliczkami. Niestety, po długim czasie poszukiwania, znalazłam tylko jednego robota. Pozostało mi iść tam gdzie inni. Dobiegłam na główną ulicę i usłyszałam głośny huk. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam ogromnego robota. Był to robot za 0 punktów, który tylko przeszkadzał, więc go olałam. Zniszczyłam dwa roboty, ale przeszkodził mi krzyk. Spojrzałam w stronę dobiegającego dźwięku i zobaczyłam Midoryie lecącego na ziemię, twarzą. Jeśli nic nie zrobię zostanie z niego placek, ale nie to było najstraszniejsze. Wielki robot zachwiał się, leciał na niego i jakąś dziewczynę. Bez opamiętania zaczęłam biec w ich stronę. Usłyszałam nawet krzyki Todorokiego, ale to teraz nie ważne. Zielono włosy był już przy ziemi, ale coś go zatrzymało. Dziewczyna swoją mocą zatrzymała, go na chwilę więc mnie ucierpiał. Leżeli nie daleko siebie, a robót spadał na nich. Zaczęłam biec jeszcze szybciej. Stanęłam nad nimi i wyjęłam rękę w stronę robota. Dzieliły mnie od niego centymetry. Poczułam ciężar na sobie przez co upadłam, ale na szczęście szybko użyłam mocy i bot zamienił się w pył. Zrobiłam wokół nas tarcze, żeby proch nie przykrył nas. Upadłam  na plecy. Czułam jak tracę przytomność. Nigdy jeszcze nie użyłam tyle mocy. Usłyszałam jęki chłopaka. Spojrzałam na Deku ( usłyszałam jak ktoś do niego tak mówi). Kości miał połamane. Był to ochydny i przykry widok. Ostatkiem sił wyciągnęłam do niego rękę i użyłam mocy uzdrowienia, co mnie jeszcze bardziej wykończyło. Zapadła ciemność.

***

Wycięczenie. To jedyne co teraz czułam. Najlepiej poszła bym spać, ale chcę wiedzieć gdzie jestem. Otworzyłam oczy i zobaczyłam biały pokój. Kroplówka wisiała obok mnie. Jęknęłam. Nie nawidzę igieł. Nagle nade mną pojawiła się jakaś starsza pani.

- Jak się czujesz, słonko? - zapytała.

- Dobrze. - mruknęłam i usiadłam na łóżku. - Mogę iść do domu? - zapytałam z nadzieją.

- Oczywiście, tylko kroplówka się skończy i jesteś wolna. - przerwała na chwilę. - Musisz dbać o siebie. - przetarła mi czoło i podeszła do swojego biurka.

---------------------------------------------------------

Oto nowa książka. Naszło mnie na nią, przez to że wróciłam do oglądania My Hero Academia.
Mam nadzieję że się podoba. Zostawcie jakieś gwiazdeczki i zostańcie na dłużej.

Jedna gwiazdka = nowy rozdział

Do zobaczonka

PS : przepraszam za wszystkie błędy ortograficzne. 😶

Kwiat Nadziei ( Aizawa ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz