20. Do dyrektora, ale już!

708 29 31
                                    

Rozdział dedykowany dla SuperUnicTV❤️

Yuriko

- Sparky! - rzuciłam się na kolana, łapiąc w ramiona szczeniaka, który radośnie szczekał. - Tak się za tobą stęskniłam! Kto jest najukochańszy na całym świecie, no kto?

- Poczekamy... - wujek ze śmiechem oparł się ramieniem o drzwi. - Jak widać jest pewna hierarchia wartości.

Postawiłam Sparky'ego i niewiele myśląc, przytuliłam się do cioci i wujka.

- Za wami też się stęskniłam - to cudowne uczucie: powrót do domu, gdzie ktoś na ciebie czeka.

- My za tobą też - uśmiechnęli się.

- Nie chcę państwu przeszkadzać, ale szkoda, że za mną nikt się nie stęsknił! - zawołał od furtki Nathan, dźwigając swój i mój plecak, który rzuciłam na ziemię, biegnąc do Sparky'ego. Roześmialiśmy się i pobiegłam po swoje rzeczy. Niebieskowłosy mógł się w końcu przywitać z rodzicami.

- Duszę... Się... - wycharczał Nathan, kiedy ciocia przytuliła go troszkę za mocno. Uwolnił się z uścisku i...wywalił na ziemię, przygnieciony przez Sparky'ego.

- Nawet nie wiecie, co to była za mordęga - sapnął wujek, biorąc od nas plecaki. - Ten pies przez pierwsze dwie doby wył z tęsknoty, przez trzy kolejne gryzł nogi stołu, a przez resztę szlajał się smutny z kąta w kąt.

- Tak tęskniłeś? Mój ty kochany, psinko ty moja... - mamrotałam między kolejnymi całusami w łebek Sparky'ego. Szczeniak szczeknął i spojrzał na mnie z wyrzutem, a jego oczy mówiły: "To wszystko przez ciebie". Zaraz jednak polizał mnie energicznie po twarzy.

- Mam nadzieję, że jesteście głodni, bo specjalnie na wasz powrót upiekłam zapiekankę - ciocia ruszyła do kuchni i wyjęła z piekarnika naczynie żaroodporne. Po pomieszczeniu rozniósł się smakowity zapach. Przełknęłam ślinę i wyjęłam z szafki talerze, by ułożyć je na stole. Nathan nalewał do szklanek soku.

- Umyjcie ręce po podróży - przypomniała ciocia.

Pobiegłam do łazienki, nie zauważając plączącego mi się pod nogami Sparky'ego. Potknęłam się o niego i uderzyłam plecami w komodę, z której zaczął się niebezpiecznie staczać szklany wazon z bukietem goździków. Rzuciłam się w jego stronę, ale jedynie uderzyłam w niego ręką, lądując brzuchem na podłodze.

- Co ty... - Nathan wbiegł do korytarza pierwszy i poślizgnął się na eleganckim bukiecie, który teraz dość nieelegancko leżał na podłodze w wielkiej kałuży wody. Huku narobiliśmy tyle, że gdyby w sąsiedztwie był cmentarz, zmarli wstaliby z grobów, żeby nas skrzyczeć za przerwanie wiecznego odpoczynku. Niemal jednocześnie do korytarza wbiegli ciocia i wujek.

- Goździki... - jęknęła kobieta, wpatrując się w dziwnie kolorową stopę Nathana. Sparky, winny tego całego bajzlu, jak gdyby nigdy nic wąchał pozostałości ciut nieeleganckiego bukietu.

- Potknęłam się o niego... - tłumaczyłam, zbierając się z ziemi. - Ale wazon się nie zbił!

Podniosłam wazon z rozmachem. Doskoczyłam do komody, by triumfalnie postawić go z powrotem, ale trafiłam stopą na rozmemłanego goździka w kałuży wody. Poślizgnęłam się, a wazon wyleciał mi z rąk.

Chwilę później rozległ się trzask tłuczonego szkła.

***

Zamknęłam drzwi łazienki i ruszyłam do pokoju, zdejmując gumkę z włosów. Sparky truchtał przy mojej nodze. Odkąd wróciliśmy w południe, nie odstępował mnie na krok. Cudem udało mi się wejść samej do łazienki. A gdy zabrałam go na spacer, szedł tuż obok i plątał się w smycz. Zwykle pędził na złamanie karku za każdym ptakiem i to ja musiałam go gonić.

Jesteś moją gwiazdą... / Inazuma Eleven Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz