Nowa Moc Czy Śmierć?

670 48 20
                                    

- Witaj. - rzekł odziwo przyjaznym głosem niebiesko włosy złoczyńca.

- Czego chcesz? - zapytałam wkurzona, a za razem przestraszona.

- Ciebie księżniczko. - przybliżył się do mnie, a ja odskoczyłam. Jeszcze bardziej się przestraszyłam. - Ahh. Przepraszam za moje maniery, jestem Tomura Shigaraki. A on - pokazał się ten sam co ostatnio zablokował nam drogę ucieczki. - Kurogiri. - dokończył.

- Pamiętam was, obydwoje chcieliście mnie zabić. - warknęłam, a Tomura podrapał się po szyji.

- Przyjmij nasze przeprosiny. - mrukną szelmowsko. Albo oni się czegoś nachlali, albo moją co do mnie jakieś plany.

- Uznajmy że przyjmuję, czego chcecie? - powtórzyłam pytanie. Dziwnie czułam się w ich towarzystwie, ale było dosyć przyjemnie. Może dlatego że tym razem nie chcą, chyba mnie zabić.

- Jak mówiłem Ciebie. - powtórzył się. - A dokładnie chcemy żeby nasza skrzywdzona przez los księżniczka, dołączyła do nas. - wystawił do mnie rękę.

- A co będę z tego miała?  - postanowiłam się z nimi podroczyć. W sumie ich propozycja brzmi dobrze.

- Po pierwsze będziesz miała nas za rodzinę, której nigdy nie miałaś. Będziemy wspierają siebie rodzinką, która będzie sobie wszystko wybaczać. Nawet morderstwa. - ostatnie powiedział patrząc na mnie jedno znacznie. Skąd on wiedział że zabiłam swojego ojca? Spojrzałam na niego pytająco, udając że nie wiem o co chodzi. - Wiem o tobie wszystko kochana, nawet to że Aizawa złamał twoje małe serduszko, które my możemy wypełnić.

- Dobra, a co jest drugie. - warknęłam. Skąd ten facet tyle o mnie wiem.

- Spłacisz dług. - powiedział jakby było oczywiste o co chodzi.

- Jaki dług?-zapytałam.

- Zabiłaś jedyną rzecz która mogła pokonać All Might . - warkną, ale przyjaźnie. - To jak? Dołączasz do nas. - rozłożył przyjaźnię ręce.

- Kusząca propozycja. Przystanę na nią. - po moich słowach, nim zdążyłam mrugnąć pochłonął mnie tunel czaso przestrzenny.

Zapadła ciemność.

***

Obudziłam się na jakimś fotelu. Lampa chirurgiczna świeciła po oczach. Chciałam się podnieść, ale nogi i ręce miałam przykłute do fotelu. Próbowałam to zniszczyć mocą, ale na marne

- Wstałaś już. - usłyszałam głos Tomura.

- Czemu jestem przykłuta? - warknęłam.

-Musimy sprawdzić czy nie masz nadajnika. - zatrzymał się na chwilę. - Ale również mam dla ciebie propozycję.

- Kolejną? - westchnełam

- Tak. Mogli byś wstrzyknąć w twoje żyły, moce innych bohaterów i byś stała się nie pokonana. - nie zbyt wiedziałam o co im chodzi, jak wstrzyknąć moce innych bohaterów.

- Jak? - zapytałam

- Podobnie został stworzony, potwór którego zabiłaś, więc w gruncie rzeczy i tak nie masz nic do gadania, bo wtedy spłacisz dług. - powiedział złowieszczo.

- I tak nie mam nic do stracenia. - mruknęłam, moja odpowiedź zadowoliła go.

- Cudownie. - powiedział uradowany. - A i zapomniałem wspomnieć, że możesz tego nie przeżyć. - CHWILA, CO? Już praktycznie wyszedł.

- Co? - krzyknęłam.

- Nikt z żywych jeszcze tego nie przeżył. - po jego słowach drzwi się zatrzasnęły. Zobaczyłam mężczyznę w białym fartuchu i z pięcioma strzykawkami. Scena jak z horrorów. Obszedł mnie od tyłu i wsadził pas pomiędzy zęby. Rzucałam się na prawo i lewo, ale wydostać się nie umiałam.

- Nie rzucaj się. To dla bezpieczeństwa, chyba że chcesz sobie język przegryść, albo zęby połamać. - powiedział irytująco spokojnie. Usiadł na stołku obok mnie i pokazał pięć strzykawek, każda miała inny kolor. Był czerwony, biały, niebieski, jesny niebieski i Zielono-szaro-brązowy. - W nich znajdują się moce żywiołów. - pokazał czerwoną - Ogień. - białą - Wiatr. - niebieską - Woda. - jesno niebieską - Lód. - i ostatnią mieszankę trzech kolorów. - Ziemia. W prawą rękę (od strony czarnych włosów) wstrzykniemy ci ogień i wiatr, a w lewą resztę. - powiedział i wziął jedną z nich. Czerwoną. - Ostrzegam może parzyć, w końcu to ogień. - gruba igła przedostała się przez mięście i wbiła w żyłę. Mężczyzna wstrzykną wszystko. Ból był okropny. Ogień pożerał mnie od środka. Ból zaczął się na nadgarstku i przeszedł aż do prawej stopy. Lewa strona mojego ciała, nie odczuwała bólu. Serce zrobiło jedno wielkie uderzenie. Myślałam że zaraz połamie mi żebra, ale nic się nie stało. Z zamyśleń wyrwał mnie kolejny ból od lewej ręki. Tylko teraz biło od niego chłodem. Z tego co zauważyłam była to woda. Wziął trzecią i wstrzykną wiatr. Odziwo nie było to aż takie złe, oprócz tego że krew zaczęła mi jeszcze szybciej pulsować, a serce coraz mocniej biło. Do lewej ręki znów została wstrzyknięta strzykawka. Przez połowę ciała przeszedł mnie paraliżujący chłód. Jak myśłałam że woda była zimna to się myliłam. Nie potrafiłam ruszać, lewą stroną swojego ciała. Moje serce głupiało, raz biło mocno, a raz praktycznie nie wyczówalnie. Oczy mi się zamykały, a ostatnia strzykawka wbiła się w moją skórę. Serce mi stanęło. Dosłownie.

- Możemy szykować już pogrzeb. - mrukną mężczyzna. Było to ostatnie co zapamiętałam.

Ciemność.

_______________________________________

Uff.... Gorąco, zimno, zimniej. Jak myślicie bohaterka dobrze zrobiła?

Szczerze się teraz zastanawiam czy nie skończyć serri na tym i napisać ostatni rozdział kiedy Aizawa dostaje depresji i obwinia się za wszystko i urządzają pogrzeb i chcą ją pomścić.

Zobaczym

Dowiesz się niedługo

Młahahahahahahahahahahahahah

Do zobaczenia/nie zobaczenia XD

Kwiat Nadziei ( Aizawa ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz