Zawody

761 53 27
                                    

Otworzyłam ostrożnie oczy. Nie byłam w szpitalu, ani u pielęgniarki. Łóżko jest duże i miękkie. Podniosłam się powoli do pozycji siedzącej i rozejrzałam się po pokoju. Z kąś znałam to miejsce. Taki sam pokój jak wychowawcy. Co ja tu robię?! Z namysłu wyrwał mnie męski głos.

- Jak się czujesz?- powiedział Aizawa siadając obok mnie na łóżku.

- Co ja tu robię? - olałam pytanie wychowawcy.

- Z pielęgniarką ustaliliśmy że będziesz u mnie na czas kiedy byłaś nieprzytomna. - powiedział, dlaej wyczekując odpowiedzi.

- Dobrze się czuję, a Panu nic nie jest? - wiem że to głupie pytanie, bo w końcu uzdrowiłam go.

-Gdyby nie ty nie było by mnie, ale dalej nie rozumiem dlaczego to zrobiłaś. - boję się przyznać. Boję się odrzucenia. Raz się żyje.

- Bo mi na Panu zależy. - wymamrotałam i odwróciłam głowę w stronę okna. Zapadła krępująca cisza. Czemu ja to powiedziałam. Nagle poczułam dłoń na policzku. On powoli odwrócił moją głowę w swoją stronę, spojrzał mi w oczy. Spojrzałam dyskretnie na jego wargi i delikatnie przybliżyłam. Nie wiem co ja robię, ale pragnę tego. Byliśmy bardzo blisko siebie. Nagle i on się przybliżył i zaszył nasze usta w delikatnym i spokojnym pocałunku.

***

-Zaraz zacznie się lekcja.- Powiedział odklejając się ode mnie. Wstałam i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Byłam w tych samych ciuchach co podczas ataku. Nagle za mną pojawił się Ereser i podał mi mundurek.

- Dziękuję. - mruknełam i poszłam do łazieńki się przebrać. Rana na udzie zrosła się, najprawdopodobniej maczała w tym palce pielęgniarka. Ma podobną moc uzdrawiania do mojej. Wyszłam ubrana i uczesana

- Idź już do klasy, ja muszę coś jeszcze załatwić. - powiedział. Skinełam głową i poszłam w kierunku 1a. Weszłam do klasy, a wszystkie oczy skierował się ku mnie. Prze de mną pojawił się Deku i skoczył mi w ramiona.

- Eee. - w miarę odwzajemniał przytulasa.

- Nic ci nie jest? - zapytał zatroskany.

- Nieee, ale jak mnie nie puścisz może się coś stać. - warknełam zbyt osto niż powinnam, ale trudno. Dotarła do swojej ławki i usiadłam. Po dłuższej chwili w klasie pojawił się wychowawca. Zachowywał się tak jakby się nic nie stało. Uczniowie zadawali pytania jak on wyszedł bez obrażeń i takie tam. Olewałam to dopuki jedno zdanie nie przykuło mojej uwagi.

- to jeszcze nie koniec walki. - powiedział, a wszyscy wpadli w panikę. - Zbliża się festiwal sportowy U.A.

- To zwykłe szkole wydarzenie! - burkneli wszyscy wściekli. Wszyscy już myśleli że złoczyńcy wrócili. Uczniowie znów zadawali pytania typu "dlaczego tak wcześnie, niedawno zaatakowali złoczyńcy" i tym podobne. Wychowawca zapawnił nas że będzie 5 razy lepsza ochrona.

- Przede wszystkim ten festiwal to ogromna szansa. Nie jest to przedsięwzięcie, które można by odwołać z powodu kilki przestępców. - kilku? Ich było 70! - Nasz festiwal to jedno z największych wydarzeń w Japonii. W przeszłości świętem sportów była Olimpiada, na punkcie której szalał cały kraj. Jak jednak wiecie z powodu redukcji populacji, jest ona jedynie cieniem swojej dawnej chwały. Więc w naszym kraju jej miejsce zajął festiwal sportowy U.A.!- może być to dla mnie wielka szansa. - Oczywistym jest, że dołączenie do agencji sławnego bohatera pozwoli wam zdobyć więcej doświadczenia i popularności. Czas nagli. Jeśli chcecie zostać profesjonalistami, to wydarzenie może otworzyć przed wami tę drogę. To jedyna szansa w roku. Łącznie trzy takie okazje w trakcie całego toku nauczania. Jeśli macie ambicje do zostania bohaterem, nie możecie pozwolić sobie na stratę nawet jednej takiej szansy! Jeśli to rozumiecie, to najlepiej przyłóżcie się do przygotowań! - powiedział swoim zmęczonym głosem.

- Tak jest! - krzykneli wszyscy.

- Jesteście wolni. - powiedział, a wszyscy rozsiedli się w grupki i zaczęli rozmawiać. Kiwnął do mnie żebym poszła za nim więc tak zrobiłam. Dotarliśmy do jednego z pustych korytarzy.

- Nie możemy. - powiedział omijając mój wzrok jak ognia.

-Czego? - nie rozumiała o co mu chodzi.

- Zapomnij o tym rano. - mrukną i łaskawie obdarzył mnie wzrokiem. Dlaczego on mi to robi. Wszystko może się ułożyć. Widząc mój wraz twarzy kontynuował. - Jestem twoim nauczycielem, a ty moją uczennicą.

- I co z tego? - warknełam.

- To że mogą być kłopoty. - dopiero teraz to do niego dotarło?

- No i? - potrzebowałam lepszego argumentu.

- Nie jesteś dla mnie. - powiedział oschle, a ja nie wiedziałam czy to co się dzieje jest prawdą. Znów odwrócił wzrok.

- Co? - jęknełam z smutkiem.

- Nie chce cię. - powiedział i odszedł ode mnie.

- I pomyśleć, że chciałam za ciebie oddać życie! - ryknełam na cały korytarz. Staną i odwrócił się do mnie, a ja ze łzami w oczach wybiegłam że szkoły. Dlaczego? Dlaczego osoba której zaufałam musiała mnie skrzywdzić. Mógł wogóle nie pchać się w moje życie. Biegłam ciemnym lasem wzdłuż ścieżki. Zatrzymała się dopiero przy lściącym stawiku. Usiadłam na dużym kamieniu i płakałam. Na nic więcej nie było mnie stać.

Po pięciu minutach użalania się nad sobą usłyszałam szelest krzaków i szum tunelu czas przestrzennego. Zaczęłam się powoli obracać. Ujżałam osobę której, za nic nie chciałam spotkać.

- Witaj.

_______________________________________

Uff... Robi się gorąco. Jak myślicie, kogo Kasi mogła spotkać w lesie.

Wiem że napewno ktoś z was się wścieka za to co zrobiłam, ale w nocy dostałam natchnienia i postanowiłam zmienić trochę dotychczasowy plan na tą historię.

Jedna gwiazdka = nowy rozdział

Do następnego

Kwiat Nadziei ( Aizawa ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz