Wypadek w innym świecie

65 6 1
                                    

Od przeprowadzki Oakfootów na Jorvik minęło parę miesięcy. W tym czasie Claire rozpoczęła pracę w Stajni Jorvik jako instruktorka jazdy, a Edward zostawał z dzieciakami lub co jakiś czas chodził do Valedale. Takie wypady męża zaczęły irytować Claire. Mimo faktu, że zdarzało się to już wcześniej tak teraz Edward szedł tam kilka razy w tygodniu.

Jednak sam Edward nie za bardzo przejmował się opinią żony w tej kwestii. Przez cały czas starał się jakoś odciągnąć myśli Evergrey'a od śmierci Catherine, a do tego przez cały czas planował zabranie Gavina do druidów, co zawsze kończyło się klapą przez jego żonę. Claire i Edward w przeciągu tych paru miesięcy zdążyli się dość mocno pokłócić. Kobieta wiązała przyszłość syna z jazdą konną i nie chciała go puszczać do Valedale. Edward za to mając świadomość ciągłych napięć między Strażnikami Aideen, a Dark Core chciał wprowadzić syna w szeregi druidów już jako dziecko. Pod tym względem małżeństwo nie mogło się dogadać.

Jednak mimo oporu ze strony Claire, Edward zaczął stopniowo wprowadzać Gavin w świat magi, który teraz był tuż pod nosem. Chłopczyk bardzo chętnie słuchał opowieści ojca o Pandorii, druidach czy strażnikach Aideen.

- Claire my idziemy! - zawołał Edward stojąc z synem korytarzu.
- Gdzie cię znowu niesie? - prychnęła kobieta zerkając z salonu na męża i syna.
- Zabieram Gavina na spacer, tylko tyle.
- Eh, niech wam będzie.
- Pa mamo.

Edward razem z synem wyszedł z  domu i zaczął kierować się w stronę Zielonej Doliny. Chłopiec szedł obok ojca i co jakiś czas rozgląda się dookoła widząc biegające wokół zwierzęta.
- A gdzie idziemy tato?
- Obiecałem, że zabiorę cię do Pandorii, więc tam idziemy.
- Naprawdę?
- Pewnie. A po tym zabiorę cię wreszcie do Valedale. - Edward uśmiechnął się do syna, a chłopiec się do niego przytulił.
- Tylko jak już tam wejdziemy to masz na siebie uważać.
- Oczywiście.
Edward otworzył obok nich portal do Pandorii. Mężczyzna położył dziecku rękę na ramieniu po czym przeszedł przez portal. Gavin chwilę patrzył się n przejście po czym szybko dołączył do ojca po drugiej stronie.

Obaj znaleźli się w lesie pełnym drzew. Przypominały one wierzby, jednak miały inne kolor, a liście wydawały się wykonane z kryształów. Edward stał obok syna i uważnie się mu przyglądał. Gavin chwilę się nie ruszał po czym zaczął rozglądać się na wszystkie możliwe strony. Dzieciak przyglądał się wszystkiemu i co trochę pytał o coś ojca. Edward z uśmiechem tłumaczył dziecku wszystko o co maluch pytał.

Po jakiejś godzinie Edward zabrał Gavina w nieco inne miejsce. Zaprowadził go na równinę, na której powinny być jakieś ptaki. Chłopiec zaciekawiony mową okolicą od razu zaczął się wszystkiemu przyglądać. Po kilku minutach czekania w powietrze nad równiną wzbiło się stadko ptaków. Gavin od razu przestał interesować się otoczeniem i skupił wzrok na ptakach.
- Jak usiądziesz na trawie i nie będziesz się ruszał to może jakiś do ciebie podleci. - Gavin pokiwał głową ciągle zapatrzony w ptaki i usiadł na trawie parę metrów dalej. Edward nie chcąc przeszkadzać dziecku odszedł trochę od niego i zaczął mu się przyglądać.

***


Gavin z ojcem siedzieli w Pandorii dobre trzy godziny. W tym czasie Gavin zdążył już się dogadać z ptakami, które teraz siedziały obok niego. Edward po tym czasie zaczął rozglądać się dookoła. Mężczyznę nieco niepokoił fakt, że dookoła jest tak spokojnie. Edward zaczął kręcić się po całym terenie i rozglądał się za jakimiś cieniami czy innymi niebezpiecznymi stworzeniami.

Po drugim okrążeniu nagle gdzieś w oddali rozległ się jakiś ryk. Kilka ptaków, które latały nad trawą nagle odleciało w jakieś dalsze tereny. Edward zaniepokojony szybko się rozejrzał po czym powoli podszedł nieco bliżej syna. Po kilku sekundach już nieco bliżej dało się usłyszeć jakiś syk i charczenie. Pozostałe ptaki błyskawicznie odleciały gdzieś daleko. Gavin nieco zaskoczony rozejrzał się dookoła. Edward po chwili rozpoznał dźwięk, który spłoszył ptaki.

- Gavin, wracamy. - Edward stał chwilę w miejscu i czekał na reakcję syna. Chłopiec nieco rozkojarzony i nieco wystraszony przez kilka minut się nie ruszał.
- Gavin wstawaj i idziemy do domu.
Po chwili charczenie przybrało na sile, a w zasięgu wzroku Edwarda i Gavina pojawił się spory Cień Tropiciel. Chłopiec w ekspresowym tempie wstał z trawy i podbiegł do taty. Edward złapał syna za rękę i zaczął z nim szybko iść w stronę, z której przyszli.

Kiedy dotarli na polanę Edward obejrzał się nerwowo za siebie. Za nimi leciało około ośmiu cieni, a do tego przy krawędzi mężczyzna bez problemu dostrzegł pokazujące się macki Garnoka. Edward szybko puścił syna i popchnął go lekko w stronę portalu.
- Gavin, obiecaj mi jedno.
- O co chodzi tato?
- Jak nie wyjdę za maksymalnie pięć minut to biegnij do domu i nie wracaj tu przez jakiś czas.
- Ale dlaczego? Co się dzieje?
- Eh, Gavin nie mam czasu ci tego wytłumaczyć. Po prostu wracaj do domu, dobrze?
- No dobrze... - chłopiec przytulił się mocno do ojca, a mężczyzna kucnął i przytulił do siebie syna
- Gavin, tylko pilnuj siostry jak mnie nie będzie, okej?
- Oczywiście.
- Dobra, a teraz idź i to migiem.

Edward puścił syna i popchnął go wręcz do portalu. Chłopiec niepewnie przeszedł przez portal i pojawił się w Zielonej Dolinie. Edward szybko odwrócił się w stronę, z której leciała grupa Cieni Tropicieli. Mężczyzna z pomocą swoich mocy odganiał cienie po czym się wyprostował. Macki Garnoka rozprostowały się już w pełni. Edward wziął głęboki oddech i szybko zamknął za sobą portal. Po chwili w całej Pandorii rozległo się głośne charczenie ośmiornicy oraz słabe krzyki.

Chłopiec siedział przed portalem do momentu kiedy ten się nie zamknął. Wtedy do Gavin dotarło, że już nie zobaczy ojca. Mimo tego chłopiec przez kilkadziesiąt minut siedział w miejscu. Po tym czasie próbował sam otworzyć portal. Udało mu to się dopiero za którymś razem. Gavin ostrożnie przeszedł przez portal i rozglądał się dookoła.

W Pandorii nic nie wydawało mu się inne, jednak po zrobieniu kilku kroków w przód poczuł mocny zapach krwi oraz zobaczył strzępki materiału. Przestraszony czterolatek wybiegł z Pandorii najszybciej jak potrafił i zapłakany pędził do domu.

Po dotarciu do domu Gavin tłumaczył wszystko swojej mamie. Kobieta była smutna po stracie męża, jednak mimo tego bardziej widać u niej było złość na środowisko, w którym przebywał Edward. Według Claire winę za śmierć jej męża ponosili druidzi. Kobieta wtedy jeszcze bardziej zaczęła odcinać od nich syna, który po śmierci ojca starał się pilnować siostry oraz zapanować nad swoimi zdolnościami. 

Sekret AideenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz