Niecałe dwa tygodnie po śmierci Edwarda w Pandorii, Claire zdecydowała się na organizację pogrzebu męża. Co prawda wszystkim musiała nakłamać o tym jak dokładnie zginął Edward, jednak nie miała z tym większych problemów. Kłamanie w sprawach związanych z mężem przychodziło jej wyjątkowo łatwo. Mimo, że jej małżeństwo z Edwardem trwało kilka lat, nikt z rodziny Claire nie wiedział, że mężczyzna posiadał jakiekolwiek zdolności magiczne. Kobiecie skutecznie udawało się ukrywać ten fakt, a sam Edward nie afiszował się tym.
Jedyne obawy Claire związane z pogrzebem, tyczyły się głównie jej syna oraz dawnych przyjaciół Edwarda. Kobieta zaprosiła na ceremonię tylko część swojej rodziny, ale nie była chętna do tego, aby na pogrzebie pojawili się jacyś znajomi jej męża. Dalej obwiniała ich za jego śmierć oraz brała całe to środowisko za bandę dziwaków i wariatów.
Gavin po śmierci ojca stracił sporą część swojego wcześniejszego zapału. Chłopiec stał się dużo cichszy i coraz częściej próbował grzebać w rzeczach ojca, które jego mama przełożyła do garażu, zamykając go na klucz przed chłopcem. Mimo takich przeszkód, Gavinowi co jakiś czas udawało się wejść do odciętej dla niego części domu. Wtedy starał się znaleźć coś co pomogłoby mu w sprawie jego zdolności.
Claire dostrzegała te zmiany w zachowaniu syna. Jednak ignorowała je i skupiała się jeszcze bardziej na swojej karierze jeździeckiej. Jedyne na czym jej zależało to odcięcie Gavina od tematu ojca i całej magii. Claire zaczęła coraz częściej krzyczeć na chłopca, który co trochę jej uciekał i starał się dostać do rzeczy taty. Do tego za każdym razem kiedy kobieta zabierała go do stajni ten wydawał się bardziej zainteresowany wszystkimi dziwnymi rzeczami dookoła niż samymi końmi i jeździectwem.
***
Do Valedale, wieść o śmierci Edwarda dotarła z lekkim opóźnieniem. Jednak to właśnie tam doszło do większego poruszenia w tej sprawie niż u samej rodziny Claire. Edward był wśród druidów dość rozpoznawalny i wiele osób go lubiło. Spora część druidów czekała na jakieś oficjalne informacje od Claire, która mimo wszystko wiedziała o kontakcie męża z druidami.
Jednak żadne zaproszenia na pogrzeb do Valedale nie zostały nawet wysłane. Claire liczyła, że nikt z środowiska jej męża nawet się tym nie zainteresuje. Kobieta miała nadzieję, że nawet Evergrey - którego poznała kiedy raz spotkał się z jej mężem w mieście - nie będzie chciał przyjść na całą uroczystość.
Na sam pogrzeb do Jorvik przyjechało wiele osób z rodziny Claire. Kobieta całe to wydarzenie traktowała dość lekko, ponieważ bardziej zaciekawiona była tym co działo się w świecie i między
osobami z jej rodziny niż samą uroczystością. Mimo, że była bardzo przywiązana do męża, jego śmierć jakoś na nią nie wpłynęła. Claire przywykła do tego, że Edward znika co jakiś czas, więc jego śmierć przebolała dość szybko.***
Sama uroczystość przebiegła bardzo sprawnie. Po oficjalnej części całe towarzystwo zaproszone przez Claire zachowywało się jak na zwyczajnej imprezie towarzyskiej. Sama organizatorka jakoś nie za bardzo wracała do tematu swojego męża, więc nikt nie kwapił się do powrotu na właściwy temat.
Gavin w trakcie całej oficjalnej imprezy był pod opieką ciotki, która nie za bardzo interesowała się tym wszystkim, więc zgodziła się pilnować całej kilku osobowej bandy dzieciaków. Mimo, że między dziećmi nie było zbytnio kłótni to i tak Gavin czuł się tam nieswojo. Cała grupa siedziała pomiędzy samochodami, a Gavin dobrze widział znak prowadzący do Valedale, który jeszcze bardziej prowokował go do ucieczki. Maluch chciał chociaż na chwilę pójść do miejsca, które tak uparcie chciał pokazać mu ojciec, albo chociaż wymknąć się na jego grób.
Po oficjalnej części Claire zaczęła rozmawiać z gośćmi. W całym towarzystwie panowały pogodne nastroje i wszyscy byli zajęci rozmową. Prawie nikt nie zauważył Evergrey'a, który w ciszy zaczął kierować się w miejsce gdzie teoretycznie leżał jego przyjaciel. Na jego nieszczęście dostrzegła go Claire i od razu zaczęła kombinować jak na chwilę odejść od rozmowy. Kiedy wreszcie udało jej się odejść od członków swojej rodziny od razu skierowała się w stronę gdzie poszedł Evergrey.
- Co ty tu niby robisz? - syknęła Claire stając obok Evergrey'a.
- Przyszedłem na pogrzeb mojego przyjaciela.
- Nikt cię tu nie zapraszał - zwróciła mu uwagę kobieta krzyżując ręce na piersi.
- Sam się wprosiłem. - Evergrey nawet nie spojrzał na Claire i wyciągną znicz zrobiony z pandorium
- Wynocha - warknęła kobieta wbijając wściekły wzrok w znicz
- Zaraz - druid przewrócił oczami i wyciągnął z kieszeni małe pudełko
- Ty jesteś jakiś głuchy i ułomny?
- Nie. A ty jesteś idiotką czy kretynką? - Evergrey westchnął nieco zirytowany zachowaniem Claire po czym wepchnął zawartość pudełka do znicza i od razu go zamyknął. W pudełku był ognik, który po włożeniu do znicza wyglądał jak normalna świeczka.- Żadne z powyższych. I nie chcę cię tu, więc wynocha.
Evergrey zignorował wypowiedź żony Edwarda i postawił znicz na grobie. Kobieta prychnęł na niego po czym złośliwie przewróciła nogą znicz.- Skończyłeś?
-Nie. - syknął na nią druid - Jakbyś tego nie zrobiła to bym sobie odszedł po dobroci. Teraz będę tu sterczeć dopóki wy nie odejdziecie. - skrzyżował ręce i patrzył na nią wyzywająco zerkając przy okazji na pozostałe towarzystwo. Claire tylko przewróciła oczami.
- Zacznijmy od tego, że nie powinno cię tu w ogóle być. Zresztą to przez twoich znajomych on nie żyje.
- Mam pełne prawo tutaj być Claire.
- Właśnie, że nie. Nie chciałam cię tu.
- Co z tego? Byliśmy z Edwardem przyjaciółmi i zamierzam tutaj być ile uważać będę za słuszne. A tobie nic do tego.- Słuchaj, wyobraź sobie, że jak dla mnie dalej jesteś walnięty, a w okolicy kręcą się dzieci. Więc z łaski swojej wypad, bo mi dzieci wystraszysz. - syknęła przez zęby Claire i prychnęła na Evergrey'a. Druid na jej słowa dyskretnie się rozejrzał jednak nigdzie nie widział żadnych dzieciaków, więc westchnął z niechęcią. Liczył, że uda mu się zobaczyć chociaż na chwilę syna Edwarda. Pandorianin chciał go przyprowadzić do Valedale już na samym początku jednak Claire się na to nie zgadzała i bardzo to utrudniała.
- Do tego jesteś tak samo pomylony jak wszyscy przyjaciele Edwarda. - dodała kobieta. Po chwili gdzieś pomiędzy osobami, od których odeszła Claire udało się usłyszeć wołanie kierowane do syna żony Edwarda.
- Bardziej rozrywkowy od ciebie jest już Avalon - prychnął pod nosem Evergrey. Claire tylko przewróciła oczami na tą uwagę. Po chwili do Evergrey'a i Claire podbiegł Gavin. Chłopczyk przez nieuwagę wpadł na mamę.- Gavin miałeś zostać z ciocią. - prychnęła na syna kobieta marszcząc brwi, patrząc na niego. Dzieciak spuścił wzrok nieco wystraszony.
- Ale...
- Żadnych "ale" wracaj tam gdzie miałeś być. - Gavin na chwilę podniósł wzrok na mamę, a w jego oczach widać było łzy.
- Ruchy - prychnęła Claire i patrzyła się na syna zła. Chłopiec po chwili nieco zrezygnowany i smutny wrócił do kilku zaparkowanych obok siebie samochodów.- Świetna z ciebie matka Claire - prychnął Evergrey odprowadzając chłopca wzrokiem- doprawdy.. już mój brat ma więcej uczuć niż ty.
- Ja w odróżnieniu od niego i ciebie mam dzieci. A do tego staram się mu wybić te wasze bzdury z głowy.Evergrey wzruszył ramionami dalej patrząc na dziecko, które wracało do grupy swoich rówieśników.
- Bzdury które sprawią że nie eksploduje ci całego domu jednym pstryknięciem. - Evergrey podnosi znicz, który przewróciła Claire i ostrożnie ponownie stawia go na grobie.
- Daj sobie spokój z tymi bajkami. Tak czy siak dalej będziesz uchodził za wariata.
- Wolę być uważany za wariata który wie jak nie zniszczyć sobie życia niż kimś takim jak ty złotko.
- Ale Edward jakoś nie żałował, że się ze mną związał
- Tego nie wiesz - westchnął Evergrey po czym odszedł bez słowa. Claire odetchnął z ulgą i przestawiła znicz Evergrey'a na bok po czym wróciła do towarzystwa i ponownie zajęła się rozmową.
CZYTASZ
Sekret Aideen
FanfictionPo śmierci Elizabeth i odczytaniu pamiętnika Catherine, Strażnicy Aideen nie wiedzą za co się wziąć. Do tego, oprócz wcześniejszych problemów, zaczynają pojawiać się następne. Fripp dalej jest w śpiączce, a stan Evergrey'a powoli się pogarsza. Do t...