SERGIO
Zniszczyłem wszystko. Już nigdy Pilar się do mnie nie odezwie. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Nie potrafię tego tak zostawić. Nie chcę widzieć jej z innym facetem. Jest miłością mojego życia i to jej oddałem na zawsze moje serce. Dlaczego ona nie może tego zrozumieć? Ja chcę mieć ją tylko przy sobie, nie mogę żyć z myślą, że bierze ślub. Nie mogę tego tak zostawić.
— Co tu się stało? Gdzie Pilar? — Alexis pojawił się w kuchni.
— Wyszła. I to już na zawsze, rozumiesz? — powiedziałem z bólem w głosie.
— Jak to? — Chilijczyk nie rozumiał co się stało.
— Odeszła ode mnie i już nigdy nie wróci, bo jestem totalnym dupkiem. Zniszczyłem to gdy zacząłem znowu ćpać — dodałem.
— Gdzie ona teraz jest? — zapytał.
— Wyszła. Na pewno ci tego nie powie — oznajmiłem.
— Co ty jej powiedziałeś? — zapytał Gerard.
— Wszystko co myślę, a ona powiedziała, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Nie udawajcie, że nie podsłuchiwaliście — odparłem.
— Dzisiaj uratowałem ją przed potrąceniem — wyznał Isco.
— Co? — zapytałem zaniepokojony. Alexis również się zaniepokoił.
— Szła do samochodu i gdybym jej nie przyciągnął do siebie to chyba wylądowała by prosto przed wejściem na stadion — opowiedział nam. Martwię się. To niemożliwe, że to wszystko wraca. Jej nie może się nic stać.
— Myślicie, że mogli wrócić? — zapytał Gerard.
— Nie wiem, to zaczyna się robić podejrzane — odparł Alexis. Nie wiem co mam o tym myśleć. Nawet jak wyjdzie za tego całego Hugo to i tak będę przy niej i nigdy jej nie opuszczę. Muszę ją chronić przed całym złem na tym świecie. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek ją skrzywdził. A jeśli będzie trzeba to nawet oddam za nią swoje życie.
***
— Kochasz ją, co chłopie? — zapytał już pijany Isco. Ja też byłem już podpity, ale dzisiaj nie widziałem żadnego rozwiązania dla siebie. Nie wiem jak zniosę dzień jej ślubu. Siedzieliśmy z Gerardem, Alexisem, Vladimirem i Xavim na tarasie.
— Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo. Oddałbym chyba wszystko żeby rzuciła tego faceta i wróciła do mnie. Nie wyobrażam sobie swojego życia bez niej. Daje mi powód by żyć. Żadna kobieta nie była dla mnie tak ważna. Jest moim całym światem i nie widzę nic poza nią. Te pięć lat było najgorszym okresem w moim życiu — wyznałem. Nie ma co tutaj ukrywać, mówię jak było.
— Ona też nie zachowała się wobec ciebie okej. No wiesz, zostawiła cię gdy najbardziej jej potrzebowałeś — wtrącił Xavi.
— Ta dziewczyna omal nie zginęła, żeby on przeżył — powiedział Vladimir. — Była wykończona, do tej pory zabiera mnie na wszelkie wyjazdy, eventy, mecze — oznajmił.
— Powiedziała mi dzisiaj o psychologu i o tym wszystkim co przechodziła — wyznałem.
— Ona pewnie zdaje sobie sprawę, że zrobiła źle — stwierdził Alexis.
— A mi dzisiaj wyznała, że największym błędem było zostawienie cię, Sergio. I stwierdziła, że gdyby tego nie zrobiła to możliwe, że stworzylibyście szczęśliwą rodzinę — powiedział Alarcon, a ja wręcz zamarłem.
— Ja muszę z nią jeszcze raz porozmawiać — oznajmiłem.
— Sergio, a co ty na to żeby ją odbić sprzed ołtarza? — zaproponował Isco.
— Co ty się z tym odbijaniem uczepiłeś? — zaśmiał się Sanchez. Nie jest to wcale taki głupi pomysł.
— Ona boi się odwołać ten ślub. Gdyby nie to, to już dawno byśmy mieli naszą Pilar jako singielkę — odparł Pique.
— Ona kocha Ramosa, ale nie potrafi się do tego przyznać. Poza tym ciężko jej rzucić Hugo. Był dla niej dobry i wspierał ją w trudnych chwilach. Jest do niego przyzwyczajona i nie sądzę by chciała mu zrobić coś tak okropnego. Wiele razy jej mówiłem o tym, a ona zawzięcie zaprzeczała. Nie wyjdzie jej to na dobre i bardzo mi jej szkoda. Niestety jej lęki wygrały i już niedługo będziemy do niej mówić pani Montoya — westchnął zrezygnowany Alexis. Widać było, że on wie jeszcze coś więcej. I też doskonale wiem, że nie powie.
— Jadę z nią porozmawiać — oznajmiłem podnosząc się z fotela.
— Nie wiesz gdzie ona w ogóle jest. Ode mnie nie odbiera od południa telefonu. I pewnie przez najbliższy czas nie odbierze. Poza tym ona cię na oczy nie chce widzieć. — Alexis próbował mnie zatrzymać.
— Znajdę ją nawet na końcu świata — powiedziałem. Narzuciłem na siebie skórzaną kurtkę, po czym wyszedłem z domu Chilijczyka.
— Poczekaj! Jesteś pijany! — krzyknął za mną.
— Zawiozę cię gdziekolwiek chcesz, nic nie piłem — odparł Vladimir.
— Dzięki, stary. Podejrzewam, że jest w domu — westchnąłem.
— Bo jest, sam ją tam zawoziłem — stwierdził.
— Mówiła ci coś? — zapytałem wsiadając do samochodu.
— Że mam nikomu nie mówić gdzie jest i przede wszystkim nie przywozić tam ciebie — oznajmił.
— Dlaczego to robisz? — zdziwiłem się, nigdy nie zdradza tajemnic.
— Bo widzę, że naprawdę się kochacie. Zrób coś żeby ona nie mogła do końca życia o tobie zapomnieć. A jeżeli to nie pomoże to posłuchaj Isco i odbij ją sprzed ołtarza — powiedział. On zawsze był szczery.
— Wiesz co, nie żałuje że poznałem Pilar. Dzięki niej mam teraz wspaniałych kumpli — uświadomiłem sobie.
— Weź, bo się popłaczę — zaśmiał się.
— Ja mówiłem serio z tym odbiciem sprzed ołtarza — oznajmił.
— Takie rzeczy tylko w filmach — odparłem.
— Spraw żeby było jak w filmie — stwierdził.
— Nie mogę jej tego zrobić i zniszczyć jej pewnie dla niej cudownego dnia — od razu to wykluczyłem. Chcę walczyć o swoje, ale nie kosztem jej szczęścia.
— Dobra, zostawiam cię tutaj. Nie chcę żeby widziała tutaj moje auto — oznajmił. — Powodzenia — dodał, kiedy wysiadałem z auta. Powolnym krokiem ruszyłem pod dom należący do jej dziadków. Wszystko mi jedno, mogę się nawet upokorzyć. Tylko niech ze mną porozmawia.