15. W jego smutnych oczach zobaczyłam siebie.

986 42 57
                                    

Kochani!
Z całego serca dziękuję Wam za aż siedem tysięcy odczytów i prawie czterysta gwiazdek! O Waszych cudownych komentarzach nawet nie wspominam! To wszystko bardzo mnie motywuje, bardzo.
Przepraszam, że dopiero dzisiaj jest rozdział. Postaram się ogarnąć i szybko napisać następny.
Bardzo serdecznie dziękuję też mojej siostrze (choć tego nie przeczyta), która pomogła mi w wymyśleniu projektu Jude'a i Yuriko, gdy miałam zupełną pustkę w głowie. Mimo, że nie miała pojęcia, o jaką książkę mi chodzi, uratowała mi skórę. Dziękuję!
Dziękuję też Lodowa_napastniczka za motywację do pisania ❤
Jeśli rozdział nie jest tym, czego oczekiwaliście, to przepraszam. Może następny będzie lepszy.
😘

Yuriko

Wzięłam głęboki oddech. Nie mogę okłamać pana Wilsona. Kto jak kto, ale on zasługuje na szacunek. Mogłam i powinnam być z nim szczera. Poza tym, i tak się dowie.

- Psa - wyszeptałam, starając opanować się drżenie głosu. W klasie zapadła cisza, przerywana jedynie popiskiwaniem dobiegającym z torby. Szczeniak zaczął się już nudzić. Spuściłam wzrok. Czułam na sobie spojrzenia wszystkich, a nie chciałam ich widzieć. Co oni sobie o mnie pomyślą? Że jestem jakaś nienormalna, że wsadziłam psa do torby? Czy pan Wilson wezwie ciocię i wujka na rozmowę?

- To był mój pomysł, proszę pana - usłyszałam głos Nathana. - Wszystko mogę wyjaśnić...

- Nie tutaj - nauczyciel mu przerwał. - Chodźcie na korytarz.

Polecił klasie zrobić jakieś zadanie i skierował się w stronę drzwi. Wzięłam delikatnie torbę i, odprowadzana wieloma spojrzeniami, wyszłam razem z Nathanem i panem Wilsonem na korytarz. Nauczyciel zamknął drzwi do sali.

- A więc słucham - stał naprzeciwko nas, ale nie patrzył karcącym wzrokiem, raczej spokojnym i cierpliwym.

Ze spojrzeniem wbitym z podłogę, na zmianę z Nathanem, opowiedziałam mu całą historię, począwszy od pudła do genialnego planu przemycenia szczeniaka do weterynarza. Nauczyciel słuchał, nie przerywając nam.

- To nie miało tak wyglądać... Wiem, że zrobiliśmy źle... Mi po prostu bardzo na nim zależy... - dokończyłam niemal szeptem i niepewnie podniosłam wzrok na pana Wilsona.

- Teoretycznie powinienem teraz odeskortować was do gabinetu dyrektora, żeby mógł wam przypomnieć regulamin szkoły - zaczął - ale nie mieliście złych intencji. Rozumiem, jak się czuliście. Nie pochwalam wnoszenia do klasy szczeniaków w torbach, ale nie chcę was za to karać, bo, z tego co przed chwilą słyszałem, rozumiecie swój błąd. Oczywiście pod warunkiem, że to się więcej nie powtórzy.

- Nie powtórzy - odpowiedzieliśmy równocześnie. Nauczyciel uśmiechnął się lekko, a po jego oczach widziałam, że naprawdę rozumie naszą sytuację i intencje, którymi się kierowaliśmy.

***

- Jest całkiem zdrowy - pani weterynarz dokładnie zbadała szczeniaka, który teraz fikał beztrosko po stole w gabinecie.

- Dziękujemy pani bardzo - Nathan uścisnął dłoń lekarki, a ja z radością wzięłam na ręce pieska i przytuliłam go. Zapłaciliśmy za badanie i ruszyliśmy w stronę boiska nad rzeką. Podczas treningu szczeniak siedział grzecznie przy ławce menadżerek. Drużyna o nic nie pytała, bo widzieli, że ja i Nathan nie jesteśmy zbyt rozmowni. W pewnym momencie zauważyłam pytające spojrzenie Jude'a. Pokręciłam tylko głową na "to nic takiego".

Trening wydawał się nam całą wiecznością, aż w końcu mogliśmy wracać. Szliśmy w milczeniu, każde pogrążone w swoich myślach, ale nie mogłam wytrzymać tego wewnętrznego napięcia.

Jesteś moją gwiazdą... / Inazuma Eleven Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz