Odruch

751 67 4
                                    

Po czasie uspokojiłam się,ale nie na długo, bo drogę ucieczki zagroziła nam fioletową ściana.

- Nie pozwolę wam na to. - powiedział. - Miło was poznać. - zaczął ironicznym głosem. - Jestem Przymierzem Złoczyńców. Być może popełniamy nietakt, pozwoliliśmy sobie jednak zawitać w progach U.A., bastionie bohaterstwa, by zgładzić All Mighta, Symbol Pokoju. - wszystkich dziwił ta wiadomość, ale nikt nie odważył się odezwać. - O ile mi wiadomo, All Might powinien tu być. Czyżby zaszła jakaś zmiana? Bądź co bądź nie wiele to zmienia, mam zadanie do wykonania. - trzynastka już szykował się do użycia mocy, ale Bakugo i Eijiro rzucili się na złoczyńce. To była idealna chwila żeby pobiec do Ereser Head, ale nie potrafiłam się ruszyć. Nogi miałam sparaliżowane.

Nastąpił wielki wybuch. Wokół nas pojawiło się tonę dymu, co utrudniało widzenie. Słyszałam jeszcze głos chłopaków, ale nie byłam pewna co mówią. Było coś o tym że go pokonają.

- Ach, jakże niebezpiecznie. - mrukną złoczyńca. - Jesteście nie tylko uczniami, ale i przyszłością bohaterstwa.

- Nie. Odsuńcie się! - krzyknął trzynastka na chłopaków.

- Mam za zadanie rozproszyć was i zagwarantować wam długą i bolesną śmierć! - rzekł złowieszczo. Oplątując nas fioletową mgłą. Śilny wiatr, pchał nas do tyłu. Próbowałam się utrzymać, ale nie udało mi się. Poleciała do góry i zniknęła w jednym z portali. Otworzyłam oczy i zobaczyłam ogromny zbiornik wody. Spadała do niej, a obok mnie leciał Deku. Przynajmniej nie będę sama. Wpadłam do wody. Zaczęłam wpływać na zewnątrz, ale przeszkodziło mi atak jednego złoczyńcy. Płyną na mnie.

- Aż żal mi cię, ale trudno. Żegnaj. - był już prawie przy mnie. W głowie widziałam już swoją śmierć. Nagle ktoś złapał mnie ręką za brzuch i szarpną do tyłu. Wynurzyliśmy się z wody. Zobaczyłam statek. Znajdowaliśmy się na Strefie Katastrofy Statku. Ktoś wrzucił mnie na jego pokład. Wstałam obolała i zobaczyłam Deku, Asui i kogoś. Wolnym krokiem podeszłam do nich.

- Czekali, by zaatakować, tak jak mówił Todoroki. - powiedział Deku, a ja oparła się o ścianę, robiąc przy tym hałas. - Nic ci nie jest? - zapytał

- Nie. - odpowiedziałam krótko i wsłuchałam się w ich rozmowę.

- Ale, ale. Przecież nie zabiją ot tak All Mighta! Jak już się zjawi, rozwalił ich na miazgę! - nie mogłam słuchać gadania Mineta . Czy oni wszyscy muszą widzieć w nim "Boga". Jest jak każdy inny bohater.

- Nie wydaje wam się, że skoro tu są, to muszą mieć jakiś sposób na zabicie go? - powiedziała smutno. Zaraz mnie szlak trafi, ale nie ważne. - To silny przeciwnik, w dodatku powiedzieli że będą nas powoli mordować. Nie wiadomo czy uda nam się przetrwać do przybycia All Mighta. - w końcu ktoś tu gada jak człowiek. - A nawet jeśli, to nie ma gwarancji, że wyjdziemy z tego bez szwanku. - Minet wpadł w panikę i zaczął jazgotać, że to nie prawda. Nie wiem jak on się tu dostał. Mały tchóż. Spojrzałam w stronę wody. Cały statek otoczyli złoczyńcy. Ignorowałam już krzyki tchóża i zaczęłam obmyślać plan. Zabić mogą nas tylko w wodzie, więc musimy w bezpieczny sposób dostać się na ląd. Teraz tylko pytanie w jaki? Gdyby tak zniszczyć kawałek statku i wybudować most z prochu. ( prochem w który zmieniam rzeczy lub istoty potrafię poruszać) Bez żadnego uprzedzenia pokruszyłam kawałek statku i zaczęłam z niego formować most.

- Co ty robisz? - krzyknął Deku. - Chcesz nas szybciej utopić?!

- Chyba ratować. - powiedziałam kiedy uformowałam już przejście. - Idziecie czy chcecie czekać na waszego All Mighta? - zadrwiłam, a oni tylko podbiegli do mnie. Puściła ich przodem. Zaczęliśmy biec w zdłuż mostu, ale nagle uderzyła mnie fala wody. Straciłam równowagę i zaczęłam spodać. Ostatnie co pamiętam to coś zaciskającego się wokół mojej tali. Zapadła ciemność.

***

Byłam na czyjś rękach. Usłyszałam rozmowę, a raczej szepty Deku i Żaby. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przerażoną mine chłopaka. Trzymał mnie na rękach i przyglądał się czemuś. Nagle usłyszałam przeraźliwy krzyk bólu. Były to krzyki Aizawy. Zeskoczyłam z rąk Deku i pobiegłam w stronę hałasu. Stanełem na chwilę sparaliżowany. Zobaczyłam jak największy potwór łamie kości wychowawcy. Bez opamiętania zaczęłam biec w ich kierunku. Nagle przede mną pojawił się niebiesko włosy mężczyzna. Biegliśmy wprost na siebie. Wyjełam kij i zaczęłam biec jeszcze szybciej kiedy usłyszałam koleje krzyki. Zarzuciła się żeby uderzyć mężczyznę, ale przeszedł mnie okropny ból na udzie. Spojrzałam tam i zobaczyłam rękę złoczyńca. Pod jego dotykiem skóra zaczęła mi się kruszyć, aż do wewnętrznych mięśni. Krzyknęła z bólu, ale przerwał go kolejny krzyk wychowawcy. Zapominając o bólu uderzyłam złoczyńce i biegłam dalej. Stanęła pomiędzy potworem, a leżącym Senseiem. Dotknęłam istotę i użyłam całej swojej mocy żeby go zniszczy. Tylko go osłabiłam i delikatnie skruszyłam. Pierwszy raz moja moc nie działa. Skupiłam się jeszcze bardziej i przekroczyła granice. Byłam na wykończeniu, ale kiedy przyłożyłam się jeszcze bardziej, potwór zmienił się w proch. Wyczerpana opadłam na ziemię. Już traciła przytomność, dopuki nie poczułam pod ręką dużej ilości krwi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Ereser Heada z połamanymi dwiema rękami, pokruszonym łokciem i rozciętym czołem. Był prawie nie przytomy. Wyciągnęła do niego rękę, a on wiedział co chciałam zrobić.

- Nie rób tego. Twoje ciało nie wytrzyma. - powiedział, ale ja go nie słuchałam. Skupiłam się i użyłam na wychowawcy mocy uzdrawiania. Po chwili jego kości się zrosły, a wszelkie rany zniknęły. Szybko się podniósł i wziął mnie na ręce. Biegnąc w stronę wyjścia. Zobaczyłam resztę nauczycieli. - Dlaczego? - wymamrotał przez łzy, a ja tylko mocniej zacinełam ręce na jego koszulce.

Zapadła ciemność.

_______________________________________

Rozdział jest krótszy, ale dużo się w im dzieje. Nie mam już nic chyba do powiedzenia. Zapomniała bym:

Jedna gwiazdka = nowy rozdział

Do zobaczyska

Kwiat Nadziei ( Aizawa ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz